Galeria Pop Up Ogrodowa8 otworzy 3 VII wystawę fotografii Ilony Szwarc. W najnowszym cyklu zdjęć „I am a woman and I feast on memory” widzimy portrety modelki poddawanej zabiegom przymierzania kolejnych tożsamości, odnoszących się do kodów kulturowych dotyczących kobiet. Po tym wernisażu - kolejny - wystawy Jacka Obraniaka, a na koniec koncert.
Vardøger - w skandynawskiej mitologii duchowy sobowtór zawsze o krok przed nami, pierwszy doświadcza zmian i przygotowuje ducha do tychże.Trzy portrety, które stanowią początek najnowszego cyklu Ilony Szwarc "I am a woman and I feast on memory" – są zarazem pierwszym spotkaniem z kimś nowym, kogo jeszcze nie znamy. Mają w sobie wszystko, co fotograficzny portret może nam zaoferować – charakterystyczną twarz, udaną kompozycję, interesujące zestawienie kolorów. Wszystkie te cechy wzmacnia fakt, że każde z ujęć przedstawia tę samą młodą kobietę. A jednocześnie nie jesteśmy w stanie - prócz mnożenia epitetów na określenie jej urody - wiele więcej powiedzieć. Może tylko to, że trzy razem wydają się być zostawione w oczekiwaniu na ciąg dalszy, że są elementem jakiejś serii zdarzeń.
Ograniczona wiedza na temat bohaterki, jaka przychodzi wraz ze spojrzeniem na jej zdjęcia, uświadamia jak niewiele fotografia może przekazać, gdy nie włączymy do jej odbioru naszych przekonań, oczekiwań i kodów kulturowych, które tylko czekają, by nas uspokoić i zapewnić bezpieczne poruszanie się wśród napotykanych twarzy i osób. Dzięki nim łatwiej przychodzi nam definiowanie społecznych ról i funkcji, a także adaptowanie ich dla siebie. Jednocześnie wraz z powierzaniem im części poznania, powinniśmy zadać sobie pytanie o to, co możemy w tym bezpieczeństwie utracić.
Wszystkie te mechanizmy Szwarc rozwija w swoim cyklu. Każdy z portretów, okazuje się być początkiem dla szczególnego zabiegu, jakim jest przymierzanie i testowanie kolejnych tożsamości, budowanych z kodów, które dotykają kobiety. Pojawia się więc i kwestia wieku, niedoskonałości urody, i zderzenia z kanonami piękna. Wszystkie one - zamiast słów - zostają na potrzeby pracy artystki zamienione w środki plastyczne, które warstwami - jak w youtubowych tutorialach z makijażu - są nakładane na postać i przyczyniają się do jej przemiany. Krok po kroku, każde z określeń, takich jak: starzenie się, znamię, gładka skóra, czy posągowa uroda, za sprawą działań artystki stają się intensywnymi obrazami. Na oczach widza ta nieznana postać odgrywa do aparatu fotograficznego performance złożony z narzucanych jej przemian.
Nie jest to proces przyjemny i delikatny. W kolejnych zbliżeniach dostrzegamy siłę, z jaką trzymana jest twarz modelki, jak nienaturalnie układana jest jej głowa, a skóra potraktowana zostaje jak materiał do wielokrotnego formowania. Pojawiająca się przemoc przypomina, że tożsamości - te wybierane przez nas samych, i te nadawane przez innych - potrafią boleć, ograniczają ruchy i bywają krępujące. Samo definiowanie siebie względem społecznych oczekiwań może być więc rodzajem imadła, które unieruchamia, przez co tylko jedna strona złożonej postaci będzie eksponowana. Zabieg ten ma swoje analogie w historii fotografii - w dawnych metodach portretowania, ze względu na długi czas ekspozycji, unieruchamiano postać w specjalnym fotelu.
W cyklu "I am a woman and I feast on memory" Ilona Szwarc nie tylko pozwala widzom na przyglądanie się kolejnym przejawom opresji ze strony tożsamości, ale również przy wykorzystaniu obrazu sprawdza jej oddziaływanie na sobie samej. Modelka, która została wybrana w specjalnie prowadzonym castingu, jest amerykańskim sobowtórem artystki. Dzięki temu zabiegowi Szwarc wciela się w rolę zewnętrzną, nakładając kolejne warstwy tego specyficznego makijażu na podobną do swojej twarz.
W efekcie tej strategicznej decyzji bliźniak staje się lustrem, w którym łatwiej dostrzec kolejne formatujące spojrzenia i przedstawić ich efekty niemal na swoim ciele. Kulminacją tego reżyserowanego układu są zdjęcia pokazujące zarówno kopię Szwarc, jak i samą artystkę. Zwłaszcza to dające wgląd w przestrzeń studia, przykuwa szczególną uwagę. Ma w sobie coś z czułości, ale i wstydu, co świetnie zostaje wypunktowane przez różniące się spojrzenia artystki i modelki. Ta pierwsza patrzy zdecydowanie, wprost w odbicie sobowtóra, kontemplując swoje dzieło. Druga, z lekko pochyloną głową, nie ma tej pewności ani komfortu, który dawać mogłaby pełna zgoda na dokonywaną przemianę.
