Myślenie filmem przy fortepianie | Kalejdoskop kulturalny regionu łódzkiego
Proszę określić gdzie leży problem:
Proszę wpisać wynik dodawania:
2 + 6 =
Link
Proszę wpisać wynik dodawania:
2 + 6 =

Myślenie filmem przy fortepianie

Fot. www.transatlantyk.org

To jedyny taki konkurs na świecie i odbywa się właśnie w Łodzi. Instant Composition Contest (ICC) – Konkurs Kompozycji Natychmiastowej – jest częścią festiwalu Transatlantyk, który zakończył się 19 lipca 2019 r.
W tej konkurencji biorą udział muzycy i kompozytorzy, którym nieobce jest medium filmu. Mają za zadanie stworzyć muzykę do kilkuminutowej animacji, którą oglądają po raz pierwszy tuż przed wyjściem na scenę. Chwilę później zasiadają przy fortepianie i… tutaj do głosu dojść musi ich wyobraźnia dźwiękowa, fantazja, umiejętność improwizacji. Muzyka powinna oczywiście pozostawać w ścisłym związku z obrazem, jego nastrojem, tempem akcji i kluczowymi wydarzeniami, wcześniejsze przygotowanie utworu jest więc niemożliwe.

- To konkurencja osobliwa, wyjątkowa – mówi Jan A.P. Kaczmarek, kompozytor muzyki filmowej, twórca festiwalu Transatlantyk i przewodniczący jury ICC. – Konkurs odbywa się już po raz dziewiąty. Co roku jestem ciekaw, ilu jest młodych ludzi, których to fascynuje. I co roku okazuje się, że wciąż przyjeżdżają nowi.

Kaczmarek podkreśla, że poziom konkursu jest wysoki. - Wszyscy świetnie grają. Trzy czwarte z nich, a może nawet więcej, to absolwenci wyższych szkół muzycznych, najczęściej pianiści. Są fenomenalnie przygotowani, jeśli chodzi warsztat.

W tym roku w konkursie wzięły udział 24 osoby. Najmłodsza uczestniczka miała zaledwie 14 lat, najstarszy konkursowicz był niemal czterdziestolatkiem (40 lat to górna granica wieku). Prawie połowę, co podkreślali jurorzy, stanowiły kobiety. Muzyków, oprócz Jana A.P. Kaczmarka, oceniali Monika Wolińska – dyrygentka, profesor Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina, i Rafał Paczkowski – reżyser dźwięku i producent muzyczny. Otwarte dla publiczności i bezpłatne przesłuchania odbyły się w Teatrze Nowym.

Uczestnicy podkreślają, że atmosfera tego wydarzenia jest znacznie bardziej swobodna niż innych konkursów. Jego założenia sprawiają, że grono osób, które skupia, jest zróżnicowane.
Magdalena Białecka, której występ rozpoczął konkursowe przesłuchania, to 26-letnia organistka z Olsztyna. - Udział  w festiwalu traktuję jako rozrywkę, wytchnienie w pracy. Lubię improwizować i postanowiłam pozwolić sobie na trochę przyjemności. Jest to ciekawe doświadczenie, zupełnie inaczej się myśli filmem niż czystą muzyką i muszę przyznać, że jest to bardzo inspirujące.

23-letni Hubert Syzdek, jeden z finalistów, jest studentem medycyny. - Nie mam żadnego konwencjonalnego wykształcenia muzycznego. Uczyłem się sam od siebie, słuchając dźwięku. Nie miałem też do tej pory doświadczeń scenicznych. Oprócz medycyny zajmuję się narratologią, terapią narracyjną, filozofią, psychoanalizą. Stąd to doświadczenie jest też ważne dla mnie w kontekście psychologicznym, ma wymiar afektywnego odreagowania.

Przesłuchania odbywały się w dwóch etapach. Pierwszym filmem, do którego trzeba było stworzyć muzykę, był „The Daydreamer” Sama Cannona, projekt dyplomowy z 2016 roku przygotowany na University fot the Creative Arts w Wielkiej Brytanii. Animacja opowiada historię pracownika biurowego, w którego monotonne życie wkrada się przygoda: pewnego dnia metro, którym dojeżdża do pracy, niespodziewanie dowozi go do niezwykłej odludnej krainy… I choć w końcu bohater ląduje za swoim dobrze znanym biurkiem, przeżyte zdarzenie (marzenie? sen?) staje się dla niego impulsem do zmiany.

Po pierwszym etapie wyłoniono ośmioro finalistów, którzy jeszcze tego samego dnia zmierzyli się z drugim filmem – „Soar”. To animacja Alyce Tzue, jej praca dyplomowa przygotowana w 2017 r. na Akademii Sztuki Uniwersytetu w San Francisco. Treść tego filmu w sposób szczególny nawiązuje do motta tegorocznego festiwalu Transatlantyk: „Lądowanie na Księżycu i inne zawieszone sny” (mamy wszak pięćdziesięciolecie tego wydarzenia): bohaterka bezskutecznie stara się wypuścić w powietrze szybowiec, gdy nagle z nieba spada tuż przed nią maleńki ludzik w zepsutym samolocie. Dziewczyna pomaga mu naprawić pojazd i wypuszcza go w stronę rozgwieżdżonego nieba.

Zwycięzców konkursu ogłoszono 19 lipca podczas gali zamknięcia festiwalu w EC1. Pierwsze miejsce zdobyła Zuzanna Całka, II miejsce – Joanna Kucharczyk, III miejsce – Karolina Krzyżanowska. Wyróżnienie odebrał Paweł Łapuć. - Życzyłabym sobie, żeby improwizacja i spontaniczna kompozycja wróciła do łask, między innymi na uczelniach i w szkołach muzycznych – mówiła zwyciężczyni, odbierając nagrodę.

Podczas gali ośmioro finalistów wzięło udział w niecodziennej i widowiskowej sztafecie kompozytorskiej: na oczach publiczności tworzyli muzykę do filmu „Soar”. W regularnych odstępach czasu zmieniali się przy klawiaturze fortepianu, tak że słuchacz miał wrażenie ciągłości podkładu muzycznego. Dla muzyków dodatkową trudność stanowiła konieczność dostosowania się do wcześniej wykonanego fragmentu. Dzięki temu widzowie, którzy nie oglądali zmagań konkursowych, mogli przekonać się, na czym polega idea ICC.

Laureatka I nagrody Zuzanna Całka to 30-letnia pianistka i kompozytorka, klasycznie wykształcona absolwentka Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie.
- To zawsze było moje wielkie marzenie, żeby wydobyć swój wewnętrzny głos – mówi Całka. – Wszystko zaczęło się od tego, że zaczęłam tworzyć muzykę dla teatru. Byłam pod wielkim wrażeniem tego, jak intensywny przekaz można uzyskać przez własne kompozycje i jak niesamowitą przyjemność sprawia mi obserwowanie ludzi, gdy słuchają mojej muzyki. Ten konkurs jest niezwykle ciekawy i otwierający artystycznie. Zwycięstwo utwierdza mnie w przekonaniu, że to, co robię, jest właściwe. Oglądam bardzo dużo filmów i staram się rozumieć, jak działa opowiadanie muzyką. Teraz pracuję nad swoim autorskim albumem, który będzie mieć interakcję z obrazem, ponieważ do moich utworów koleżanka tworzy piękne, lekko abstrakcyjne animacje.

Magdalena Sasin




Kategoria

Muzyka