Dzięki
współpracy Fundacji Zygmunta Noskowskiego oraz Teatru Muzycznego z okazji Roku Witolda
Lutosławskiego zrealizowano w Łodzi widowisko muzyczne dla dzieci. Pan Lutosławski to projekt łączący muzykę, elementy gry aktorskiej, choreografię i radiowe słuchowisko.
Nie można go nazwać spektaklem - to raczej projekt edukacyjny,
odbywająca się w teatrze bogato okraszona dodatkowymi atrakcjami
lekcja o wybitnym polskim kompozytorze. Lekcja, w której konieczne
do przekazania informacje zostały rozpisane na dialogi między
tytułowym bohaterem z jednej strony a Dziennikarką lub młodymi
muzykami z drugiej. Dialogi są sztuczne, sytuacje pozbawione
jakiegokolwiek napięcia. Po prostu życiorys Lutosławskiego i
charakterystyka jego twórczości zostały rozpisane na role.
Scenariusz Bogumiły Dziel-Wawrowskiej to niestety najsłabszy
element widowiska. Nota bene autorka pojawia się na scenie także
jako konferansjerka, aktorka i śpiewaczka i w tych rolach radzi
sobie całkiem nieźle (jej interpretacje pieśni Lutosławskiego do
wierszy Tuwima dla dzieci wypadły bardzo dobrze). Po co więc wzięła
się jeszcze za pisanie scenariusza?
Ciekawym pomysłem jest włączenie do
przedstawienia zrealizowanego w 1954 roku słuchowiska
Polskiego Radia z muzyką Witolda Lutosławskiego. Baśń Andersena
Słowik czytają aktorzy sprzed lat, których głosy słyszymy
z głośników. W tym czasie na scenie grupa tancerzy przedstawia
ilustrujące opowieść układy choreograficzne Artura
Żymełki - coś między pantomimą, baletem i tłumaczeniem
tekstu na język migowy. To zdecydowanie najlepsza część widowiska,
także dzięki prostym, ale efektownym dekoracjom Iwony
Skibińskiej. Tyle tylko, że odgrywana w 4 częściach baśń
staje się prawie autonomicznym utworem. Może warto było po prostu
zaprosić widzów na balet pt. Słowik, a w drugiej części
zaserwować im koncert utworów kameralnych
Lutosławskiego.
Kilka z nich słyszymy ze sceny - grane przez kwartet smyczkowy
i instrumentalne duety. Są też utwory fortepianowe i wspomniane
pieśni, ponadto z taśmy możemy usłyszeć fragmenty III
symfonii i Wariacji na temat Paganiniego. Dowiadujemy
się też, co to jest aleatoryzm, jak Lutosławski budował swe
dwudzielne kompozycje (krótsza część pierwsza i rozwinięcie w
części drugiej - zupełnie jak w opisywanym tu projekcie), na czym
polegała nowatorska forma łańcuchowa. Pożyteczne, choć nie
porywające, a dla dzieci trochę chyba nudne.
Pan Lutoslawski jest produkcją okolicznościową,
powstałą na zamówienie jubileuszu, z uwagi na ministerialny
program. Nie do końca udany, stanowi jednak jakąś próbę zmierzenia
się z tematem. Widać lepszych propozycji w Łodzi nie było, a Rok
Lutosławskiego na pewno warto obchodzić. I warto do muzyki
współczesnej przekonywać dzieci.
Teatr Muzyczny
Adres
Łódź, ul. Północna 47/51