– Kiedy to tylko będzie możliwe, chcę stać w drzwiach teatru, witać widzów i rozmawiać z nimi, żeby poznać ich oczekiwania – mówi Marcin ZAWADA, który z początkiem września objął stanowisko dyrektora Teatru Muzycznego w Łodzi. – W musicalach poruszane są dziś kwestie rasowe, sprawy niepoukładanych relacji z rodzicami, prawa mniejszości, a ostatnio nawet przyszłość gatunku ludzkiego. Na Broadwayu pokazano niedawno koreański musical „Maybe Happy Ending”, który opowiada o dwóch awatarach, humanoidalnych helper-botach, które chcą założyć rodzinę, a Hillary Clinton wyprodukowała musical „Suffs” poświęcony walce o prawa kobiet. Może uda się taki zaangażowany spektakl wystawić na scenie kameralnej, ale na pewno nie na początek.
Magdalena Sasin: Czym przekonał pan komisję podczas konkursu na dyrektora?Marcin Zawada: Myślę, że wiedzą i doświadczeniem. Jestem dyrektorem artystycznym Kieleckiego Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego i wykładowcą łódzkiej Akademii Muzycznej. Dysponuję siecią kontaktów, które pomagają w prowadzeniu teatru. Potrafię rozpoznać, które spektakle spodobają się widzom w danym mieście. W Łodzi od stycznia pracowałem nad książką z okazji jubileuszu 80-lecia Teatru Muzycznego, poznając tę instytucję i ludzi, którzy ją tworzą. Mam też sprecyzowany plan na wzmocnienie promocji teatru. Chcę wychodzić z teatrem do miasta, jak przed premierą „Mamma Mia!”, gdy po Łodzi przejechał specjalny musicalowy autobus. Artyści, razem z publicznością, śpiewali największe przeboje i zgłębiali tajniki tego musicalu.
Jak czuje się pan w Łodzi?
To wspaniałe miasto i jestem zdziwiony, że się wyludnia. Od ośmiu lat obserwuję, jak rozkwita. Oferta kulturalna jest szeroka. Łódź ma argumenty, by przyciągać ludzi z całej Polski. Gdy zapraszam znajomych, na początku zwykle nie mają ochoty, a potem są zachwyceni. Chcę się zżyć z Łodzią. Już czuję, że zapuściłem tutaj korzenie.
Cały wywiad Magdaleny SASIN można przeczytać w październikowym numerze „Kalejdoskopu” 10/2025.
Kategoria
Inne
