Po 12 latach działalności słynny łódzki zespół Cool Kids of Death 13 grudnia zagrał ostatni koncert. Buntowników pokonało życie?
Po 12 latach działalności słynny łódzki zespół Cool Kids of Death
13 grudnia zagrał ostatni koncert. Buntowników pokonało życie?Ostatni akord C.K.O.D. wybrzmiał przy okazji premiery filmu dokumentalnego Piotra Szczepańskiego „C.K.O.D. 2 – Plan ewakuacji”. Po zakończeniu projekcji w Teatrze Studyjnym, kiedy widzowie mieli jeszcze przed oczami obraz rozpadającego się zespołu i sfrustrowanych muzyków, których niewiele już łączy, zza ekranu dobiegły pierwsze dźwięki. Biała płachta została uniesiona i rozpoczął się ostatni set proroków „generacji nic”.
O łódzkim sekstecie stało się głośno w 2002 roku. Po
publikacji w „Gazecie Wyborczej” tekstu „Generacja nic” Kuby
Wandachowicza, jednego z liderów grupy, oraz wydaniu debiutanckiej
płyty „C.K.O.D.” okrzyknięto ich głosem pokolenia dwudziestolatków
wchodzących w życie na początku XXI wieku. Swoistym hymnem młodych
ludzi stały się wtedy utwory „Butelki z benzyną” czy „Generacja
nic”. Uznani zostali Nadzieją roku („Tylko Rock”) i Debiutem roku
(„Trójkowy Ekspres”). Grali jako support przed koncertami Iggy Popa
i The Stooges oraz Lenny Kravitza. Byli nominowani do Nagród
Polskiego Przemysłu Muzycznego – Fryderyki oraz MTV European
Awards.
Filmowy portret zespołu w tamtym czasie (premiera – 2004 rok)
zrealizował Piotr Szczepański, absolwent Szkoły Filmowej w Łodzi.
„Generacja C.K.O.D.” to szczery, "szorstki" obraz
przeciwstawiających się systemowi muzyków, śpiewających buntownicze
teksty i atakujących hałaśliwą, odwołującą się do punk rocka
muzyką, którzy czasem są tylko niegrzecznymi chłopcami upojonymi
chwilowym sukcesem. Szczepański – rówieśnik swoich bohaterów –
pokazuje trudną konfrontację z publicznością i zagubienie w pełnym
sprzeczności świecie. Kamera staje się świadkiem tego, jak system
kusi, wciąga i wikła buntowników – każdy przecież chce wygodnie
żyć, dobrze zarabiać, realizować swoje ambicje i być
docenionym…
Punkowa także w formie „Generacja C.K.O.D.” jest zapisem
rzeczywistości sprzed dekady. Oczywistą powinnością Szczepańskiego
jako dokumentalisty było doprowadzenie tej historii do końca.
„C.K.O.D. 2 – Plan ewakuacji” przedstawia stan po wydaniu ostatniej
płyty zespołu. Kiedy reżyser znowu rusza z muzykami w trasę,
wszystko jest już inne – schyłkowe, smutne, naznaczone rozpadem.
Dobrze przyjęty przez krytyków album – bo muzyka ciekawsza – został
odrzucony przez publiczność – bo nie ma już w niej kontestacji. To
zrodziło frustrację i zniechęcenie. Oglądamy nieudane koncerty,
grane bez przygotowania, nierzadko do niemal pustej sali. Obskurne
garderoby, niezdrowe żarcie, alkohol – to główne atrakcje tego
tournée. Jesteśmy świadkami kłótni muzyków o pieniądze i
„umoralniających” rozmów z menedżerami, którzy próbują zapobiec
klęsce. Gorzko i ironicznie brzmią słowa konferansjera
zapowiadającego "wielki zespół" w Pogorzeli. Wyznanie dwóch fanów
(jedynych widzów na koncercie w Białymstoku): „jesteś moim idolem,
teraz już mogę umrzeć”, wokalista Krzysztof Ostrowski przyjmuje z
uśmiechem zażenowania zmieszanego z politowaniem – wydaje się, że
to nie jest już dla niego ważne.
Po obejrzeniu „C.K.O.D. 2 – Plan ewakuacji” nasuwa się taka
oto refleksja - niezmiennie szczery film Szczepańskiego nie odkrywa
niczego nowego. Takich historii było przecież wiele. I wciąż
rozgrywają się wokół nas. Bunt, marzenia, młodzieńcze ambicje po
raz kolejny przegrały. Z czym? Z życiem i jego prawami, ze
zniewalającym systemem i dyktatem konsumpcji, z widmem śmierci (bo
i taki wymiar zyskuje ta opowieść, gdy dowiadujemy się, że Kuba
Wandachowicz zachorował na raka)? Czy to klęska muzyków Cool Kids
of Death – Krzysztofa Ostrowskiego, Jakuba Wandachowicza, Marcina
Kowalskiego, Kamila Łazikowskiego, Wojciecha Michalca i Łukasza
Klausa? Raczej dojrzewanie. Po prostu zakończył się pewien etap w
ich życiu. Nie sprzedali się, czy nikt nie chciał ich kupić takimi
jakimi są, jakimi się stali – na jedno wychodzi.
Obydwa filmy Piotra Szczepańskiego, które składają się na
historię jednego z ważniejszych zjawisk na polskiej scenie
muzycznej początku XXI wieku, stanowią jednocześnie przyczynek do
diagnozy, czym dziś jest sukces w naszym show biznesie. Grać to,
czego oczekuje publiczność i zarabiać występami na festynach,
sylwestrach i popisach do kiełbasy. Taka alternatywa czeka
buntowników i rewolucjonistów, którym zamarzy się dostatnie życie z
muzyki.
Bohaterowie Szczepańskiego wybrali inaczej, jeśli w ogóle
mieli szansę wybierać. Teraz każdy idzie własną drogą – mają
rodziny, biznesy, pasje. I na pewno nie należy do nich wspólne
granie w zespole Cool Kids of Death. Fanom pozostało pięć płyt,
wspomnienia najlepszych koncertów...
– I to by było na tyle – tak Krzysztof Ostrowski pożegnał
publiczność ostatniego występu zespołu.
Bogdan Sobieszek
Foto: Anagram Films