Łódzko-pabianicki zespół Maze of Sound wygrał Festiwal „Rockowanie”, który zakończył się w piątek w Łódzkim Domu Kultury. Drugie miejsce zajęła formacja Manuka z Łodzi, a trzecie – wieluńska grupa Co z Tego.
Łódzko-pabianicki zespół Maze of Sound wygrał Festiwal
„Rockowanie”, który zakończył się w piątek w Łódzkim Domu Kultury.
Zwycięzcy w nagrodę zagrają koncert w studiu Radia Łódź, który
zostanie wyemitowany na antenie, zarejestrowany i wydany na płycie
DVD. Laureaci wystąpią także podczas wrześniowego Mixera
Regionalnego 2014 na dużej scenie, będą promowani na łamach
Dziennika Łódzkiego oraz w Radiu Łódź. Wezmą też udział w sesji
zdjęciowej.
Drugie miejsce zajęła formacja Manuka z Łodzi, a trzecie –
wieluński zespół Co z Tego. Podczas finału Festiwalu „Rockowanie”
wystąpiło siedem grup wyłonionych spośród 40, które wzięły udział w
eliminacjach rozegranych w Kutnie, Skierniewicach, Radomsku,
Wieluniu, Bełchatowie, Piotrkowie Trybunalskim. Oprócz trójki
zwycięzców były to: Coldlight z Radomska, Tabula Raza ze Zduńskiej
Woli, Rail z Piotrkowa Trybunalskiego oraz Hazard z Bełchatowa.
Jako gwiazda koncertu finałowego zagrał zespół Normalsi.
W Łódzkim Domu Kultury usłyszeliśmy kapele, które w większości
funkcjonują na lokalnych scenach województwa łódzkiego i nie tylko.
Nie było to z pewnością rockowe przedszkole, ale muzycy, którzy
wiedzą, czego chcą, a swoją przygodę z rock and rollem zaczynali
dosyć dawno temu (tak przynajmniej można było wnioskować po ich
wieku i wyglądzie). Nie przeżyłem jednak objawienia – trafiło się
kilka ciekawych momentów. Ot i wszystko – dosyć sprawne granie, ale
bez wirtuozerii. Muzyka różnorodna stylistycznie, choć nie
popadająca w skrajności i niespecjalnie oryginalna. Można
powiedzieć: mainstreamowy i tradycyjny środek dzisiejszej sceny
rockowej.
Najbardziej dojrzała, poukładana i ambitna wydała mi się
propozycja Manuki. Ciekawe brzmieniowo, aranżacyjnie, momentami
porywające nowofalowe utwory dużo zyskiwały dzięki wokalowi
liderki. Jej głos to zdecydowanie najmocniejszy punkt zespołu.
Funkcjonuje tu jak dodatkowy instrument. Zwracały uwagę śmiałe
wokalizy, często w wysokich rejestrach i siła emisji budująca
napięcie utworów Manuki.
Ciekawe aranżacje i dojrzałość muzyczna to także znak
rozpoznawczy zwycięzców festiwalu – grającego progresywny rock Maze
of Sound. Jednak trudny do opanowania w warunkach koncertu nadmiar
spowodował bałagan i brak klarowności. Struktura otworów i
harmoniczne niuanse ginęły w ogólnym hałasie. Poprzez ścianę
dźwięku nie udało się też przebić wokaliście. Nie dane nam było
(poza kilkoma wyjątkami) usłyszeć wyśpiewywanych przez niego
melodii (angielskiego jak mniemam tekstu – tym bardziej). Frontman
nadrabiał za to odgrywaną na scenie pantomimą, przypominającą lot
ptaka.
Zdobywcy trzeciego miejsca – zespół Co z Tego – to
reprezentanci surowego gitarowego, wojskowo-biesiadnego hard rocka.
W tym żywiołowym graniu czasem tracili kontrolę nad rozstrajającymi
się instrumentami.
Przyznaję, że jurorzy wybrali to, co było najciekawsze, choć
poziom uczestników konkursu był w miarę wyrównany. Zespół grający
ze sobą od roku, nie ustępował tak bardzo kapeli o wypracowanym
wizerunku scenicznym, która niejedną trasę ma za sobą, ale dziś
sprawia wrażenie, jakby miała się rozpaść. Byli też tacy, którzy
przypominali bardziej zadymiarzy, rozwydrzonych chuliganów niż
muzyków skupionych na tym, co robią. Taki jest rock and roll.
Jak daleko było wszystkim finalistom do prawdziwie
profesjonalnego poziomu, pokazał koncert łódzkiego zespołu
Normalsi. Od pierwszych akordów uderzała różnica klas, choć w wielu
wypadkach – jak już wspominałem – nie wieku. Świadomość tego, co
się robi, dobre kompozycje, wypracowane brzmienie, perfekcyjne
wykonanie, charakterystyczny wokal i osobowość sceniczna lidera –
to była najlepsza lekcja, jaka na takim festiwalu mogła się
przytrafić jego uczestnikom. Miejmy nadzieję, że z niej
skorzystają, bo na naukę nigdy nie jest za późno.
I jeszcze słowo o nagrodach. Występ na dużym koncercie (trójka
zwycięzców), wydanie płyty (pierwsze miejsce), czy choćby nagranie
jednego utworu w profesjonalnym studiu (drugie miejsce), a do tego
promocja w gazecie i lokalnym radiu – to dla zespołu, który chce
zaistnieć na rynku muzycznym, o wiele ważniejsze niż kilka tysięcy
złotych do podziału.
Tekst i foto: Bogdan Sobieszek