Złota maksyma Mariana Glinkowskiego, którą powtarzał po wielokroć, brzmiała: „Własnym głosem, o własnych sprawach i na własną odpowiedzialność”. Poszukiwał w teatrze realizacji tej idei, a gdy ją odnalazł, wybaczał potknięcia w inscenizacji. Kwestie formalne, których przecież pieczołowicie pilnował w swojej własnej pracy teatralnej, schodziły na dalszy plan wobec pewności, że teatr służy do czegoś więcej niż tylko do opowiadania historii. Pisze Anna Perek-Kowalska.
Cały tekst czytaj w marcowym numerze „Kalejdoskopu”.
Kategoria
Inne