Można traktować ten obraz także jako jeden z wyraźnych sygnałów wysyłanych przez artystkę, że nieobce są jej odwołania do dorobku sztuki, zwłaszcza tej podnoszącej kwestie reprezentacji kobiety. We wspomnianej pracy, widoczne są echa choćby słynnego Picture for Women zrealizowanego przez Jeffa Walla, gdzie w lustrzanym odbiciu sportretowana zostaje zarówno bohaterka zdjęcia jak i sam artysta. Zarówno formalnie, jak i poprzez wyczuwalne napięcia, fotografie Szwarc i Walla są sobie bliskie - z tą różnicą, że tym razem kobiecie przygląda się inna kobieta. To znacząca zmiana, która wpływa na prowadzone w I am a woman and I feast on memory studium. Powodem tej intensyfikacji jest samo pierwszoosobowe doświadczenie, jakim dzieli się artystka. To ona jest tu pierwszym filtrem dla prowadzonych i narzucanych przemian.
Tropów i nawiązań, które możemy w tych cyklach odnaleźć, jest znacznie więcej. Te najbardziej oczywiste, ale i zarazem nadające poszukiwaniom Szwarc szczególnego kontekstu wiążą się z twórczością Cindy Sherman. Połączenia te buduje już sam dobór środków, zainteresowanie przemianą przed obiektywem i wizerunkiem kobiety. Podobnie jak w przypadku Sherman Ilona Szwarc sprawdza kilka wątków, traktuje zgodnie ze współczesną wykładnią tożsamość jako zmienną i poddającą się kulturowej deklinacji, z tym zaznaczeniem, że przypadki są z góry narzucone przez kulturę, w której jest ona zanurzona. Jednak dla Szwarc znaczenie ma przede wszystkim proces, to, co dzieje się pomiędzy pierwszym, a ostatnim zdjęciem. To tu odbywa się ruch i migotanie odbić we wspomnianym lustrze. W przeciwieństwie do Sherman, która afirmuje kolejne wizerunki, jako skończone wizje.
Prace Ilony Szwarc zyskują przez to charakter performatywny, zawierają dynamikę wynikającą z samego procesu przemian. W efekcie, wprawione w ruch ciało modelki przypomina niekiedy barneyowskie hybrydy, które rzucają wyzwanie wyobraźni widza i odrealnia poszczególne etapy transformacji.
Pierwsze trzy portrety z cyklu "I am a woman and I feast on memory" są zarazem potwierdzeniem przywiązania Ilony Szwarc do tematów związanych ze współczesnym wizerunkiem kobiety. Tak było zarówno w głośnych i wielokrotnie nagradzanych American Girls, jak i Rodeo Girls. Przy czym oba wcześniejsze projekty miały znacznie silniejszy dokumentalny charakter, którego przebłyski wyczuwalne są właśnie w ujęciach otwierających nową serię. Stanowią one, zatem rodzaj pomostu pomiędzy poszczególnymi cyklami i świadczą o konsekwentnym rozwoju artystki, dla której coraz wyraźniej naturalną potrzebą staje się przekraczanie sztywnych reguł jednej konwencji fotograficznej. Ten twórczy przymus owocuje wspomnianym na wstępie napięciem związanym z oczekiwaniem na dalszy los portretowanej postaci, która jak już wiemy, jest bliźniakiem artystki.
Wernisaż odbędzie się na patio budynku, do galerii będą zapraszane małe grupy gości.
A potem - kolejne atrakcje: następny wernisaż i koncert.
Jacek Obraniak "Wystawa Sztuk"
wernisaż: 03.07.2020, piątek, godz. 20.00
czas trwania wystawy: 04.07.2020–02.10.2020
Zbiór prac Jacka Obraniaka został wykonany na przełomie lat 2019 / 2020. Obraniak odnosi się do totemów, figur bóstw oraz strachów na wróble.
Nie dziwi to, zważywszy, że jego twórczość jest jego własnym wierzeniem. Artysta wykorzystuje różne, często odzyskane materiały. Inspiracją są dziecięce rysunki oraz sztuka paleolitu.
Jacek Obraniak urodził się w 1997 roku w Łodzi. Z wykształcenia artysta malarz, z pasji spawacz samouk. Studiował na ASP w Łodzi, Warszawie oraz w HfBK w Dreźnie. Jest człowiekiem, artystą, miłośnikiem spacerów. Zbiory, które wychodzą spod jego ręki, znacząco różnią się od siebie. Działa on zarówno ściśle czerpiąc z naoczności, jak i ukazując swój świat wyobrażeń. Tworzy głównie w obrębie malarstwa, rzeźby i grafiki artystycznej.
Rafał Kołacki "Ejlejthei"
koncert: 3.07.2020, piątek, godz. 21.30
Na koncercie zmieści się 20 osób. Konieczne są zapisy na ulatarasiewicz@gmail.com
"Chciałbym aby muzyka, którą będzie można usłyszeć na koncercie była swego rodzaju rytuałem dźwiękowym, w którym wszyscy (łącznie z grającym) uczestniczą na równych zasadach. Dźwięki będą tajemnicze i transowe niczym atmosfera panująca w starożytnych jaskiniach. Dominować będą motywy ciągłe, ambientowe z charakterystycznym głębokim reverbem i delayem, w ten sposób muzyka nabierze hipnotycznego charakteru, wprowadzając słuchacza w stan pożądanego skupienia i stopniowego odprężenia."
Rafał Kołacki – jego zainteresowania od zawsze związane były z muzyką. Jako archeologa interesowała go głównie archeomuzykologia jako etnologa etnomuzykologia. Jako praktyka przede wszystkim muzyka etniczna (szczególnie rytualna). Jest związany z następującymi zespołami: HATI, KUST, Molok Mun, Innercity Ensemble, Mammoth Ulthana i DAO.