RECENZJA. Gdzieś między tymi skrajnościami zamyka się opowieść o każdej rewolucji.
Albo tak wydaje się tym, którzy w niej uczestniczą. Takie przynajmniej
można odnieść wrażenie, oglądając spektakl „Marate/Sade” Petera Weissa
wystawiony przez studentów czwartego roku
Wydziału Aktorskiego łódzkiej PWSFTViT.
Gdzieś między tymi skrajnościami zamyka się opowieść o każdej
rewolucji. Albo tak wydaje się tym, którzy w niej uczestniczą.
Takie przynajmniej można odnieść wrażenie, oglądając spektakl
„Marate/Sade” Petera Weissa wystawiony jako przedstawienie
dyplomowe studentów czwartego roku Wydziału Aktorskiego łódzkiej
PWSFTViT.
Spektakl ten kończy się właśnie dzikim skandowaniem tych jakże
wymownych haseł: „demokracja kopulacja”. Następnie wszystkie
postaci rzucają się na siebie, zaczynają całować, rozbierać, kłaść
na sobie w różnych konfiguracjach. Czyli ostatecznie nie
demokracja, a kopulacja. Nie mam nic przeciwko samej kopulacji, ale
akurat jako konkluzja do złożonej, subtelnej, jakże przewrotnej i
niejednoznacznej sztuki Weissa, ta scena trochę razi. Weiss, jak
wiadomo, kreśli obraz domu wariatów w Charenton, w którym przebywał
znany osiemnastowieczny libertyn, literat i filozof markiz de Sade.
Tam wraz z innymi osadzonymi wystawił przedstawienie o śmierci
francuskiego rewolucjonisty Marata. Oglądamy więc sztukę w sztuce,
w której zderzają się różne koncepcje i definicje rewolucji oraz
sposobów jej realizacji. Dyskutuje się tu o tym, jak usprawiedliwić
zbrodnie rewolucyjnej gilotyny i jakiego człowieka a także
obywatela taka społeczna zmiana wyda na świat. Dramat, napisany w
połowie lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku, wzbudził sensację
połączeniem filozoficznych debat z surrealistyczną i absurdalną
fabułą i formą. Po tym jak film na jego podstawie nakręcił Peter
Brook, utwór stał się klasykiem. Tak więc kopulacja owszem, ale
jeszcze parę rzeczy więcej. Na szczęście tylko w końcówce spektaklu
łódzcy studenci pozwolili sobie na taką dookreślającą
jednoznaczność. Reszta przedstawienia wypada ciekawie, a debatom
politycznym i filozoficznym dociekaniom towarzyszy sporo
pomysłowych rozwiązań scenicznych, które może nie zawsze podrywają
całość do lotu, ale przynajmniej niektórym scenom dodają
skrzydeł.
Jest kilka podstawowych opozycji, na których zasadza się cały
tekst Weissa. Spór ideologiczny między Maratem (Patryk Palusiński)
– zwolennikiem radykalnej rewolucji, eliminacji ludzi w imię
realizacji celów, a de Sadem (Paweł Dobek), intelektualistą,
sceptykiem i człowiekiem wyobraźni, który w jej przemianie znajduje
zaczyn i cel rewolucji. Dalej Karolina Corday (Dominika Lichy),
zabójczyni Marata, podobnie jak on wierzy w wolność, którą ma
przynieść zburzenie starego ładu, ale nie popiera politycznych
mordów i niekontrolowanej przemocy. Obawia się dyktatury i zabija
Marata, który nie zatrzyma się przed niczym, by zgładzić
przeciwników. Ich intelektualnym sporom przysłuchują się inni
pacjenci, dyrektor szpitala (Bartosz Szpak) oraz widzowie, którzy
wpisani są w fabułę, jako osoby odwiedzające klinikę Charenton.
