RECENZJA. Tegoroczna edycja Międzynarodowego Triennale Tkaniny jest znacznie ciekawsza od poprzedniej. A to dzięki przewadze prac eksperymentalnych.
To piąte triennale, którego wystawy oglądam – i pierwsze
spośród tych pięciu, w którym dominacja eksperymentu na głównej
ekspozycji jest tak widoczna. Bardzo mi tego brakowało podczas
poprzednich edycji. Znów uwierzyłam w sztukę włókna. A właściwie w
sztukę, która od włókna odchodzi, taką, dla której określenie
tkanina jest zdecydowanie zbyt wąskie. Dziś to nie przestrzeganie
kanonów rzemiosła, zachowywanie elementu przeplotu są
najważniejsze, ale przekaz. Zresztą nauczyła nas tego już przed
laty Magdalena Abakanowicz – której dzieła można również oglądać
przy okazji triennale (w Ośrodku Propagandy Sztuki).
Na głównej wystawie triennalowej, zajmującej trzy piętra
Centralnego Muzeum Włókiennictwa – nieprzeładowanej,
pozostawiającej pracom sporo miejsca na „oddech”, a widzom na
„odejście” – sporo jest dzieł przestrzennych, w formie instalacji.
Dużych i całkiem niewielkich (miniatur brak, bo biorą udział w
osobnym konkursie), wyrazistych i delikatnych. Różnorodnych. Z
papieru, sznurka, plastiku, drutu, skóry, blachy, filcu… Ale i z
włóczki, oczywiście.
Emma Linde (Szwecja) ułożyła portret z wycinków papieru,
Joanna Zemanek – z „kropek”, które budują obraz jak piksele. Eglé
Ganda Bogdaniené (Litwa) wykonała „nagrobek” z wyłaniającą się z
niego boginią żniw ułożoną z owoców i warzyw niemal jak u
Arcimbolda oraz ludzkim płodem, a Carol Eckert (USA) – równie
pracochłonne ptaki i zwierzęta ze sznurka. Subtelnością ujmują
„unoszące się” „Balony” Xawerego Wolskiego (Meksyk) z delikatnych
złotych drucików. Bardzo ciekawa jest minimalistyczna praca Márii i
Zuzany Hromadovych (Słowacja) pt. „Granica” – dziesięć dużych
transparentnych iksów powieszonych jeden za drugim w opadającej
(czy też wznoszącej się) linii. Urocza, wymagająca wielkiej pracy,
jest tkanina Cindy Hickok (USA), za którą zasłużenie dostała
brązowy medal: „Café de Musée” to wyszywane postaci ze sławnych
obrazów, siedzące wspólnie przy kawiarnianych stolikach. Dowcipna
jest propozycja Siri Berqvan (Norwegia) pt. „W skali szarości” –
duże „rolki filmów” wykonane z miękkiego materiału. Społeczny
wymiar mają prace Ewy Korczak-Tomaszewskiej (Francja), odwołujące
się do trudnej historii Żydów i Valeria Gaetiego (Włochy), z
wyszytymi na owalnych fragmentach płótna sylwetkami żołnierzy,
poddających się ludzi, łódzkich dzieci i hasłami (w języku polskim)
„Zło jest banałem”. Wan-Fung Mo (Tajwan) jako środek formalny
udanie wykorzystał narzędzie pomocne w haftowaniu – tamborek.
W zwycięskiej pracy Magdaleny Soboń pt. „Mars” światło,
przedzierając się przez pognieciony czerwony papier, tworzy efekt
żaru – optycznie niemal mieni się jak w ognisku. Lidia Choczaj
(srebrny medal) stworzyła krąg z lunetek/kalejdoskopów – gdy do
nich zajrzeć, widać niciane struktury. Tytuł pracy – „Ciekawość” –
mógłby być hasłem tegorocznego triennale: co też wynika z odejścia
od tradycyjnej formy tkaniny... A lunetka/kalejdoskop – symbolem
spoglądania w przyszłość tej sztuki.
Oczywiście nie wymieniłam wszystkich interesujących prac – na
wystawie jest ich naprawdę sporo. Z pewnością warto zwrócić uwagę
jeszcze choćby na dzieła łodzian: Jagody Krajewskiej czy Janusza
Kucharskiego.
Opinie o triennale są różne, ale uważam imprezę za udaną (mimo
sporej liczby prac słabych). Tym bardziej że główne nagrody (medal
złoty i dwa srebrne) zdobyły artystki związane z łódzką Akademią
Sztuk Pięknych: wspomniane Magdalena Soboń (choć wagi tej nagrodzie
ujmuje fakt, że artystka jest asystentką jednej z jurorek) i Lidia
Choczaj oraz Dorota Taranek (akurat w tym przypadku nie rozumiem
zachwytu jury), a jeden z medali brązowych – absolwentka tej
uczelni, Daniela Krystyna Jałkiewicz.
Gdyby tylko jeszcze popracować nad organizacją… Nużąca
inauguracja triennale ciągnęła się – nie do zniesienia – niemal
półtorej godziny. I zamiast udostępnić wszystkie triennalowe
ekspozycje w muzeum od razu, kazano długo czekać na otwarcie pokazu
młodej sztuki… Proponuję też, by następnym razem ze składu jury
wyłączyć osoby związane z łódzką ASP – co zapobiegnie
kontrowersjom.
