Solo i wespół | Kalejdoskop kulturalny regionu łódzkiego
Proszę określić gdzie leży problem:
Proszę wpisać wynik dodawania:
8 + 7 =
Link
Proszę wpisać wynik dodawania:
8 + 7 =

Solo i wespół

Radość tworzenia zespołowego trudno porównać z czymkolwiek. To cudowny moment, kiedy idea, która narodziła się w czyjejś głowie, staje się rzeczywistością, jednocześnie zmieniając się pod wpływem pomysłów innych. Nigdy nie wiesz, jak to się skończy, ale ufasz, że będzie lepiej, bo są z tobą inni i wspólnie tworzycie coś niepowtarzalnego. I to jest najbardziej pasjonujące – szczególny rodzaj ulotnej wspólnoty. Tego rodzaju emocji doświadczają muzycy, twórcy filmowi czy teatralni, a nawet organizatorzy festiwali.
„Zimna głowa, gorące serce”
Rozmowa z Łukaszem BŁASZCZYKIEM
– Olga Pasiecznik, Krzysztof Cugowski wspaniale się o nas wypowiadali, Cyprien Katsaris, jeden z najwybitniejszych pianistów XX wieku, koniecznie chciał umawiać się na kolejny wspólny występ. Kevin Kenner powiedział, że jeszcze nigdy tak dobrze nie grało mu się Chopina. Ale merytoryczne przygotowanie to tylko jeden z elementów. Druga rzecz to jest to, czego nie ma w orkiestrach zawodowych, czyli radość z grania – mówi ŁUKASZ BŁASZCZYK, wybitny skrzypek, założyciel i dyrygent łódzkiej Orkiestry Kameralnej Primuz, która obchodzi 10-lecie istnienia.

„Wierność muzyce”
Piotr GROBLIŃSKI
W zespołach stosujących historyczne instrumenty gra się na strunach jelitowych, a nie metalowych. Zrobione są one z odpowiednio spreparowanych jelit baranich, które się moczy, suszy, rozciąga i skręca. Na takich strunach grają też czasami ludowe kapele. Struny jelitowe łatwiej się rozstrajają i są cichsze, ale dają miękkie, szlachetne, bogate w alikwoty brzmienie. Kolejną ważną różnicą jest strój… nie muzyków, ale instrumentów. Instrumenty w zespołach muzyki dawnej stroi się z reguły o pół tonu niżej, co pozwala uzyskać ciemniejsze, głębsze brzmienie. Jednym z takich zespołów jest łódzki Altberg Ensemble.

„Grali u Reymonta”
Bogdan SOBIESZEK
Od jakiegoś czasu powstaje animowana ekranizacja powieści Władysława Reymonta „Chłopi”, realizowana na wzór „Mojego Vincenta” z 2017 roku. Nad oprawą muzyczną dzieła pracuje Łukasz „L.U.C.” Rostkowski, który zamierza wykorzystać różnorodne interpretacje słowiańskiego folku. Według deklaracji twórców na ścieżce dźwiękowej filmu rozgrywającego się w słynnych Lipcach pod Skierniewicami usłyszymy białoruskie dudy, sukę biłgorajską, instrumenty dęte blaszane czy bałkański śpiew polifoniczny. W reakcji na te zapowiedzi grupa pasjonatów zajmujących się muzyką tradycyjną zadała sobie pytanie, jak naprawdę mogła brzmieć muzyka łowickiej wsi w czasach Reymonta. I nagrali płytę.

Artykuły w całości można przeczytać w listopadowym numerze „Kalejdoskopu” 11/2022

Kategoria

Inne