ZA CZY PRZECIW HAMLETOWI? | Kalejdoskop kulturalny regionu łódzkiego
Proszę określić gdzie leży problem:
Proszę wpisać wynik dodawania:
2 + 7 =
Link
Proszę wpisać wynik dodawania:
2 + 7 =

ZA CZY PRZECIW HAMLETOWI?

Maeterlinck, Dante, Gombrowicz, Szekspir, Czechow, Dűrrenmatt i na dokładkę Zapolska jako osoba towarzysząca - taki zestaw zaproszonych gości może oznaczać tylko jedno: kolejną, trzecią już edycję Międzynarodowego Festiwalu Klasyki Światowej.
Krótsza, używana wymiennie nazwa festiwalu to "Nowa Klasyka Europy". Nowa klasyka, a właściwie klasyka na nowo pokazana. Ideą imprezy jest bowiem zapraszanie spektakli reinterpretujących w jakiś sposób teksty z kanonu literatury (głównie dramatu). Wybitni reżyserzy, znane w świecie teatry (także eksperymentalne) i klasyka prezentowana na scenie w odmienny od tradycyjnego sposób. W tym roku kluczem do tej odmienności jest hasło "interdyscyplinarność".

Prefiks inter- staje się ostatnio bardzo modny, chyba już zdetronizował w "dyskursie humanistycznym" prefiks post-. Weźmy pod uwagę choćby intermedialność, intertekstualność, interaktywność czy interfejs. Intermedialność nie może więc być zaskoczeniem, sytuowanie się artystów pomiędzy mediami jest dziś popularne jak w czasach świetności barokowej opery. Granice gatunków i dziedzin sztuki na tyle się zresztą zatarły, że niektórzy mówią już o postmedialności.

Mówiąc prościej, chodzi o łączenie teatru z innymi sztukami. I tak szkocki teatr Vanishing Point połączy spektakl z filmem, odwołując się do konwencji kina niemego. Francuzi z Compagne Haut et Court wykorzystają jako środek artystyczny sztukę wideo, budując przestrzeń niezwykłymi projekcjami. NTGent pokaże Płatonowa w reżyserii Luka Percevala - w spektaklu na żywo występuje jazzowy pianista, którego utwory są odpowiednikiem pieśni chóru w dramacie antycznym. Z kolei duet Yan Duyvendak Roger Bernat przywiezie do Łodzi spektakl Please, continue (Hamlet), który jest połączeniem teatru i procesu sądowego. Na scenie mają się pojawić prawdziwi sędziowie z łódzkich sądów, którzy wydadzą wyrok w sprawie Hamleta (oskarżonego o zabójstwo Poloniusza). Intermedialność wydaje się tu najbardziej radykalna, ale może się skończyć na scenicznej wersji telenoweli dokumentalnej (konsultantem w kwestiach prawniczych jest Anna Maria Wesołowska).

Procesowe akta, mowy adwokatów i oskarżycieli, sądowy ceremoniał - wszystko to ma służyć uatrakcyjnieniu przedstawienia. Czyżby klasycznie pokazany Hamlet nikogo już nie interesował? Przypomina to trochę sytuację znaną ze szkoły, kiedy to innowacyjni metodycy lansują nowoczesne metody prowadzenia lekcji. Można by na przykład zrobić sąd nad Antygoną - podzielić klasę na oskarżycieli, obrońców i sędziów, a potem debatować w oparciu o cytaty - przekonują w swoich broszurach. Nie ulega jednak wątpliwości, że pozycja Sofoklesa na liście ulubionych twórców młodego pokolenia od takich lekcji nie wzrośnie. Czy Szwajcarski performer i hiszpański twórca teatru eksperymentalnego przysłużą się Hamletowi? Zobaczymy w listopadzie.

Także w listopadzie, na zakończenie festiwalu obejrzymy premierę Teatru Jaracza. Zwłoka Friedricha Dűrrenmatta pokazuje świat polityki w odkształcającym zwierciadle medialnych relacji. Mamy tu więc podwójne wzięcia w nawias pokazywanych wydarzeń - po pierwsze w nawias telewizyjnego przekazu, po drugie - w nawias teatralnej inscenizacji. Spektakl przygotowany specjalnie na "Nową Klasykę" jest jedną z nielicznych w ostatnim czasie produkcji, gdzie na scenie pojawi się tak wielu aktorów. Budżet festiwalu pozwolił obsadzić aż 25 osób, czyli ponad połowę zespołu. To szansa na stworzenie dużego widowiska, a przy okazji - do skonfrontowania się gospodarzy z najlepszymi spektaklami europejskiej sceny. Może to być ryzykowna konfrontacja, ale może też być wielki sukces. Tym razem rzecz osądzi publiczność.

Festiwal zapowiada się ciekawie. Jak napisał w tekście programowym kurator imprezy Roman Pawłowski: cała nadzieja w klasyce. Dodałbym od siebie, że cała nadzieja w sile tekstów klasyki, które zdołają się przebić przez intermedialne poetyki. Paradoks polega bowiem na tym, że chcąc pokazać w nowy sposób wciąż warte namysłu sztuki, reżyserzy muszą te kanoniczne teksty przycinać. Czas przedstawienia nie jest z gumy, więc wszelkie projekcje czy koncerty odbywają się kosztem tekstu. Czy to działa dla dobra czy przeciw klasyce? Dobrze, że będziemy mieli okazję sami się o tym przekonać.