Po co mi wolność, gdy jestem w niej zwierzęciem a nie myśliwym – oto jedna z sentencji budujących klimat najnowszej inscenizacji „Vatzlava” Sławomira Mrożka w Teatrze Nowym. To fraza kongenialna określająca największą chyba sprzeczność dzisiejszej rzeczywistości.
Po co mi wolność, gdy jestem w niej zwierzęciem a nie
myśliwym – oto jedna z sentencji budujących klimat najnowszej
inscenizacji „Vatzlava” Sławomira Mrożka w Teatrze Nowym. Dla mnie
to fraza kongenialna określająca największą chyba sprzeczność
dzisiejszej rzeczywistości w różnych wymiarach znaczeniowych,
poczynając od spraw ustrojowych czy ekonomii, a kończąc na tzw.
swobodach obywatelskich. Dwudziestodwuletni reżyser Michał Kmiecik
zderzając na scenie świat realny (film wideo na przezroczystej
zasłonie tzw. czwartej ściany) i świat jakby w upiornym śnie czy
też w malignie (wyspa, na którą trafił rozbitek z okrętu
niewolników) bije po oczach, obnaża wszelkie złudzenia. Czyż można
mówić o sprawiedliwości , w ustroju opartym na nierówności , gdy
los lub uwarunkowania biologiczne wyznaczyły miejsce „na dole”,
gdy na wolnym rynku jest się jedynie łowną zwierzyną? I co w
takim kontekście znaczy godność? I czyż najważniejsza, tak jak od
zarania dziejów, nie jest walka o przetrwanie?
Przedstawiciel najmłodszego pokolenia twórców poszedł jeszcze
dalej. Tekst Mrożka, który ukształtował na swój sposób (rozpisał
bohatera tytułowego na dwie role, zrezygnował z części postaci
i dialogów, dodał nowe elementy dramaturgii, wykorzystał
gadżety popkultury) brzmi inaczej niż 36 lat temu. Ale taka jest
logika czasu. Z pewnością jednak powstało przedstawienie nie
pozbawione kontrowersyjności, zróżnicowane w środkach wyrazu,
odwołujące się do rozmaitych poetyk. Użycie w narracji rapu i
związanej z nim stylistyki muzycznej to propozycja nowego języka
teatralnego, trafiającego zwłaszcza do młodszych widzów. Pociąga to
za sobą zmianę charakteru obrazu scenicznego, przynosi inny rodzaj
wizualności.
Oczywiście realizacja takiego przedstawienia, w którym
inscenizator nie obciążony pamięcią tradycji próbuje nadać
inny kształt znanemu tekstowi, jest zawsze
ryzykowna. Z pewnością część widzów zarzuci
spektaklowi o niepełnej jasności i czytelności zastosowanych
kodów (w którym nie wszystkie zabiegi są najlepszej
proweniencji np. laserowy miecz) duże odstępstwo od
Mrożka. Dla mnie pozostaje ważne, iż przerażający w wymowie
finał – zagłada tego rozpadającego się świata, co jest konsekwencją
naszych współczesnych zachowań i przyjętych hierarchii wartości
– udowodniła wrażliwość twórców na doświadczenia
najnowsze.
„Vatzlav”, Teatr Nowy, premiera 19 VI. Reżyseria,
scenografia, światło – Michał Kmiecik, kostiumy – Julia
Kosmynka, muzyka – Robert Piernikowski. Grają: Robert
Piernikowski, Gracjan Kielar, Wojciech Bartosik, Malwina Irek,
Marek Lipski, Konrad Michalak, Bartosz Turzyński.
Małgorzata Karbowiak
Foto: Habryn/Wawrzoła