Już wiem, że nie dam rady. Przed 15 grudnia nie zdołam się dowiedzieć, kto dostał Literacką Nagrodę im.
Juliana Tuwima.
Robiłem, co mogłem – próbowałem wykorzystać znajomości z członkami kapituły, nieudolnie szantażowałem sekretarza nagrody i uwodziłem pracownice zatrudnione przy organizacji gali finałowej, chciałem przekupić jednego z jurorów słoiczkiem konfitur, skonstruowałem nawet amatorskie urządzenie podsłuchowe. Wszystko na nic.
Dwa tygodnie dziennikarskiego śledztwa
pozwoliły mi jedynie ustalić, kto nagrodę przyznał i kiedy
zwycięzca ją otrzyma. Otóż zacne grono jurorów tworzą: Kinga Dunin
(przewodnicząca), Tomasz Bocheński, Leszek Engelking, Tomasz
Łubieński, Dariusz Nowacki, Beata Stasińska i Andrzej Strąk.
Sekretarzem nagrody, która zostanie wręczona 15 grudnia, jest
Maciej Robert.
Podobno każdy juror mógł zgłosić pięciu
kandydatów, podobno na liście znalazły się 24 nazwiska, podobno w
ścisłym finale był mężczyzna i kobieta (zupełnie jak w raju).
Wszystko podobno, bo żadnej strony internetowej nagrody nie ma (nie
ma nawet zakładki na stronie festiwalu Puls Literatury). Nie ma też
żadnej informacji w mediach, żadnej promocji. Wszystko ma się
rozstrzygnąć w ten wielki dzień. Na pewno cały świat wstrzyma
oddech, telewizje przyślą wozy transmisyjne pod Teatr Nowy,
Internet się zawiesi od wejść na literackie portale. A potem film z
Kingą Dunin odczytującą werdykt pobije rekordy You Tube.
A ja naiwnie pytam: co by szkodziło ogłosić
wcześniej zwycięzcę? Mógłbym na podstawie Wikipedii przygotować tu
notkę o laureacie, a może nawet podzielić się refleksjami z lektury
jego książek. A co by szkodziło, jeśli już musi być wzorowane na
Oscarach otwieranie koperty, ogłoszenie choćby tych 24 nazwisk?
Można by spekulować, zawierać zakłady, omawiać w prasie za i
przeciw poszczególnym kandydaturom. Można by zrobić na łódzkich
targach jakieś stoisko z książkami nominowanych (przecież taka
nagroda ma służyć promocji czytania). Dlaczego poznamy tylko
zwycięzcę i krótkie uzasadnienie werdyktu? Że X wypracował
indywidualny, rozpoznawalny styl i że jego nowatorskie utwory
otworzyły nam oczy na nowe przestrzenie i nieopisane wcześniej
zjawiska. Brawo.
Ja chciałbym się dowiedzieć, kogo
zaproponował każdy z jurorów, przyznających te 50 000 także w
moim imieniu. Bo choć nie jest to – jak miało być pierwotnie –
Literacka Nagroda Łodzi, to jednak nie jest to też prywatna nagroda
kapituły. Porównajmy to zresztą z Nagrodą Nike
lub Nagrodą Gdynia – tam te wszystkie nominacje ciągną się
miesiącami, by była okazja pisać o literaturze i o… Gdyni. U nas
można pisać najwyżej o gustach Kingi Dunin.
Kto więc dostanie nagrodę za całokształt
twórczości? Różewicz, Zagajewski? – to są raczej kandydaci do
Nobla. Świetlicki, Bieńczyk, Stasiuk, Rylski, Pilch, Chwin,
Myśliwski? – kto wie. A może jednak kobieta (z uwagi na
przewodniczącą jury)? Tokarczuk, Tulli, Iwasiów? A może łodzianin,
powiedzmy Jarniewicz, Sapkowski czy Bart? No nie wiem, nie
wiem.
Wiem, kto powinien dostać. Moim nieważnym
zdaniem laureatem Literackiej Nagrody im. Juliana Tuwima powinien
zostać… Jarosław Marek Rymkiewicz. Świetny poeta, znawca
Mickiewicza, autor ważnych, kontrowersyjnych książek o polskiej
kulturze i historii. Pisarz jak najbardziej zaangażowany
(pierwotnie nagroda miała być dla takich właśnie twórców), pisarz
związany z Łodzią, co pięknie zrymowałoby się z patronem
nagrody.
O, jakby to było pięknie, gdyby jury pod przewodnictwem Kingi Dunin przyznało nagrodę Rymkiewiczowi. Narodowe pojednanie przed świętami. Sam pisałbym na murach w duchu parytetu: RYMKIEWICZ KINGa!