Wśród kontrowersji dotyczących tego, czy Łódź filmowa istnieje, czy pozostał po niej jedynie mit i wspomnienie pielęgnowane w muzeum, jeden z kierunków porządkujących rzeczywistość wskazują przedsięwzięcia Centrum Inicjatyw na Rzecz Rozwoju REGIO.
Wśród kontrowersji dotyczących tego, czy Łódź filmowa
istnieje, czy pozostał po niej jedynie mit i wspomnienie
pielęgnowane w muzeum, jeden z kierunków porządkujących
rzeczywistość wskazują przedsięwzięcia Centrum Inicjatyw na Rzecz
Rozwoju REGIO. Chodzi o wykorzystanie dziedzictwa filmowego w
budowaniu potencjału turystycznego miasta i województwa.
Najnowszą inicjatywą stowarzyszenia jest szlak łączący
miejsca, w których kręcono filmy. Powstał katalog plenerów
zdjęciowych, wykorzystanych przez tytuły należące dziś do klasyki
kina polskiego, także te mniej znane i te, które niedawno trafiły
na ekrany. – Szlak ma wskazywać, że w okolicach Łodzi można znaleźć
wiele miejsc, które da się zwiedzać filmowym tropem – przekonuje
prezes centrum Maciej Kronenberg.
Niczym słupy graniczne na Odrze stawiane przez czterech
pancernych, za sprawą stowarzyszenia stanęło oznakowanie szlaku
turystycznego. Specjalne tablice informacyjne umieszczono na
początek w dziesięciu kluczowych miejscach województwa – czyli tam,
gdzie zrealizowano najwięcej filmów, gdzie były najbardziej znane
tytuły, gdzie już powstają produkty turystyczne oparte na filmie –
w Łodzi, Piotrkowie Trybunalskim, Skierniewicach, Zgierzu,
Inowłodzu, Lipcach Reymontowskich, Nieborowie, Poświętnem,
Sulejowie i Wolborzu. Aby rozpropagować szlak, na objazd tych
dziesięciu punktów zaproszono dziennikarzy. Na wyprawę filmową po
regionie ze stowarzyszeniem wyruszyłem i ja. Wyjazd instruktażowy
przygotowano oddzielnie dla przewodników oprowadzających turystów
po Łodzi i województwie.
To nie pierwsza inicjatywa filmowo-turystyczna centrum i jego
prezesa. Już w 2009 zrealizowali projekt „Szlak dziedzictwa
filmowego Łodzi”. Potem wydany został „Przewodnik po filmowej
Łodzi”, a w 2014 – „Stawkowy przewodnik filmowy” poświęcony
plenerom serialu „Stawka większa niż życie”. Przed rokiem ukazała
się książka „Przewodnik filmowy po województwie łódzkim”,
uruchomiono portal www.filmowelodzkie.pl. I trzeba koniecznie się
zapoznać z tymi wydawnictwami, żeby wędrówka szlakiem filmowym była
w pełni udana. No bo cóż to za atrakcja – niewielka tablica z
krótkim opisem stojąca na rynku w Zgierzu? Co prawda informuje nas,
że niedaleko powstała jedna ze scen oscarowej „Idy”. Nawet jeśli
odnajdziemy to miejsce na tyłach kościoła św. Katarzyny, zobaczymy
tam pusty placyk z kocimi łbami.
– Trzeba pamiętać, że samo pokazanie miejsca znanego z filmu
to dopiero początek – zaznacza Maciej Kronenberg. – Konieczne jest
obudowanie tego w dodatkowe atrakcje – nocleg w filmowym miejscu,
obiad z filmowym menu, filmowe pamiątki, książki itd. Stworzenie
szlaku to jedynie baza dla uzupełniających go lokalnych
produktów.
