W niewielkim pomieszczeniu w Wytwórni Filmów Oświatowych w Łodzi są urządzenia, z których z pewnością zadowolone byłoby każde muzeum techniki. Sprawne i działające. – Pracujemy na materiałach archiwalnych, więc i urządzenia muszą być do nich dostosowane – mówi Sławomir Pękala, specjalista ds. konserwacji technicznej taśm i digitalizacji.
WFO z historią sięgającą 1949 roku produkuje filmy oraz digitalizuje archiwalne obrazy i nagrania audio. Zanim materiał trafi na współczesne nośniki, przechodzi przez ręce Sławomira Pękali. Najpierw celuloidowa taśma obowiązkowo ląduje w przeglądarce. Na tym urządzeniu powoli przewija się filmy w poszukiwaniu miejsc, które trzeba naprawić, na przykład skleić. – W tej chwili taka przeglądarka jest już rzadko używana, bo współcześnie filmy i muzyka zapisywane są na innych nośnikach, ale w naszej działalności jest ona niezbędna – wyjaśnia Pękala.Taśmy leżą w archiwach WFO po 20, 30, a nawet i 50 lat. Przechowywane w puszkach, są w różnym stanie. Czasem taśma jest sklejona zwykłym plastrem. Najczęściej to właśnie „sklejki” nie wytrzymują próby czasu i trzeba skleić taśmę na nowo za pomocą sklejarki. Przy okazji przeglądania taśmy usuwane są zabrudzenia. – Używam do tego delikatnego pędzelka, benzyny ekstrakcyjnej, alkoholu i bardzo delikatnej bawełny – mówi Sławomir Pękala. – Wielkim wrogiem taśm jest kurz.
Cały tekst Bogumiła MAKOWSKIEGO można przeczytać w majowym numerze „Kalejdoskopu” 5/2025.
Kategoria
Inne