Gdy w ankiecie z 2024 roku zapytano mieszkańców Opoczna, z czym kojarzy im się ich miasto – na drugim miejscu, zaraz po płytkach, wskazali pomnik Pegaza stojący obok Miejskiego Domu Kultury im. Tadeusza Sygietyńskiego. Opoczyński skrzydlaty koń od lat jest punktem orientacyjnym, obiektem, przy którym fotografują się wycieczki i oficjalne delegacje.
Historia pomnika Pegaza – prawdopodobnie największego na świecie – rozpoczęła się w 1979 roku. Wówczas to rzeźbiarz Jerzy Sikorski, świeżo upieczony absolwent Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, rozpoczął pracę nad rzeźbą konia, długą na 9,5 metra i wysoką na 6 metrów. Najpierw powstała stalowa konstrukcja. Autor osobiście spawał ją na posesji przy obecnej ulicy Pileckiego, należącej do nieżyjącego już Mariana Łukasika. – Przez trzy lata pracował codziennie, a w małej zagrodzie trzymał konia, który był jego modelem – opowiada Zofia Pawlik, wdowa po Marianie Łukasiku.Artyście „pozowała” klacz Natia. – To był mój koń, na którym wówczas jeździłem – mówi Jerzy Sikorski, dziś dzielący życie między Warszawę i Kazimierz Dolny, gdzie ma pracownię, a wtedy przebywający w domu swoich rodziców w Opocznie. Jerzy Sikorski urodził się w Reszlu, ale dzieciństwo i młodzieńcze lata spędził w Opocznie – jego mama była lekarką, przez wiele lat ordynatorem w opoczyńskim szpitalu.
Cały tekst Bogumiła MAKOWSKIEGO można przeczytać w grudniowym numerze „Kalejdoskopu” 12/2025.
Kategoria
Inne
