W 2016 r. ukazały się dwie książki o tematyce regionalnej. Andrzej Sznajder jest autorem jednej z nich i współautorem drugiej. To „Sekrety Sieradza i Zduńskiej Woli” oraz „Karsznice – od powozu do elektrowozu” (z Ryszardem Janem Łęskim).
Andrzej Sznajder w minionym roku otrzymał II nagrodę w
konkursie im. Krzysztofa Michalskiego na najlepszego korespondenta,
dziennikarza mediów lokalnych za teksty historyczno-kulturalne
publikowane w „Kalejdoskopie”. Jest absolwentem łódzkiej
germanistyki. Przez wiele lat był nauczycielem języka niemieckiego
i dyrektorem placówek oświatowych. Niedawno odszedł na emeryturę i
czas wolny poświęca dziennikarstwu. Właśnie opublikował na łamach
„Twórczości” esej o przyjaźni Jarosława Iwaszkiewicza z austriackim
pisarzem Franzem Theodorem Csokorem. Artykuły w języku naszych
zachodnich sąsiadów publikuje w czasopismach niemieckich i
austriackich.
Nie przestaje się przy tym interesować tematami lokalnymi. W
2016 r. ukazały się dwie książki o tematyce regionalnej. Andrzej
Sznajder jest autorem jednej z nich i współautorem drugiej.
„Sekrety Sieradza i Zduńskiej Woli” ukazały się w serii „Poznaj
sekrety polskich miast” publikowanej przez Dom Wydawniczy „Księży
Młyn”. Nie jest to dzieło naukowe, ale praca w interesujący i
przystępny sposób popularyzująca historię obu miast. Miast, które
od dawna (nie wiadomo dlaczego) rywalizują z sobą.
Pierwsza pisemna wzmianka o Sieradzu została zamieszczona już
880 lat temu w Bulli papieża Innocentego II. Zduńska Wola otrzymała
prawa miejskie w 1825 r. Oba miasta mają obecnie podobną liczbę
ludności. Andrzej Sznajder wyszukał najbardziej interesujące osoby,
miejsca i wydarzenia z ich dziejów. Jeden z rozdziałów swojej
książki poświęcił historii sieradzkich zamków. Pierwszy z nich,
drewniany, powstał w czasach Konrada Mazowieckiego. W 1331 r.
został spalony przez Krzyżaków. Na jego miejscu Kazimierz
Wielki wybudował zamek murowany. Przetrwał on wiele wojen i
najazdów, nieremontowany popadł w ruinę i ostatecznie został
rozebrany w 1800 r.
Niedaleko sieradzkiego rynku zlokalizowany był Dom Kata. W
jego podziemiach w dawnych wiekach torturowano skazańców, a w
pobliżu wykonywane były wyroki śmierci. Na początku XIX w.
stacjonujące w mieście wojska pruskie rozebrały mury miejskie, a
także Dom Kata. Na pozostałych po nim piwnicach powstał nowy
budynek. Mieszkali w nim sieradzcy lekarze, mieściły się różne
instytucje, obecnie jest w prywatnych rękach. Jednak nazwa
pozostała – wszyscy w Sieradzu wiedzą, gdzie mieści się Dom
Kata.
Znajdziemy w tej książce również fascynujące biografie wielu
znanych osób. W obu miastach urodzili się panowie, którzy
zrewolucjonizowali światową modę. Z Sieradza pochodził Antoine
Cierplikowski – genialny „król fryzjerów i fryzjer królów”. W
Zduńskiej Woli prawdopodobnie przyszedł na świat założyciel firmy
Max Factor.
Postacią trochę zapomnianą jest Ary Szternfeld, który urodził
się w Sieradzu w 1905 r. Mieszkał tu tylko przez 10 lat. Ukończył
gimnazjum w Łodzi, a potem Wydział Elektrotechniki i Mechaniki
Uniwersytetu w Nancy. W 1935 r. wyjechał ze swoją żoną do Rosji.
Przeżył tam okres biedy i poniewierki. Mimo wielu utrudnień
prowadził prace badawcze i napisał niezwykle nowatorskie dzieło pt.
„Lot w przestrzeń kosmiczną”. Sława przyszła dopiero wtedy, kiedy
marzenia Szternfelda urzeczywistniły się i ludzie zaczęli latać w
kosmos. Uczony pozostał jednak skromnym, dobrodusznym człowiekiem.
Zawsze miło wspominał i kilkakrotnie odwiedził miasto nad
Wartą.
