Cały świat w kółku | Kalejdoskop kulturalny regionu łódzkiego
Proszę określić gdzie leży problem:
Proszę wpisać wynik dodawania:
7 + 6 =
Link
Proszę wpisać wynik dodawania:
7 + 6 =

Cały świat w kółku

RECENZJA. To malarstwo wysokich lotów, godne większej sławy. Jak dobrze, że Muzeum Miasta Łodzi podjęło się zorganizowania retrospektywy Lecha Kunki…
To malarstwo wysokich lotów, godne większej sławy. Jak dobrze, że Muzeum Miasta Łodzi podjęło się zorganizowania retrospektywy Lecha Kunki…  
 
Urodzony w Pabianicach łódzki artysta nauki pobierał u dwóch wielkich mistrzów: Władysława Strzemińskiego (w Łodzi) i Fernanda Légera (w Paryżu). Jego sztuka jest sumą wpływów tych osobowości – wpływów skrajnie różnych. Strzemiński, jak wiadomo, to głównie intelektualna abstrakcja geometryczna, Léger – odmiana kubizmu, twórczość wprawdzie również chłodna, ale figuratywna. Lech Kunka jako artysta funkcjonował pomiędzy tymi dwoma biegunami, raz zbliżając się bardziej do jednego, raz do drugiego. Próbował i eksperymentów z optycznym zjawiskiem powidoku, i kubizujących deformacji. Ale nie znaczy to, że tylko naśladował. Przeciwnie – szukał własnych dróg i odnajdywał je, eksperymentował ze sposobami przedstawiania i materią. Te dzieła, w których do kompozycji wykorzystuje np. uszczelki czy nakrętki pokryte farbą, właściwie nie wiadomo, jak traktować: czy jako asamblaże, czy raczej jako malarstwo o poszerzonej formule...
 
Przyglądał się rzeczywistości i do niej odwoływał, a niekiedy – tworząc kolaże, a potem abstrakcyjne kompozycje – dosłownie brał z niej to, co wydało mu się przydatne do stworzenia dzieła. Stąd zastosowanie wyciętych fotografii, fragmentów blachy, korków od wina. Im później, tym sztuka Kunki bardziej geometryczna, uporządkowana. Ale przecież dekoracyjności wciąż tym pracom nie można odmówić – w delikatnych czarnych punktach na białym tle płótna jest doprawdy dużo wdzięku. Symbolem przejścia od figuracji do abstrakcji może być powielany na licznych pracach motyw stylizowanego motyla z kolorowymi kółkami na skrzydłach (w ostatniej prezentowanej pracy z tym motywem już niezwykle trudno domyślić się owada).
 
Kółka to zresztą rodzaj artystycznej obsesji Lecha Kunki – znak zafascynowania rzeczywistością. Nie inaczej – na wystawie dobrze widać, jaką drogą szedł ten artysta, jak zaciekawienie człowiekiem (zwłaszcza tym biednym, bezrobotnym, stłamszonym) przekształcało się w przyglądanie się układom gwiezdnym i światu na poziomie komórkowym. Planeta, gwiazda, komórka organiczna mają zbliżone kształty. I to one przewijają się przez całą późniejszą twórczość łódzkiego artysty. Skomplikowane zjawiska biologiczne, fizyczne, astronomiczne i matematyczne zlały się u Kunki w jeden niepozorny, uproszczony, symboliczny obraz świata.
 
Na wystawie wyraźnie oddzielono twórczość wcześniejszą i późniejszą – na parterze galerii znalazły się dzieła przedstawiające, dekoracyjne, z mięsistymi czarnymi konturami, na piętrze – abstrakcyjne, odważnie odcinające się od poprzednich. Dzięki temu zabiegowi można odnieść wrażenie, że ogląda się prace dwóch różnych twórców – tak są odmienne.
 
Wystawa trwa jeszcze tylko do 5 maja – dobrze więc wybrać się na nią jak najszybciej, by nie przeoczyć tak udanej sztuki. Przy czym w żadnym wypadku nie należy przegapić projektów obwolut do „Teorii widzenia” Strzemińskiego, świetnych plakatów i uroczych zaproszeń na spektakle Teatru Arlekin (wszystko to autorstwa Kunki), umiejscowionych w korytarzu prowadzącym do galerii. A o przegapienie nietrudno, bo informacja o wystawie pojawia się dopiero tuż przed galerią, co sugeruje, że prace w korytarzu nie są z nią związane. To, co oglądamy w muzeum, to oczywiście tylko wyimek z twórczości Kunki, ale w zupełności wystarczający, by docenić jego talent.

Aleksandra Talaga-Nowacka

Wystawa czynna do 5 maja 2013.

Kategoria

Sztuka