Ucieczka skazańca | Kalejdoskop kulturalny regionu łódzkiego
Proszę określić gdzie leży problem:
Proszę wpisać wynik dodawania:
3 + 8 =
Link
Proszę wpisać wynik dodawania:
3 + 8 =

Ucieczka skazańca

Wstyd – zapomniałem o Bertoluccim, nie wracałem od lat do jego kina. Tak to bywa z żywymi klasykami. Teraz odszedł. To był jeden ostatnich. W swoich najważniejszych filmach – z lat 70. – pokazywał dylematy egzystencjalne w taki sposób, jakby tłumaczył Sartre’a, ale nie słuchając Juliette Greco, tylko Niny Hagen.
Wizje, brak umiaru i rozbuchanie, bez klasycyzującej poetyki Viscontiego. Oto Marcelllo (Jean-Louis Trintignant) w „Konformiście”, który w rękach wywiadu faszystowskiego próbuje zachować normalność, ponosząc – a jakże – klęskę. Oto Fabrizio z filmu „Przed rewolucją”, bogaty mieszczanin niby zafascynowany marksistowskimi ideami, ale tak naprawdę zdolny tylko do konformistycznych gestów.

Oto grany przez Marlona Brando w „Ostatnim tangu w Paryżu” Paul: jego dążność ku erotycznej autodestrukcji kończy się wyniszczeniem, ale dopiero, gdy popędy przerodzą się w uczucie. W czołówce filmu pojawiają się dwa obrazy Francisa Bacona. Ona i on: wyobcowani, napięci, zagubieni w sterylnej perspektywie malarskiego atelier, dziwnie obrażeni na chorobliwie żółtą kolorystykę. Paul stoi w bezruchu na dworcu, kurczowo zaciskając dłonie. Na tym samym peronie – a za chwilę w tym samym mieszkaniu – spotka Jeanne (Maria Schneider), w futrzanym płaszczyku, gustownym kapeluszu. Widzą się po raz pierwszy, ale oboje wiedzą, że to ona będzie bohaterką ostatniego tanga.

„Ostatnie tango” było pierwszym poznanym przeze mnie, na początku średniej szkoły, filmem Bertolucciego. Pełne erotyczno-sadystycznych mąk, dla nastolatka było ryzykownym wyzwaniem. Tango to niebezpieczny taniec. Kino Bertolucciego też bywało niebezpieczne, ale także irytujące, barokowe i przeładowane. Ten filmowy erudyta (podobno ojciec Bernardo, Atillo Bertolucci, krytyk i poeta, narzucał synowi tryb oglądana czterech filmów dziennie), literacki koneser (wydawał tomiki poezji), admirator współczesnego malarstwa (poza Baconem filmy Bertolucciego mają nawiązania np. do surrealistów: Magritte’a i Bretona), znawca psychoanalizy, lewicowiec, podróżnik, bywał przewrotnie inteligentny i trywialny jednocześnie.


Łukasz Maciejewski


Dalszy ciąg felietonu można przeczytać w styczniowym „Kalejdoskopie" – do kupienia w Łódzkim Domu Kultury, punktach Ruchu S.A., Kolportera, Garmond-Press i salonach empik. A także w prenumeracie (w opcji darmowa dostawa do wybranego kiosku Ruchu):
https://prenumerata.ruch.com.pl/prenumerata-kalejdoskop-magazyn-kulturalny-lodzi-i-wojewodztwa-lodzkiego?fbclid=IwAR0CJwQi1fl7y-1av7GdZlwB82ZmKdxZmMSef9uNO1G6RKt-b4HEX_KIB8o

Możecie też słuchać naszych najlepszych tekstów w interpretacjach aktorów scen łódzkich, z Łodzią i regionem związanych:
https://soundcloud.com/user-673739052

Kategoria

Film