Byliśmy na planie zdjęciowym filmu fabularnego "Małe stłuczki". To opowieść o trójce przyjaciół. - Od początku pisaliśmy ją jako łódzką historię - mówią reżyserujący film Ola Gowin i Irek Grzyb.
Byliśmy na planie zdjęciowym filmu fabularnego "Małe
stłuczki". To opowieść o trójce przyjaciół. - Od początku pisaliśmy
ją jako łódzką historię - mówią reżyserujący film Ola Gowin i Irek
Grzyb - absolwenci PWSFTViT w Łodzi. - Ta rzeczywistość jest bardzo
bogata i dzieje się tu tyle niesamowitych, inspirujących rzeczy.
Łódź to wyjątkowe miasto, ma niesamowity klimat.
"Małe stłuczki" to film o przypadkowym spotkaniu ludzi, którzy
z różnych powodów nie lubią wyznaczonych szlaków. Chcą szczęścia na
własnych, a nie podyktowanych przez innych warunkach. Cenią sobie
niezależność bardziej niż bezpieczeństwo i wygodę. Asia i Kasia
razem mieszkają i prowadzą wspólną firmę. Gdy Asia spotyka Piotra,
który niedawno rozstał się z żoną, a teraz pracuje w pakowalni
pudełek, życie całej trójki wkracza na nowe tory.
Dla nas najbardziej interesujące jest to, żeby robić filmy o
zwykłych ludziach - deklaruje Irek Grzyb.
- Małe stłuczki to takie małe nieporozumienia między
bohaterami i w ogóle między ludźmi - wyjaśnia Ola Gowin. - To małe
zdarzenia, które wywołują prawdziwe emocje, chociaż są bardzo
niepozorne.
Piotrkowska 61 w głębi długiego podwórka. Jesteśmy na planie w
chwili, kiedy powstaje scena w mieszkaniu głównych bohaterek.
- To jest moment, kiedy w związku trójki przyjaciół coś się
wypaliło. Chyba już nie mają ochoty przebywać ze sobą. Coś się
skończyło i czują, że chyba każdy powinien iść w swoją stronę -
tłumaczy Ola Gowin.
Kasia zasiada przed górą kanapek i pochłania je ze smutną
miną. Kanapki w rzeczywistości zrobiła scenografka, ale w filmie
Asia przygotowała je dla Piotra, bo chciała udawać jego żonę. Żart
okazał się nieśmieszny. Piotr obrażony wyszedł z domu. Asia też się
obraziła i wyszła, więc Kasia budzi się w pustym mieszkaniu, a w
kuchni na stole stoi stos kanapek...
- Trójkę bohaterów łączy wzajemna fascynacja, zauroczenie,
może zakochanie - mówi reżyserka. - Kasia i Piotr podkochują się w
Asi, która wymyśla różne ciekawe rzeczy i interpretuje
rzeczywistość w sposób bardzo atrakcyjny dla nich. W końcu
wszyscy rozstają się, dochodząc do wniosku, że może nie warto dla
miłości poświęcać swojej wolności, przyjaźni albo jakichś innych
spraw. To Asia nie angażuje się w żadne głębsze relacje z ludźmi i
jest z tym szczęśliwa. Kasia i Piotr próbują robić to samo, ale w
ogóle im to nie wychodzi.
- Wbrew pozorom jednak to nie będzie ponura historia - dodaje
Irek Grzyb (łodzianin). - Znajdzie się tu trochę śmiesznych,
groteskowych sytuacji i specyficznego łódzkiego humoru.
W trzech głównych rolach zobaczymy Agnieszkę Pawełkiewicz,
która ostatnio pojawiła się w „Zabić bobra” Jana Jakuba Kolskiego,
Helenę Sujecką znaną z „Yumy” Piotra Mularuka oraz Szymona
Czackiego. Autorką zdjęć do filmu jest Ita Zbroniec-Zajt –
absolwentka łódzkiej PWSFTViT. Kierownictwo produkcji dzierży
Michał Stec. Scenografię zaprojektowała Dorota Borkowska, a
kostiumy - Ilona Urbańska-Grzyb. Muzykę tworzy i wykonuje
trójmiejski zespół Enchanted Hunters. Producentem jest warszawska
firma Koi Studio przy wsparciu Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej
i Łódź Film Commission.
Tak Ola i Irek mówią o pracy na planie: - Ten film jest opowieścią
zbudowaną na emocjonalnych niuansach. Tu nie ma okazywania
intensywnych uczuć. W pracy z aktorami dużo czasu zajęło nam
dopracowanie subtelności, które muszą grać w tym filmie. Cały czas
gadamy z nimi o tym scenariuszu, wspólnie zastanawiamy się, jak to
ma wyglądać. To jest dla nas bardzo ciekawe. Mamy nadzieję, że dla
widzów również takie będzie. Nasi aktorzy dużo czują, są bardzo
wrażliwi, z czasem nawet stają się tymi postaciami poza
planem.
Precyzyjnie zaplanowali również stronę wizualną filmu: - Kamera trzyma się blisko aktorów, uczestniczy w zdarzeniach, które dzieją się w ich świecie, ale są też szerokie statyczne ujęcia czy jazdy. Sposób opowiadania obrazem to rodzaj dokumentalnej obserwacji mocno wykreowanej rzeczywistości.
Premiera w przyszłym roku – wiosną albo jesienią.
"Małe stłuczki" to drugi wspólny projekt reżyserskiego duetu.
Cztery lata temu zrealizowali film "Druciki". Reżyserują razem bo
się lubią i dobrze się dogadują. - Dużo fajnych rzeczy rodzi się
podczas wspólnego wymyślania i dyskutowania, a poza tym już w
szkole filmowej okazało się, że trochę podobnie myślimy - tłumaczy
Irek Grzyb.
Bogdan Sobieszek