Na razie turystów filmowych ratuje folder towarzyszący
szlakowi – znajdą tam rady, co i jak zwiedzać, dowiedzą się, że np.
w Zgierzu powstało ponad 20 filmów, a najważniejsze plenery to
zabytkowy zakład kąpielowy oraz Park Kulturowy Miasto Tkaczy z
zachowanym fragmentem XIX-wiecznej drewnianej zabudowy. W pierwszym
z obiektów kręcono m.in. „Limuzynę Daimler-Benz” Filipa Bajona oraz
„Serce, serduszko” Jana Jakuba Kolskiego, w drugim – „Ziemię
obiecaną” Andrzeja Wajdy, „Syzyfowe prace” Pawła Komorowskiego i
serial „Bodo”. Podobnie opisane są pozostałe oznakowane punkty
szlaku. Przy każdej notce jest też miejsce na stempel. Wędrując,
można zebrać komplet.
Czasem „filmowość” jest tylko dodatkiem w miejscach, które
same w sobie stanowią turystyczną atrakcję. Jest więc co podziwiać
w pałacu Scheiblera w Łodzi (m.in. „Ziemia obiecana”, „Stawka
większa niż życie”), w pałacu w Nieborowie („Akademia Pana Kleksa”,
„Wielka miłość Balzaka”), w bazylice w Poświętnem („Jak rozpętałem
II wojnę światową”, „Hubal”), w opactwie cystersów w
Sulejowie-Podklasztorzu („Potop”, „Janka”), w romańskim kościele
św. Idziego w Inowłodzu („Bolesław Śmiały”, „Czterej pancerni i
pies”), w pałacu biskupów krakowskich w Wolborzu („Rzeczpospolita
babska”) i na zabytkowej starówce w Piotrkowie Trybunalskim („Ewa
chce spać”, „Vabank”). Zresztą Piotrków to po Łodzi najbardziej
filmowe miasto regionu. Zrealizowano tu blisko 40 tytułów. Miasto
ma swój szlak i przewodnik filmowy.
Nawet w Lipcach Reymontowskich, choć nie ma zabytków, są trzy
muzea, a wśród nich – prywatna Galeria Staroci i Pamiątek
Regionalnych, w której Zbigniew Stań zgromadził m.in. niezwykłe
pamiątki po kręconych głównie w pobliskim Pszczonowie „Chłopach”.
Ktoś, kto znajdzie się na szlaku przypadkiem, bo np. zwiedza
Nieborów i Arkadię, z tablicy i folderu dowie się, że filmy kręcono
także w pobliskich Skierniewicach i Lipcach Reymontowskich, i może
zapragnie je odwiedzić. Zdaniem Macieja Kronenberga, dziedzictwo
filmowe może być dobrym czynnikiem spajającym walory turystyczne
regionu.
Aktywiści z Centrum Inicjatyw na Rzecz Rozwoju REGIO
przekonują samorządowców, że wykorzystanie dziedzictwa filmowego
może także wzbogacać promocję miasta lub gminy. Wciąż nie wszyscy
to jednak rozumieją tak dobrze jak władze Piotrkowa czy np. wójt
małej gminy Poświętne, gdzie wizyty ekip filmowych były
historycznymi wydarzeniami, zdjęcia angażowały większość
mieszkańców, a anegdoty z planów filmowych serialu „Doktor Ewa”,
filmów „Hubal” czy „Jak rozpętałem II wojnę światową” przekazywane
są z pokolenia na pokolenie. Wójt Michał Franas zna je wyłącznie z
opowieści mamy, bo jest za młody, by pamiętać, ale założył
stowarzyszenie, którego jednym z przedsięwzięć jest ścieżka
rowerowa śladami Franka Dolasa „Dojedziesz, choć krucho jest”. W
planach jest także budowa pomnika bohatera granego przez Mariana
Kociniaka.
Można więc wykorzystać dziedzictwo filmowe do tworzenia
lokalnych szlaków, wystaw, organizowania projekcji, spotkań z
twórcami, gromadzenia wspomnień i pamiątek. – Mam nadzieję, że
szlak i wszystko, co się może wokół niego dziać, pokaże
mieszkańcom, że te filmowe historie, które są związane z ich
miejscowościami, mogą być atrakcją i zachętą do odwiedzin, mogą być
również powodem do dumy – mówi Maciej Kronenberg.
Bogdan Sobieszek