Bez fanfar i medialnego szumu, pojawił się znakomity dokument filmowy, którego bohaterem jest artysta wirtuoz Dominik Połoński. Chciałoby się dodać: artysta po przejściach, bo bez nich, bez towarzyszącego kontekstu, pewnie nie byłoby takiego filmu.
Niepostrzeżenie, bez fanfar i medialnego szumu, pojawił się
znakomity dokument filmowy „Wariacja na wiolonczelę solo”, którego
bohaterem jest artysta wirtuoz Dominik Połoński. Chciałoby się
dodać: artysta po przejściach, bo bez nich, bez towarzyszącego
kontekstu, pewnie nie byłoby takiego filmu. Bohater jest dobrze
znany, w Łodzi w szczególności, bo tu ukończył Akademię Muzyczną, w
której teraz naucza i tu mieszka. Wiolonczelista, laureat wielu
konkursów a wśród nich Konkursu im. Tansmana w Łodzi (2000),
laureat Paszportu Polityki (2003), członek Polskiej Orkiestry
Festiwalowej Krystiana Zimermana. Znakomitą karierę artystyczną
przerwała choroba nowotworowa mózgu (2005), kolejne operacje, dalej
praca i ogromny wysiłek, aby powrócić na estradę. Co stało się
faktem w 2009 r.
Choroba sprawiła, że z niejakim trudem chodzi, ale przede
wszystkim nie może posługiwać się lewą ręką. Nauczył się więc grać
na wiolonczeli wyłącznie jedną ręką, musiał znaleźć odpowiednie dla
siebie kompozycje, odważyć się tak grać i wejść na estradę. Nawet
instrument został dostosowany do jego możliwości.
Przemiana, którą w kilku słowach przedstawiłem, jest po ludzku
biorąc epopeją. I doskonałym materiałem na wzruszającą opowieść
filmową. Dlatego dobrze, że powstał film o artyście i o tym, co się
naprawdę wydarzyło. Zrealizowała go (scenariusz, reżyseria) znana w
Łodzi głównie jako dziennikarka telewizyjna Aleksandra Rek.
Zmierzająca konsekwentnie w stronę dokumentu filmowego. Wystarczy
przypomnieć, że jest autorką dokumentalnych reportaży nagradzanych
na festiwalach filmowych „Pogonka” i „Xronix”, współautorką serialu
dokumentalnego „Moje 600 gramów szczęścia”, laureatką nagród
Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Dodatkowo wiem, że jest
konsekwentna (by nie powiedzieć uparta), wrażliwa, poszukująca. I
że nie stroni od tematów pozornie trudnych.
Film o artyście, o jego walce z chorobą, własną naturą,
ograniczeniami i słabościami, to nie jest łatwe zadanie, to
niekoniecznie musiał być temat na profesjonalny debiut reżyserski w
Mistrzowskiej Szkole Andrzeja Wajdy. Ale jest. Powstał utwór
wyjątkowy, doskonały w wielu aspektach i na różnych poziomach.
Kiedy bohaterem filmu staje się artysta żyjący, jest wielkie
ryzyko, że to on zdominuje opowieść, że jego osobowość stłamsi
autora. Zwłaszcza jeśli spotyka się utytułowany, pewny swojej
sztuki profesjonalista z młodą, niemal debiutującą autorką. Tu nic
takiego się nie stało. Owszem, widzimy na ekranie Dominika
Połońskiego, tego nowego, w różnych rolach i sytuacjach. Jako
wirtuoza ćwiczącego i grającego tylko dla niego napisane
kompozycje, jako nauczyciela – wymagającego i cokolwiek – mówiąc
kolokwialnie - upierdliwego. Jako ojca i męża. Ale przede wszystkim
jako człowieka uwikłanego w życie z jego nastrojami, odcieniami.
Zwycięskiego, bo przecież gra, ale bez cienia triumfalizmu.
Nie wiem, czy taki jest naprawdę, wystarcza mi jego obraz
wykreowany przez reżyserkę.
Oglądając film nawet na moment nie zapominałem, kto jest
autorem opowieści, przez czyją i jaką wrażliwość została
przefiltrowana pokazana i opowiedziana historia. Nie ma w filmie
sentymentalizmu, choć nie brak scen wzruszających. Nie brakuje też
momentów, w których bohater pokazany jest z niezbyt sympatycznej
strony. Wszystkie kawałki, epizody z życia bohatera, budują jego
obraz człowieka pięknego miłością do sztuki i życia. Bo u niego nie
ma rozróżnienia: jego sztuka, bycie artystą jest równoznaczne z
byciem człowiekiem. Dosłownie.
Mieczysław Kuźmicki
Film Aleksandry Rek „Wariacja na wiolonczelę solo” (37’, prod.
Wajda Studio 2016) miał premierę w Muzeum Kinematografii w Łodzi 30
stycznia 2016 r. Warto śledzić festiwalowe losy tego obrazu, a
także czekać na nowe dzieła wrażliwej i utalentowanej
autorki.