Z Sieradza pochodzi znany seksuolog profesor Zbigniew
Lew-Starowicz. W dzieciństwie Cyganka przepowiedziała mu, że
wyprowadzi się do Warszawy i będzie sławnym człowiekiem. Zanim
jednak to się stało, był ministrantem w sieradzkiej farze i pilnie
uczył się łaciny. Niektórzy widzieli w nim przyszłego kapłana. Ku
zaskoczeniu wszystkich, po studiach w łódzkiej Wojskowej Akademii
Medycznej, Zbigniew Lew-Starowicz został „panem od seksu”. Choć od
lat mieszka w Warszawie, każdego roku odwiedza Sieradz, z
sentymentem i czułością wspomina swoje dzieciństwo i młodość
spędzone w tym mieście.
Z kolei Zduńska Wola może się pochwalić noblistką. To Ada
Yonath. Już w 1828 r. w Zduńskiej Woli powstała gmina żydowska, a
jej pierwszym rabinem był Lewi Cybis. Jego potomkowie w okresie
międzywojennym wyjechali do Palestyny. Tam w 1939 r. urodziła się
Ada (z d. Liebszyc). Jak wspominała po latach, w jej rodzinnym domu
w Jerozolimie były dwie polskie książki: „Pan Tadeusz” Adama
Mickiewicza i biografia Marii Skłodowskiej-Curie. To właśnie to
drugie dzieło zainspirowało Adę na tyle, że zainteresowała się
naukami ścisłymi. Ukończyła studia w Tel-Awiwie, współpracowała z
wieloma uczelniami. W 2009 r. otrzymała Nagrodę Nobla w dziedzinie
chemii za badanie struktury i funkcji rybosomów. W 2015 r.
otrzymała doktorat honoris causa Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.
„To wyróżnienie jest dla mnie szczególnie ważne, ponieważ moja
rodzina pochodzi z tego rejonu – ze Zduńskiej Woli” – powiedziała
Ada Yonath podczas tej uroczystości.
„Karsznice – od powozu do elektrowozu” to książka, którą
Andrzej Sznajder stworzył wspólnie z Ryszardem Janem Łęskim,
wieloletnim działaczem harcerskim i emerytowanym dyrektorem Szkoły
Podstawowej w tej kolejowej dzielnicy Zduńskiej Woli. Do jej
napisania od lat namawiała Andrzeja Sznajdra jego żona Barbara,
która stąd pochodzi. Mieszkańcem Karsznic jest również Seweryn
Boczek, właściciel Wydawnictwa Artenmedia, nakładem którego
książka się ukazała.
Karsznice przez wieki były wsią. Początek ich rozkwitu
przypadł na lata międzywojenne. To wówczas wybudowano magistralę
węglową łączącą Śląsk z nadmorskimi portami. Karsznice stały się
ważnym węzłem kolejowym. Dla przybyłych w różnych stron Polski 1300
rodzin kolejarskich wybudowano nowoczesne osiedle mieszkaniowe. W
okresie powojennym nastąpił dalszy rozwój miejscowości. Utworzono
szkołę zawodową i technikum kolejarskie. Powstał Dom Kultury
„Kolejarz” (obecnie Filia Miejskiego Domu Kultury w Zduńskiej Woli)
z biblioteką i dużą salą widowiskową. Z powodzeniem działały
tutaj sekcja teatralna i orkiestra dęta.
W Karsznicach utworzono niedawno Skansen Taboru Kolejowego, w
którym można zobaczyć m.in. lokomotywy parowe, spalinowe i
elektryczne z I połowy XX w.
Dziś wydaje się, że miejscowość czasy prosperity ma za sobą.
Mieszkańcy nie mogą jednak pogodzić się z tą sytuacją. Uroczysta
promocja książki została zorganizowana w grudniu minionego roku w
Filii MDK. 300-osobowa sala była wypełniona po brzegi. Autorzy
przybliżyli okoliczności powstania swojego dzieła.Wspomnieniami i
refleksjami podzielili się także mieszkańcy kolejowego osiedla i
przedstawiciele władz Zduńskiej Woli. Ze szególnym wzruszeniem
wszyscy wysłuchali zamieszczonego w książce wiersza pochodzącej z
Karsznic poetki Anny Andrych. Autorka wspomina w nim swoje
dzieciństwo i młodość, przywołuje wizję kwitnącego, tętniącego
życiem osiedla. Kończy swój utwór słowami:
„Wpatruję się w dumny komin nad lokomotywownią
W blasku zachodzącego słońca chciałby dziś
powiedzieć
Jeszcze zagrają zielone światła semaforów
Jeszcze zatętni życie w uśpionych Karsznicach”
Oby się tak stało.