Wszystko polega tu na improwizacji. Ciało jest wolne i „robi, co chce”. Tancerze przypominają walczących wojowników, aby za chwilę przybrać pozę zapatrzonych w siebie kochanków.
Wszystko polega tu na improwizacji. Ciało
jest wolne i „robi, co chce”. Tancerze przypominają walczących wojowników, aby
za chwilę przybrać pozę zapatrzonych w siebie kochanków. Nie ma w
tym jednak ani agresji, ani erotyki.
„Jeśli tańczysz fizykę, to tańczysz kontakt.
Jeśli tańczysz chemię, to robisz coś zupełnie innego” – te słowa
Steve’a Paxtona, amerykańskiego tancerza i choreografa, stały się
mottem dla ludzi uprawiających współczesną sztukę tańca zwaną
kontakt improwizacją. Metoda wykorzystuje podstawowe prawa
fizyki, takie jak: dynamika, grawitacja czy siła odśrodkowa.
Taniec ten powstał w latach 70. XX wieku m.in. w oparciu o techniki
tańca współczesnego i praktykę wschodnich sztuk walki
(aikido). W kontakt improwizacji nie
ma ustalonych kroków ani konwencjonalnych sekwencji ruchowych,
takich jak np. w tangu czy salsie. Nie jest to też bezwolne
poruszanie się w różnych kierunkach, bo obowiązują konkretne
techniki, dotyczące podnoszenia, upadków czy rolowania.
Ta forma tańca to gra z niemal nieskończonymi możliwościami ciała i
umysłu.
W Polsce kontakt improwizacja ma coraz liczniejsze grono
zwolenników, a w Łodzi nawet doczekał się festiwalu, którego szósta
edycja odbywa się w dniach 8-12 października. Stworzyli go
pasjonaci skupieni wokół fundacji KIJO. – Jako grupa KIJO
działamy od 2011 roku. Nasz FRU Festiwal zrodził się z marzenia,
buntu i z potrzeby zaszczepienia na polskim gruncie tego, co nas
fascynuje w tańcu. Jest wydarzeniem w pełni
niezależnym, finansowanym wyłącznie z wpłat uczestników –
podkreśla Michał Ratajski, założyciel grupy i Fundacji KIJO.
Podczas festiwalu ekipa
doświadczonych nauczycieli prowadzi warsztaty, na których porusza
ważniejsze aspekty tej techniki tańca. Wszystko od razu jest
wykorzystywane w praktyce.Tancerze z Łodzi traktują kontakt improwizację
jako jedną ze ścieżek w artystycznym rozwoju. Odcinają się od
nurtu, który bazuje na
emocjonalnym podejściu i tzw. rozwoju duchowym. – W Łodzi jesteśmy radykałami tańca i trwamy przy
koncepcji Paxtona, dla nas najważniejszy jest taniec, a
psychologizowanie i teoretyzowanie na jego temat nazywamy
„wąchaniem jaśminu” – mówi Michał Ratajski.
Czy jest to jednak taniec dla wszystkich? Gdy
patrzy się na wirujących ponad podłogą wysportowanych młodych
ludzi, trudno uwierzyć, że przeciętnie sprawny człowiek też tak
może. – Taniec współczesny daje dużo energii, relaksuje i
odstresowuje. Podejście i powody uczestnictwa w
zajęciach są bardzo różne, np. przychodzą do nas menedżerowie,
bankowcy, którzy chcą udowodnić sobie, że można przekraczać granice
własnych możliwości – wyjaśnia Ratajski.
Grupa KIJO stawia na łączenie sztuk.
– Obecnie
największy nacisk kładziemy na pracę artystyczną. Zajmujemy się
także wideo tańca. Ostatnio w ramach akcji Dotknij Teatru
zrealizowaliśmy spektakl „Spokojnie inni mają gorzej”, gdzie
sięgamy
po swoje osobiste przeżycia i zadajemy sobie pytanie: gdzie jest
granica między tańcem a życiem prywatnym. Chcielibyśmy w Łodzi
stworzyć Centrum Alternatyw Tańca. Wychodzimy też w przestrzeń
miasta, np. premiera spektaklu „Do” odbyła się w parku – opowiada Ratajski.
Projekty artystów można oglądać w Akademickim Ośrodku Inicjatyw
Artystycznych lub na scenie Teatru Chorea.
foto: materiały prasowe