Udaje się w tym spektaklu stworzyć obraz szaleństwa, ludzkich fobii
i niekontrolowanych emocji, które towarzyszą ważnym debatom między
głównymi postaciami. Dobrze wypadają pacjenci, którzy są
jednocześnie członkami chóru (Anna Fatyga, Zuzanna Zazulin, Rafał
Łysak, Mateusz Mosiewicz) i w formie krótkich piosenek komentują
polityczne teorie markiza Sade’a i Marata. Dotknięta szaleństwem
pacjentka zakładu (Aleksandra Przybył) również dostarcza nieco
komicznej przeciwwagi dla powagi rewolucyjnych przemian, grając
osobę zagubioną we własnym szczęśliwym i nieświadomym zagrożenia
szaleństwie. Całością dyryguje Wywoływacz (Michał Barczak) – postać
ciekawie wymyślona – nieco przewrotnie komentując akcję, oddaje on
przewrotność historii, która z perspektywy czasu na tragizm zdarzeń
spogląda z przymrużeniem oka, jak na zabawę głupców.
W tym dość precyzyjnie zaaranżowanym układzie emocji i
nastrojów paradoksalnie najbardziej blado wypadają dwie główne
postaci, czyli sam Marat i de Sade. Marat w większości przykuty do
wanny, w której zostanie zamordowany, wygłasza kilka monologów, ale
całość zdaje się nieco statyczna i nadmiernie spokojna. Trudno
uwierzyć, że płonie w nim ogień radykalnej rewolucji. Podobny
problem ze zrozumieniem reżyserskich intencji w prowadzeniu postaci
miałem w przypadku postaci de Sade’a. Ten mistrz perwersji,
przewrotności i inteligencji wydawał mi się w spektaklu nadmiernie
zawstydzony, wycofany, jakby nieśmiały, przepełniony uduchowieniem
zamiast epatować cielesnością i żądzą. Złożoną postacią jest u
Weissa Karolina Corday. Sporo z tego udało się oddać Dominice
Lichy, która wcieliła się w tę postać w Studyjnym. Przekonały mnie
jej trudne monologi przechodzące ze stanu przerażenia rewolucyjnym
terrorem do rozpoznania faktu, iż powinna dopuścić się morderstwa
na Maracie.
W całości spektakl faluje: są momenty, kiedy ze sceny pada po
prostu dobrze powiedziany tekst, ale są i chwile, gdzie dochodzi do
jakiegoś sprzężenia całego zespołu, a więc głównych postaci z
chórem śpiewaków i innymi pacjentami. Nawet pozostając w tle i nie
mając akurat w danym momencie roli do mówienia, każdy gra jakiś
znaczący drobiazg, który buduje ogólną dynamikę. W takich właśnie
chwilach całość nabiera dość silnego wyrazu. Nie jest to może
jeszcze zwalające z nóg przeżycie, ale czuje się przepływającą
między aktorami energię, synchronizację, wyczucie własnej mocy.
Chyba w tych momentach wszyscy dochodzą do wniosku, że chodzi o coś
więcej niż kopulację. Chociaż oczywiście nie mam nic
przeciwko…
„Marat / Sade” – spektakl dyplomowy studentów IV roku Wydziału Aktorskiego Szkoły Filmowej w Łodzi, Teatr Studyjny w Łodzi (koprodukcja z Teatrem im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu). Premiera – 28 II 2014 roku.
Reżyseria – Rudolf Zioło, asystent reżysera – Jakub Kryształ,
muzyka – Anna Stela, scenografia – Dominika Błaszczyk, ruch
sceniczny – Paweł Sakowicz, pianista – Adam Kupaj. Obsada: Paweł
Dobek (Pan de Sade), Patryk Palusiński (Jean Paul Marat), Michalina
Rodak (Simona Evrard), Dominika Lichy (Karolina Corday), Jakub
Kryształ (Dupperet), Patryk Pietrzak (Jakub Roux), Michał Barczak
(Wywoływacz), Aleksandra Przybył (Pacjentka), śpiewacy: Zuzanna
Zazulin, Anna Fatyga, Rafał Łysak, Mateusz Mosiewicz
Tekst ukazał się również na blogu „Łódź w Kulturze”.
Teatr Studyjny
Adres
Łódź, ul. Kopernika 8