Przyszłość animowan(i)a | Kalejdoskop kulturalny regionu łódzkiego
Proszę określić gdzie leży problem:
Proszę wpisać wynik dodawania:
4 + 1 =
Link
Proszę wpisać wynik dodawania:
4 + 1 =

Przyszłość animowan(i)a

Świat animacji filmowej w Łodzi się zmienił. Powodem nie była jednak sztuczna inteligencja. Nowe technologie nie mają tu nic do rzeczy. Legendarna państwowa firma produkująca filmy animowane – Studio Małych Form Filmowych Se-Ma-For – przestała istnieć ćwierć wieku temu. Miejsce wytwórni na rynku zajęły w XXI wieku niewielkie prywatne studia. Do Łodzi przyjeżdżali filmowcy i producenci ze świata, bo tu byli znakomici fachowcy, którzy zawodowe szlify zdobywali właśnie w Se-Ma-Forze.
W nowej rzeczywistości coraz trudniej zdobyć pieniądze na film animowany, a potem go sprzedawać. Coś jednak ocalało z dawnych czasów. Wciąż popularne wśród twórców są klasyczne techniki animacji – lalkowa i rysunkowa. Wyzwanie dla rzeczywistych osób i prawdziwych dłoni.

Perypetie ruchomych obrazków
Łódzka animacja ma się znakomicie. Twórców mamy fenomenalnych, jakość świetną – słyszę od przedstawicieli środowiska i filmoznawców. Ale gdy rozmawiamy dłużej, optymizm przygasa: okazuje się bowiem, że branża jest niedofinansowana, dystrybucja niemal nie istnieje, nie ma pracy dla animatorów, choć z badań uniwersyteckich wynika, że jest zapotrzebowanie na kształcenie nowych kadr. Jednak szansa na stworzenie branżowego centrum w tym zakresie została zaprzepaszczona.

Cały tekst Bogdana SOBIESZKA można przeczytać w majowym numerze „Kalejdoskopu” 5/2025.

Animacja pod Se-Ma-Forem
„Zaczarowany ołówek”, „Przygody Misia Colargola”, „Dziwny świat kota Filemona”, „Przygody Misia Uszatka”, „Opowiadania Muminków” – to seriale animowane, które ukształtowały wyobraźnię wielu pokoleń Polaków. Nic dziwnego, że łódzki Se-Ma-For stał się legendą. Dziś po tej legendzie nie zostało prawie nic. W maju będzie miała premierę monografia nieistniejącej od ćwierćwiecza wytwórni, ale nie jest to opowieść o filmach ani zbiór anegdot. Nie jest to też opowieść z dobrym zakończeniem.

Cały tekst Bogdana SOBIESZKA można przeczytać w majowym numerze „Kalejdoskopu” 5/2025.

Kategoria

Inne