Siadamy przed komputerami, uruchamiamy Skype’a i wspólnie śpiewamy.
Razem stworzyliśmy już ponad dwieście piosenek – o współpracy ze Snoop Doggiem mówi łódzka
wokalistka IZA LACH.
Siadamy przed komputerami, uruchamiamy Skype’a i wspólnie śpiewamy.
Razem stworzyliśmy już ponad dwieście piosenek – o współpracy z
amerykańskim raperem Snoop Doggiem mówi IZA LACH, młoda łódzka
wokalistka.
Wszystko zaczęło się w zeszłym roku, gdy Snoop Dogg zorganizował
konkurs na najlepszy remix piosenki Set It Off. Iza Lach wzięła w
nim udział i… już po dziesięciu minutach raper odpowiedział, że jej
propozycja mu się podoba. Ostatecznie konkurs wygrała. Od tamtej
pory stale ze sobą współpracują, a zagraniczne media okrzyknęły Izę
„polską księżniczką popu”. W marcu poleciała do Stanów
Zjednoczonych na premierę filmu, w którym zagrała ze Snoop
Doggiem.
Aleksandra Seliga: Jakie wrażenia z
USA?
Iza Lach: – Było niesamowicie! Soundcloud,
czyli internetowa platforma zrzeszająca artystów, zorganizowała
kameralną premierę filmu, który kręciliśmy ze Snoop Doggiem w Łodzi
przez dziesięć dni w sierpniu zeszłego roku. Zaraz po premierze
miałam wystąpić wraz z zespołem w klubie Soundcloud Creator
Clubhouse w Austin. Czułam ogromne podekscytowanie – przede mną
pierwszy koncert w Stanach Zjednoczonych, no i pierwsza podróż
samolotem. Ale przede wszystkim nareszcie mogłam poznać ludzi, z
którymi pracuję od roku, a dotychczas rozmawiałam z nimi jedynie
przez telefon lub Skype’a. Na początku byłam bardzo zestresowana i
przytłoczona nadmiarem wrażeń – w końcu Ameryka to zupełnie inny
świat. Byłam na koncercie Justina Timberlake’a, spotkałam Chada
Hugo z The Neptunes, w końcu widziałam występ Snoop Dogga na
żywo... Tyle się działo!
O czym jest wasz film?
– To muzyczny dokument opowiadający o mojej współpracy ze
Snoopem – „Birds Of A Feather”, to znaczy „bratnie dusze”. Składa
się z dwunastu piosenek przerywanych krótkimi wstawkami
fabularnymi. Snoop chciał pokazać miasto, z którego pochodzę i moje
naturalne otoczenie. Chcąc nie chcąc, zostałam też aktorką. Utwory
z filmu zostaną wydane osobno na płycie. Planuję też zorganizować
oficjalny pokaz w Łodzi. Myślę, że film powinien obejrzeć każdy,
kto jeszcze wątpi w to, że marzenia się spełniają.
Wróćmy do początków. Jako pięciolatka wygrałaś
telewizyjny program „Od przedszkola do Opola”. Twój brat Łukasz
jest liderem L.Stadt, siostra Kasia grała na basie w Formacji
Nieżywych Schabuff. Muzyka musiała być dla was bardzo
ważna.
– Jako że jestem najmłodsza, pozwalałam im kształtować mój
gust muzyczny. Pamiętam, że brat zasłuchiwał się w The Beatles, a
siostra w Queen. Później odkryłam Britney Spears i muzykę pop, za
słuchanie której rodzeństwo nie szczędziło mi słów krytyki.
Ostatecznie jednak mogę przyznać, że inspirowaliśmy się wzajemnie,
zarówno słuchając muzyki, jak i ją tworząc, choć każde z nas
wybrało inną drogę. Oni związali się z zespołami, ja wybrałam
karierę solową. Początkowo wrzucałam swoje utwory do Internetu, a
potem, w 2008 roku, znalazłam się w wytwórni EMI. Wtedy też ukazała
się moja pierwsza płyta Już czas. W tym samym roku zespół L.Stadt
nagrał swój debiutancki album, na którym zaśpiewaliśmy wspólnie
utwór Superstar. Zresztą dopóki mieszkaliśmy razem, konsultowaliśmy
ze sobą pomysły na nowe piosenki, grywaliśmy w domu dla
przyjemności. Teraz każde z nas żyje osobno, ale to nie znaczy, że
przestaliśmy się wspierać i współpracować. Na przykład w grudniu
zeszłego roku wykonaliśmy wspólnie Oh, Holy Night Nata Kinga Cole’a
i Piosenkę o dziewczynce z zapałkami Artura Rojka w ramach koncertu
„Kolęda Nova” w Krakowie.