A wystawa studentów szkół artystycznych (już zamknięta) –
czyli 1. Międzynarodowe Triennale Tkaniny Młodych YTAT (Young
Textile Art Triennal) – jest jeszcze ciekawsza niż „starych”
mistrzów. I jeszcze wyraźniej widać tu, że artystów tkaniny
interesują takie same poważne problemy, jak twórców innych dziedzin
sztuki. Też przeważa eksperyment, stosowane są różnorodne
materiały.
Chyba najmniej związana z tkaniną jest praca Sari Berglund
(Finlandia) – cykl drucianych rzeźb. W zbliżonym duchu swój
„Demontaż współczesności” wykonała Amina Burloiu (Rumunia) –
nawiązujące do jej dziecięcych rysunków figurki ludzi z drutu plus
obrazy z naszywanymi sylwetkami i kufer pełen „szablonów” ludzików.
Agnieszka Chowaniec z Łodzi pokazała efektowne imitacje codziennych
przedmiotów z miękkiego, błyszczącego metalicznie materiału w
jaskrawych kolorach (zasłużona druga nagroda). Joanna Kawecka,
także z Łodzi, misternie ułożyła „dywan” z białej fasoli, którego
powstanie było rozciągnięte w czasie: zakrywając część fasolek, a
inną część polewając wodą, artystka stworzyła na „dywanie” napis
„ecology” (można się spodziewać, że po obfitszym podlaniu część
napisu wykiełkuje). Zengpei Zeng (Chiny; trzecia nagroda) pokazuje
sylwetki „zamkniętych w sobie” ludzi ułożone z agrafek wpiętych w
tkaninę.
Lekka jak obłok praca Marty Kędziory z Łodzi wykonana jest z
podwieszonych do sufitu skrawków papieru czerpanego. Niezwykle
subtelny jest też tryptyk Xuan Li (Chiny) z utkanym efektem
rozmazanej palcem gęstej mgły. Zwiewna tkanina Raili Randmaa
(Estonia) z daleka kusi efektownym ornamentem – z bliska okazuje
się, że tworzą go białe szkielety koni ze srebrnymi skrzydłami.
Zwycięska praca Lubomiry Abrahamovej (Słowacja) pt. „Stara miłość
nie rdzewieje” mówi o przywiązaniu do tradycji: elementy dawnego
ubioru pokryte są „rdzą”.
Także i to triennale wypadło bardzo dobrze. Wybór prac jest
bardzo ciekawy, selekcja w uczelniach z pewnością była ostra.
Niewykluczone, że impreza przyczyni się do zwiększenia
zainteresowania tkaniną młodych artystów – nie tylko w Łodzi.
Aleksandra Talaga-Nowacka
Centralne Muzeum Włókiennictwa: 14. Międzynarodowe
Triennale Tkaniny (do 3 listopada) i 1. Międzynarodowe Triennale
Tkaniny Młodych – YTAT (do 25 sierpnia).
Laureaci 14. Międzynarodowego Triennale
Tkaniny:
Złoty Medal: Magdalena Soboń (Polska)
Srebrne Medale: Lidia Choczaj (Polska), Dorota Taranek
(Polska)
Brązowe Medale: Cindy Hickok (USA), Daniela Krystyna
Jałkiewicz (Polska), Renata Rozsivalova (Czechy)
Wyróżnienia honorowe: Barbara Abele (Łotwa), Włodzimierz Cygan
(Polska), Dorota Grynczel (Polska), Yoko Kataoka (Japonia), Csaba
Polgar (Węgry)
Nagrody specjalne: Zyta Kaleta (Polska), Jolanta Rudzka
Habisiak (Polska), Lise Frolund (Dania)
Medal Centralnego Muzeum Włókiennictwa: Renata Rozsivalova
(Czechy)
Nagroda Fundacji "Akapi" za najlepszy debiut: Joanna Zemanek
(Polska)
Nagroda 10. Ogólnopolskiej Wystawy Miniatury
Tkackiej: Anna Więckowska-Kowalska
Nagroda 12. Ogólnopolskiej Wystawy Tkaniny
Unikatowej: Małgorzata Matuszewska
Laureaci pierwszej edycji Triennale Tkaniny
Młodych:
I NAGRODA: L'ubomira Abrahamova (SŁOWACJA)
I NAGRODA: L'ubomira Abrahamova (SŁOWACJA)
II NAGRODA: Agnieszka Chowaniec (POLSKA)
III NAGRODA: Zengpei Zeng (CHINY)
Wyróżnienie Honorowe: Paulina Sadrak (POLSKA)
Wystawa czynna do 3 listopada 2013.
Centralne Muzeum Włókiennictwa
Kategoria
SztukaAdres
ul. Piotrkowska 282Kontakt
tel. 42 683 26 84czynne:
Poniedziałek – nieczynne
Wtorek – nieczynne
Środa w godz. 12-17
Czwartek-sobota w godz. 12-19
Niedziela w godz. 12-17
W środy wstęp na wystawy stałe jest bezpłatny.
Bilety na wystawy czasowe: 12 i 7 zł
Bilety na wystawy stałe: 15 i 9 zł
Na wszystkie wystawy (karnet): 28 i 17 zł