Wyświetlanie natury | Kalejdoskop kulturalny regionu łódzkiego
Proszę określić gdzie leży problem:
Proszę wpisać wynik dodawania:
3 + 2 =
Link
Proszę wpisać wynik dodawania:
3 + 2 =

Wyświetlanie natury

Czy chcielibyście mieć w łazience wodospad? Taki amerykański, jak z filmów prezentujących parki narodowe. Szum wody płynącej z kranu mieszałby się z odgłosami spadających kaskad. Szum z taśmy plus fototapeta?
Agnieszka Chojnacka ma prostsze rozwiązanie: w swojej szykowanej do remontu łazience wyświetla na tylnej ścianie kolorowe obrazy. Sama staje przed kamerą i nagrywa dla nas film. Projekcja marzeń, których strumień można regulować kurkiem do ciepłej wody – po zakręceniu wodospad odpada od ściany jak łuszcząca się olejna farba. To tylko jedna z prac na wystawie „Pomiędzy naturą fikcją”, przygotowanej przez Katedrę Fotografii i Multimediów Wydziału Sztuk Wizualnych łódzkiej ASP. Wystawie przekornie konceptualnej, inteligentnej, ale też w pewien sposób sympatycznej, może nawet dowcipnej.

Ekspozycja uwzględniona w programie Fotofestiwalu musiała nawiązywać tematycznie do hasła tegorocznej edycji „Can you imagine?” („Dasz wiarę?”), zwracającego uwagę na występujące w fotografii pomieszanie fikcji i rzeczywistości. Kuratorka Lena Wicherkiewicz znalazła dla fikcji inne kontrastowe pojęcie – zestawiła fikcję z naturą. Spośród prac przedstawionych jej przez łódzkich artystów, wybrała kilkanaście zdjęć, obiektów i filmów wideo, by ułożyć z nich swoją opowieść i postawić kilka mniej lub bardziej istotnych pytań. Czy natura (przyroda) jest jeszcze ciekawym tematem dla fotografa? Na ile „naturalna” jest natura na zdjęciach? Jak daleko odeszliśmy w naszych historiach od natury? Czy jest ona tych historii bohaterem, tłem czy może tylko metaforą, antonimem do naturalnego dla twórców słowa „kultura”?

Maciej Rawluk pokazał coś w rodzaju siedmioelementowego, symetrycznie skomponowanego poliptyku fotograficznego poświęconego drzewom. W centrum widzimy panoramiczną plątaninę gałęzi (montaż kilku kadrów) - zdjęcie ma Magritte'owski tytuł To nie są drzewa. Jasne, to wizerunki drzew - podobnie jak na zdjęciach z lewej i prawej strony. Po lewej są drzewa nagie, jak je Pan Bóg stworzył, po prawej - przystrojone znakami namalowanymi przez leśników. Jakieś tajemnicze kółka, szlaczki. Autor twierdzi w zamieszczonym obok autokomentarzu, że w lesie najbardziej zainteresowały go te właśnie znaki - ślady człowieka. Czy dlatego, że te znaki da się od-czytać? Czy postnowocześni artyści stali się semiotykami polującymi na znaczenia? W lesie być może nie ma nic ciekawego dla fotografa (dla człowieka - jest), o ile nie przygotowuje akurat serii pocztówek. Ale człowiek może przynieść do lasu bagaż mitów, opowieści, fikcji, może zostawić tam swoje znaczki. Zwierzęta obsikują teren, leśnicy malują kółka. Na razie nikt nie wynalazł fotografii zapachowej.

Artur Chrzanowski, który od niedawna szefuje Katedrze Fotografii i Multimediów, pokazał multimedialną (a właściwie dwumedialną) instalację Do wielu razy sztuka, złożoną z krótkiego filmu i zdjęcia. Na zapętlonym filmie młody Murzyn wchodzi do mieniącej się refleksami światła rzeki i nurkuje w jej nurcie. Na umieszczonym obok zdjęciu widzimy bohatera filmu z kilkoma (wyłowionymi z rzeki?) gałęziami. Zbierał je na opał? Jak wiele razy musiał próbować, zanim mu się udało? Czy to my decydujemy o jego powodzeniu, przenosząc wzrok z filmu na zdjęcie? Praca kojarzy mi się ze słynnym reportażem Martina Caparrosa Głód, jest jednak bardziej subtelna. Zmusza do zastanowienia.

Marek Domański sfotografował książkę, a konkretnie 108 stron przedwojennej książki Stefana Kotańca Szlachetne techniki fotografji (nie ma tu ortograficznego błędu, książka wydana w latach 30, zachowuje starą pisownię). Domański fotografował rzadką pozycję w latach 80., gdy nie mógł jej skserować. Teraz każdą stronę oprawił w drewnianą ramkę i powiesił w rządku na trzech ścianach galerii. Konceptualny ten zamysł uzupełnił postawieniem na środku drewnianego stołu z umieszczoną pod blatem lampą. Może się on kojarzyć z fotograficzną ciemnią, jakimś szpitalnym sprzętem (stół ma nogi na kółkach) albo - poprzez kształt blatu - trumną (trumienny portret szlachetnych technik?). Pomysł, by karty rzadkich książek umieszczać w gablotkach niczym egzotyczne motyle lub rośliny w zielnikach tłumaczy związki pracy z tytułem wystawy. A jeśli jest to książka o tworzeniu wizerunków za pomocą światła i żywicy akacji senegalskiej, całość zyskuje rys autotematyczny. W szczelinie pomiędzy naturą a fikcją znajdujemy technologiczne przepisy - tajne receptury magików od wywoływania obrazów.

Anita Osuch pokazała tryptyk zatytułowany RGB - to samo zdjęcie przedstawiające liście jakiejś rośliny zobaczyliśmy w trzech wersjach kolorystycznych. Namacalna fikcja programów graficznych. Szkoda tylko, że w podpisie tytuł pracy wydrukowano na czerwono - to zachwiało równowagę systemu. Z kolei w przywołującej katastroficzne skojarzenia pracy The Day After po czarnej tkaninie ścieka biało-niebieska ciecz. Coś złego się wydarzyło, mleko się rozlało, jak to mówią w naszych stronach. 

Łukasz Ogórek uznał siebie samego (może z racji nazwiska) za część natury, która brana jest w karby kultury i narzucanych przez nią form. Podczas wernisażu artysta wykonał performance Poza (tytuł wieloznaczny), podczas którego dyskretnie przybierał postawy charakterystyczne dla osób wykonujących zdjęcia. Miał nawet aparat, ale bez karty pamięci - po prostu profesjonalnie udawał, że robi zdjęcia. Nie wyszedł nawet do prezentacji artystów podczas otwarcia. Działanie ulotne, więc tym bardziej trzeba je opisać.

W wystawie biorą jeszcze udział: Grzegorz Przyborek, Dominika Sadowska, Anna Bąk i Dagmara Bugaj. Katedra Fotografii i Multimediów to miejsce pracy naprawdę ciekawych artystycznych osobowości, ludzi lubiących swoją pracę i chyba lubiących siebie nawzajem (taki wniosek wysnułem po wernisażu). 


Piotr Grobliński


Akademia Sztuk Pięknych

Kategoria

Sztuka

Adres

ul. Wojska Polskiego 121

Kontakt

Galeria OdNowa (sala 261, II piętro) czynna: pn.-pt. 9-15
Galeria Kobro (I piętro) czynna: pn.-pt. 10.30-14
Wstęp wolny