Wszystko… [beep] | Kalejdoskop kulturalny regionu łódzkiego
Proszę określić gdzie leży problem:
Proszę wpisać wynik dodawania:
5 + 4 =
Link
Proszę wpisać wynik dodawania:
5 + 4 =

Wszystko… [beep]

Do finału 5. edycji prestiżowej Nagrody im. W. Szymborskiej nominowano tom "[beep] Generation" Tomasza Bąka, poety z Tomaszowa Mazowieckiego, laureata m.in. nagrody Silesius za debiut roku 2011 za "Kanadę". Laureata konkursu poznamy 10 czerwca. Przypominamy recenzję tomu autorstwa Tomasza Cieślaka.z kwietniowego numeru "Kalejdoskopu".


RECENZJA. Już niemal rok temu ukazał się drugi zbiór wierszy Tomasz Bąka „[beep] generation”. Młody tomaszowianin jest laureatem dwóch znaczących nagród poetyckich za tom debiutancki („Kanada”, 2011): wrocławskiego Silesiusa i Złotego Środka Poezji w Kutnie dwukrotnie też był nominowany do głównej nagrody w łódzkim konkursie im. Jacka Bierezina. Poeta został nominowany do Nagrody im. Wisławy Szymborskiej. Laureata konkursu poznamy 10 czerwca.

W wydanej niedawno antologii młodych poetów „Zebrało się śliny. Nowe głosy z Polski” jej współredaktorka Marta Koronkiewicz pisze w obszernym szkicu krytycznym o Bąku jako o „jednym z najciekawszych, zwyczajnie – najlepszych poetów, którzy debiutowali po roku 2010”. 

Jeśliby wsłuchać się w jeszcze inne, zazwyczaj pochwalne głosy krytyków, Tomasz Bąk przedstawiany jest dość zgodnie jako jeden z najważniejszych twórców najnowszej poezji polskiej, reprezentant żywego w niej obecnie nurtu liryki zaangażowanej, która – często brutalnie, bezpardonowo, czasem też wulgarnie – komentuje rzeczywistość społeczną, skupiając uwagę przede wszystkim na tym, co ogranicza wolność jednostki, co automatyzuje życie i niszczy relacje międzyludzkie. Młodzi poeci tego nurtu, wśród nich Bąk, opisują świat poddany bezwzględnemu dyktatowi praw rynku i mediów, sterroryzowany i spłycony oczekiwaniem wydajności z jednej strony, a przyjemności z drugiej – obu za wszelką cenę. Świat niewrażliwy, załgany, porażająco banalny i przewidywalny, skrywający jednak swoje prawdziwe oblicze za fasadą poprawności politycznej albo w przemilczeniu lub medialnym bełkocie i propagandowym przeinaczeniu. Karty w tym świecie dawno zostały rozdane, młode pokolenie musi – chcąc nie chcąc (raczej zresztą chcąc, bo wygodniej) – zmieścić się w zastanych ramach, jest niezdolne ani do buntu (stawia „barykady / z pudełek po dropsach”), ani do wzajemnej solidarności czy nawet współczucia. 

Można opowiedzieć o tym „wypikanym” (jak wulgaryzm w mediach) pokoleniu słowami Bąka – ponieważ wizja zapisana w „[beep] generation” ma wymiar właśnie pokoleniowy: „drepczące w miejscu”, „stojące przed dylematem: / smażyć frytki czy pisać doktorat”. To ludzie „za starzy na autodrom, / za młodzi na karmienie kaczek”. „Młodzi, piękni, zasadniczo niezadłużeni, / w kryształowym pałacu za dewizy z zachodu, / dziubkujący do selfie znad szklanki latte macchiato.” – puści więc i ślepi na to, co się dzieje wokół, na ponurą rzeczywistość, w której „osoby posiadające iPhone’a i adidasy / nie mają prawa ubiegać się o azyl”. To pokolenie żyjące – z perspektywy tych, którzy doświadczają wojny i przemocy, teraz i nieopodal – pozornymi problemami, rozleniwione i zdemoralizowane, a przede wszystkim porażająco bezduszne (polecam mocny satyryczny wiersz „Multikino zaprasza na seans nienawiści”). 

Przyznam, że odczuwam pewien dyskomfort po napisaniu tych kilku zdań, bo nie ma w nich, w tym utyskiwaniu – jeśli przyjąć etycznie odpowiedzialny punkt widzenia – nic nowego, jedynie powtórzenie obiegowych sądów i narzekań, nudna oczywistość. Cynik wzruszy ramionami, no bo cóż, a dzielny młodzian prężący muskuły pod jakimś drapieżnym znakiem uzna, że to opowieść nie o nim, tylko „o nich” – tych, z którymi walczy. To jest mój prywatny problem z poezją zaangażowaną: portretuje ona, w wyolbrzymieniu i z pasją, paskudny i niesprawiedliwy świat, który skądinąd taki właśnie jest, sam się takim narzuca, więc, jak mi się zdaje, poezja tu już niekoniecznie potrzebna, skoro odnosi się do oczywistości i zmaga się z pokusą, by je powtarzać. 

Trudno jednak nie docenić literackiego kunsztu Tomasza Bąka. Owszem, pisze żółcią. Unosi się i ponosi go, z różnym artystycznie skutkiem (wiersz „Metanarracje. Alkohol etylowy jako czynnik sprawczy & rozwiązanie zagadki demiurga” mógłby się w tomie nie znaleźć, tak jest banalny i oczywisty jako podszyta autobiografią opowieść o smutnym życiu w niewielkim mieście). Ale mimo mielizn i kilku wpadek, wynikających z przemożnej satyrycznej pasji, młody tomaszowianin umie literacko uwodzić świetnymi obrazami, skojarzeniami, celnymi i niepowtarzalnymi sformułowaniami, wreszcie – kapitalnie gra z czytelnikiem w aluzje i nawiązania, zwłaszcza literackie i muzyczne. Pisano już w recenzjach o oczywistym związku poetyki zbioru z dokonaniami autorów z kręgu „bruLionu”. Wskazałbym jeszcze inne ślady, przede wszystkim nowofalowe, zaś wiersz „Puls Biznesu” odsyła wprost do praktyk Tadeusza Peipera (inspirujących zresztą dla Nowej Fali): wykorzystywania języka prasy do budowania opowieści o świecie w tekście poetyckim. 

Utwory Tomasza Bąka to nie tylko bluzg niezgody na smutną rzeczywistość bez wyjścia, ale też inteligentna zabawa w odszukiwanie i mylenie tropów, pokazywanie nieoczywistych ścieżek. Bohaterem tomu jest tyleż pokolenie, co jego nieprzeciętny przedstawiciel: trochę nieporadny (mówi się o nim „przegryw”), zagubiony młodzieniec, może chcący nieco więcej i prawdziwiej niż inni, mający może jeszcze jakieś złudzenia, choć niewiele nadziei. Niekoniecznie jednak wrażliwszy, bardziej empatyczny, na pewno też nie zupełnie niewinny. Bąkowi udało się świetnie sportretować – przepraszam za może nazbyt odważne skojarzenie – współczesnego Pana Cogito. W zbiorze tomaszowianina (obecnie studenta Politechniki Łódzkiej) zwie się ów bohater naszych czasów „Człowiek-pizda”. Jakie czasy i postawy, taki język.

Tomasz Bąk „[beep] generation”. Wydawnictwo WBPiCAK, Poznań 2016
Tomasz Cieślak

Kategoria

Literatura