Gdy w zeszłym roku nawiązałaś współpracę ze Snoop
Doggiem, miałaś na koncie już dwie płyty.
– Snoop napisał komentarz na stronie internetowej, gdzie
zamieściłam piosenkę. Stwierdził, że bardzo mu się podoba i spytał,
czy może zaprezentować ją szerszej publiczności. Oczywiście się
zgodziłam. Na początku myślał, że jestem Azjatką, ale szybko
wyprowadziłam go z błędu. Niedługo później poprosił mnie o
zaśpiewanie innych piosenek. Myślę, że chciał mnie „przetestować”,
sprawdzić, czy wygranie konkursu było jednorazowym sukcesem, czy
może warto podjąć ze mną dłuższą współpracę. Na szczęście moje
pomysły przypadły mu do gustu. Od tamtej pory mamy ze sobą ciągły
kontakt. Muszę przyznać, że tworzenie piosenek na odległość jest
fascynujące, ale zarazem męczące. Siadamy przed komputerami,
uruchamiamy Skype’a i wspólnie śpiewamy. Ja pokazuję mu, co
napisałam lub skomponowałam, on dzieli się ze mną swoimi uwagami.
To pozwala mi na pewną niezależność – mogę w zaciszu własnego
pokoju zastanowić się nad kolejną piosenką, napisać do niej tekst i
spróbować ułożyć melodię. Myślę, że przy bezpośredniej współpracy
nie miałabym takiej swobody, a przy tym pewnie przytłoczyłby mnie
stres. Teraz, kiedy mija rok od powstania naszego pierwszego
kawałka, mogę z całą pewnością stwierdzić, że współpraca z kimś tak
znanym jak Snoop Dogg pozwoliła mi rozwinąć skrzydła. Snoop nie
chce, bym robiła cokolwiek pod jego dyktando. Jest zadowolony z
większości moich pomysłów, więc współpracujemy prężnie – dotychczas
stworzyliśmy razem ponad dwieście piosenek!
Złośliwi twierdzą, że twoja muzyka kierowana jest
przede wszystkim do nastolatek, które rozpaczają nad nieszczęśliwą,
szkolną miłością. Jak reagujesz na takie zarzuty?
– Nie da się ukryć, że większość moich piosenek opowiada o
miłości oraz problemach, jakich doświadczamy w związku. Staram się
po prostu pisać o tym, co znam z autopsji, ponieważ wtedy tworzę
muzykę autentyczną, nie okłamuję słuchacza. Jeśli nastolatka
znajduje przyjemność w słuchaniu mnie, w porządku. Część tekstów z
pierwszej płyty faktycznie można nazwać naiwnymi, ale pamiętajmy,
że pisałam je w wieku szesnastu lat. Czasami trochę się ich
wstydzę. Teraz mam 24 i piszę bardziej dojrzale, a w dodatku tworzę
w języku angielskim. To wcale nie jest takie łatwe, bo ciągle się
go uczę. Ale wiem, że piosenki o miłości niosą ze sobą tak
uniwersalne przesłanie, że zrozumieją je słuchacze na całym
świecie. Przecież każdy kogoś kochał lub kocha.
Jakie plany na przyszłość?
– Mam kilka pomysłów. Stawiam swoje pierwsze kroki jako
producentka muzyczna, do czego też zainspirował mnie Snoop. Na
razie zostaję w Łodzi. Będę pewnie od czasu do czasu latać do
Stanów na koncerty, dalej nagrywać ze Snoopem i szukać młodych,
utalentowanych piosenkarzy, by ich wypromować. Staram się nie
planować przyszłości. Rzeczy po prostu się dzieją!
Rozmawiała Aleksandra Seliga
Foto: Józef Horbik