Obchodząca w 2013 roku 10-lecie Galeria Opus, ulokowana na obrzeżach centrum Łodzi, w holu siedziby wytwórni Opus Film przy ul. Łąkowej 29, zdobyła sporą popularność.
Na wernisażach niemal w całości wypełniona jest gośćmi, w tym
znaczącymi postaciami z łódzkiego środowiska artystycznego.
Wybierając się tutaj na wystawę, zawsze można spodziewać się czegoś
ciekawego.
Prowadząca galerię Barbara Dzięcioł wspomina: – W 2003 r.
powstał nowy budynek Opus Filmu. Pomyślałam, że wreszcie zrealizuję
swoje marzenie i zrobię galerię. Mąż (Piotr Dzięcioł, szef
Opus Filmu – przyp. red.) zgodził się i 23 października 2003
roku odbył się pierwszy wernisaż. To była wystawa malarstwa
łódzkiego artysty Dariusza Fieta i zarazem inauguracja budynku
firmy.
Od tej pory ta niezależna, prywatna i autorska galeria spoza
głównego nurtu wystawienniczego zorganizowała 65 ekspozycji. –
Może to trochę narcystyczne, ale uważam, że dobrze działa i się
sprawdza – mówi Barbara Dzięcioł. – Najważniejsza jest jej
funkcja promocyjna. Pokazuję twórczość wielu młodych osób, głównie
łodzian, dla których często jest to pierwsza wystawa. Później ich
losy układają się różnie, ale z reguły jest to dobry
start.
Wyczucie Moskwy
Wybierając artystów, właścicielka galerii polega na własnej
intuicji. – Artyści często przychodzą do mnie sami, albo
przysyłają portfolio. Potem się spotykamy i rozmawiamy. Szukam
twórców, którzy mają coś do powiedzenia. Teraz każdy artysta ma
swój sposób na sztukę – chcę pokazywać tę różnorodność.
Współpracuję również z Akademią Sztuk Pięknych – podczas Konkursu
im. Strzemińskiego wybieram osobę, której prace później pokazuję. W
czasie Fotofestiwalu organizuję wystawy towarzyszące; już wiedzą,
że zawsze znajdę kogoś ciekawego, więc dają mi wolną
rękę.
W Galerii Opus bywają wystawy artystów uznanych, w tym spoza
Łodzi, np. Jarosława Modzelewskiego czy Aleksandry Waliszewskiej,
ale i profesorów łódzkiej Akademii Sztuk Pięknych.
Najbardziej spektakularny sukces galerii? – W 2004 roku
swoją pierwszą wystawę miała u mnie Magda Moskwa – po pięciu latach
kolejną, w tej chwili trwa trzecia. Magdę odkryłam w jej pracowni.
Na studiach nie była szczególnie ceniona, zawsze w kontrze do tego,
co tam się robiło. Zaufała mi i zrobiłyśmy wystawę. Jest ona w tej
chwili – i to nie tylko moje zdanie – najbardziej oryginalną polską
malarką, chociaż nie istnieje w głównym nurcie. Jest inna, osobna,
bardzo zdolna i wie, jakie emocje chce przekazać. Nad jej pracami
nie trzeba się zastanawiać, trzeba je czuć.
Pomóc odbiorcy
Barbara Dzięcioł lubi niekiedy eksperymentować, zapraszać
twórców kontrowersyjnych. Na przykład – kilka lat temu – artystę
amatora, łodzianina Adama Palatyńskiego. – Tworzył świetne
kolorystycznie, pięknie skomponowane obrazy. To było coś
niesamowitego. Niestety, Adam zaczął się uczyć malarstwa i stracił
naiwność, świeżość, energię wynikającą z tego, że robił wszystko
intuicyjnie. Ale nie żałuję, bo wystawa była świetna.
Choć galeria nastawiona jest na środowisko łódzkie, zdarzają
się też pokazy twórców z innych miast. – Chcę pokazywać
łodzianom to, czego u nas nie ma. Bo w Krakowie, Poznaniu czy na
Wybrzeżu maluje się inaczej. Byli u mnie także artyści zagraniczni,
np. Swan Moon z Kalifornii, która pokazywała stylizowane fotografie
czy Judith Nem’s, światowej sławy graficzka.
