Wiedźma z szarej strefy | Kalejdoskop kulturalny regionu łódzkiego
Proszę określić gdzie leży problem:
Proszę wpisać wynik dodawania:
7 + 1 =
Link
Proszę wpisać wynik dodawania:
7 + 1 =

Wiedźma z szarej strefy

Studentka Szkoły Filmowej w Łodzi JAGODA SZELC na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni zdobyła nagrody za debiut i scenariusz oraz nagrodę Onetu „Odkrycie Festiwalu”. W grudniu została również nominowana do Paszportów Polityki. Wyprodukowany przez szkołę film Jagody Szelc „Wieża. Jasny dzień” w marcu wchodzi do kin.
Bogdan Sobieszek: – W Gdyni sukces. Jak się pani z tym czuje?

Jagoda Szelc: – Trudno przyjmować indywidualne nagrody w filmie, bo to nie jest indywidualna praca. Nawet pisząc scenariusz, radziłam się innych.

Pani film zostawia widza z mnóstwem pytań, na które nie da się tak od razu odpowiedzieć…

– Da się, ale ludzie boją się samemu udzielać odpowiedzi. Chciałabym, żeby widz pozwolił sobie o moim filmie myśleć, co chce. Jeśli chodzi o rdzeń przekazu, to wszyscy łapią, w czym rzecz. Język, słowa bywają różne, kiedy o tym mówią, bo każdy człowiek jest inny.

Ludzie boją się różnić od obowiązującej średniej. Boją się, jak zostaną ocenieni.

– I tak wszystko, co mówimy, jest poddawane ocenie. Lepiej pozostać sobą – z tego założenia wychodzę jako autor. Wiele osób przekonywało mnie, żebym nie robiła takiego kina, ale miałam dobrego opiekuna, który mi mówił, że to jest film dla 65 osób i żebym przestała się zachowywać jak dziecko z sierocińca. Nigdy nie miałam ambicji, żeby startować do mainstreamu. Wolę pozostać w szarej strefie, bo interesuje mnie tylko sztuka.

Rozszyfrujmy zatem podwójny tytuł.

– To jest najłatwiejsze. Główne postacie to dwie siostry. Mula jest identyfikacją pierwszej części, a Kaja – drugiej części tytułu. Pierwsza siostra uosabia wieżę, czyli coś materialnego, stałego, obronnego, skontrolowanego, a druga jest zjawiskiem, reprezentuje duchową stronę ludzkiej natury. Ktoś mi powiedział, że to jest walka między lewą i prawą półkulą mózgu. Nigdy bym tak nie pomyślała, ale jest to trafione. Choćby dla takich chwil warto robić otwarte filmy, żeby się samemu nie zanudzić.

Film „Wieża. Jasny dzień” jest zatem opowieścią o dwóch siostrach…

– Raczej jest konfrontacją dwóch postaw: kontroli i wycofania się na tylne siedzenie. W życiu cały czas mamy wrażenie, że dowodzimy jakimś samochodem. Moim zdaniem, ten samochód wisi nad przepaścią. Czas przesiąść się na tylne siedzenie i przestać się oszukiwać, że panujemy nad sytuacją.

Cały wywiad w styczniowym „Kalejdoskopie” na str. 10

Kategoria

Inne