Kiedyś owady kolekcjonował – łapał je i usypiał. Jednak uznał, że to okrutne, więc zaczął je fotografować w naturze. Choć niektóre mogą być dla niego śmiertelnie niebezpieczne. Jego zdjęcia były publikowane w książkach oraz czasopismach naukowych i popularnonaukowych. Robił też kukiełki do filmów animowanych i do spektakli Teatru Pinokio. Dziś zawodowo spełnia się jako modelator w Teatrze Nowym im. Kazimierza Dejmka w Łodzi.
W 1985 roku dwudziestoletni Maciej Mastalerz, świeżo upieczony absolwent Policealnego Studium Zawodowego Techniki Teatralno-Filmowej w Łodzi, został przyjęty do Teatru Nowego w Łodzi na stanowisko modelatora. Gdy przyszedł do pracy drugiego dnia, miał tak opuchniętą twarz, że portier go nie poznał. Dzień wcześniej u znajomego pszczelarza Maciej Mastalerz fotografował bowiem wyciąganie miodu z uli. I użądliły go pszczoły. – Gospodyni natarła mi twarz cebulą, ale mimo to spuchłem tak, że nie mogłem otworzyć oczu. I tak, w ciemnych okularach, zjawiłem się w teatrze. Od tamtej pory wiem, że jestem uczulony na jad pszczół i trzmieli i unikam wchodzenia im w paradę – opowiada.A jak się zaczęła trwająca do dziś przygoda Macieja Mastalerza z owadami? Fascynacja przeszła na niego od kolegów, którzy kolekcjonowali te żyjątka. – Przesiąknąłem tym i długi czas sam miałem kolekcję, ale któregoś dnia zrozumiałem, że to okrutne śmiertelnie usypiać owady, aby potem ładnie prezentowały się w gablotach. Wtedy zainteresowałem się fotografią – również za sprawą kolegów, którzy fotografowali – wspomina modelator.
Cały tekst Bogumiła MAKOWSKIEGO można przeczytać w lipcowo-sierpniowym numerze „Kalejdoskopu” 7-8/2025.
Kategoria
Inne