Działalność galerii finansuje Opus Film, którego Barbara
Dzięcioł jest współwłaścicielką. Fundusze przeznaczane są nie tylko
na przygotowanie wystaw, ale i na wydawanie katalogów. – Po
latach pracy wiem, że katalogi są potrzebne. Teraz wydaję ich
mniej, bo rozkładanie ich tylko po to, żeby zostały zabrane,
niczemu nie służy. Muszą dotrzeć do osób naprawdę
zainteresowanych.
Gdy nie ma katalogu, w galerii można znaleźć ulotki z
komentarzem krytyka, który wyjaśnia, ukierunkowuje, mówi, na co
zwracać uwagę. Tutaj przydatna jest współpraca z łódzkim Muzeum
Sztuki. Np. do aktualnej wystawy Magdy Moskwy teksty napisała
kuratorka z muzeum, Maria Morzuch. – Czasem niewyrobionemu
odbiorcy warto trochę pomóc – uważa Barbara
Dzięcioł.
Jakie plany? – Pracować dalej!
Wiara w malarstwo
W tym roku zobaczymy jeszcze jedną wystawę – prac łodzianina
prof. Kamila Kuskowskiego (najmłodszego w Polsce profesora sztuki,
obecnie z ASP w Szczecinie). – Artysta przygotuje pracę site
specific. Myślę, że to będzie coś zaskakującego.
Galeria planuje na dwa lata do przodu. – Zdecydowałam się
na 5-6 wystaw rocznie: jedna fotograficzna, jedna graficzna i z
reguły trzy malarskie.
W przyszłym roku można spodziewać się m.in. ekspozycji dzieł
artystki, która już kiedyś prezentowała tu prace – Beaty Ewy
Białeckiej. – Lubię po latach wracać do pewnych artystów.
Malarstwo Białeckiej ma klimat.
Barbara Dzięcioł wierzy w malarstwo. – Chociaż muszę
przyznać, że ostatnio zamontowałam w galerii duży monitor, aby
pokazywać filmy wideo. Jeśli tylko artysta chce, ma taką możliwość.
Zmagam się z nowymi mediami, bo widzę, że ludzie tego potrzebują.
Ale dla mnie malarstwo to podstawowa dziedzina sztuki. Lubię tę
ciszę w galerii, gdy jest tylko obraz i odbiorca i nic tego nie
zakłóca. Hałas mamy na zewnątrz.
Więcej nie trzeba
Czy pomieszczenie, w którym funkcjonuje Galeria Opus, nie jest
już dla niej za małe? – Wbrew pozorom nie. Jak twierdzi
Barbara Dzięcioł, artyści są zadowoleni z tego miejsca, choć jest
niekonwencjonalne: nie ma tu białych ścian, sufit jest wysoko ponad
głową, a w pomieszczeniu – schody na wyższe piętra biurowca. –
Twórcy lubią to wnętrze. Przestrzeń jest dobra i nic więcej nie
potrzeba. Kiedyś robiłam wystawy kilkudziesięciu prac. Teraz
prezentuję 12-13 dzieł – i dzięki temu dochodzę do istoty sprawy.
Może kiedyś pokażę tylko jeden obraz? Artystom trudno dokonać
wyboru, ale zaczynam ich uczyć, że czasem warto z czegoś
zrezygnować, żeby coś innego mocniej wybrzmiało. I przyznają mi
rację. À propos przestrzeni – kiedyś miałam wystawę dwóch łódzkich
artystek: Małgorzaty Skuzy i Krystyny Danieli Jałkiewicz. Pierwsza
pokazywała delikatne grafiki, druga monumentalne rzeźby. Te rzeźby
to były dwie symboliczne czterometrowe „bramy” z surowego drewna,
które stały gdzieś w polu i pierwszy raz zostały przeniesione do
galerii. Jałkiewicz była szczęśliwa, bo nigdzie nie mogła ich
pokazać, a tutaj zaistniały i wybrzmiały! Wrażenie było ogromne!
Galeria Opus Film
Kategoria
SztukaAdres
Łódź, ul. Łąkowa 29Kontakt
tel. 502 271 868czynna: poniedziałek - piątek 9 -18
galeria@opusfilm.com
http://galeriaopus.pl