Zespół artystyczny Teatru im. S. Jaracza wystosował do marszałka województwa łódzkiego list otwarty w sprawie złej sytuacji teatru. Jednym z postulatów jest rozpisanie konkursu na dyrektora.
Łódź, 02.03.2015
Pan Witold Stępień
Marszałek Województwa Łódzkiego
do wiadomości:
Pan Artur Bagieński
Wicemarszałek Województwa Łódzkiego
Pani Dorota Wodnicka
Dyrektor Departamentu Kultury i Edukacji Województwa
Łódzkiego
Pan Marek Mazur, Pani Joanna Kopcińska, Pan Włodzimierz Kula,
Pani Dorota Ryl
Prezydium Łódzkiego Sejmiku Województwa Łódzkiego
Kluby radnych PO, PSL, PiS, SLD
Sejmik Wojewódzki
Pani Małgorzata Omilanowska
Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego
Pan Olgierd Łukaszewicz
Prezes Związku Artystów Scen Polskich
Umiera Teatr. Największy, najstarszy w Łodzi,
teatr którego wspaniała i bogata przeszłość wpisała się na zawsze w
historię polskiej sceny. Zabija go brak kompetencji, dobrej woli,
arogancja i cynizm. Odwrócenie właściwych proporcji, niezrozumienie
i lekceważenie jego istoty. Rozbudowana machina
administracyjno-sprawozdawcza skutecznie umniejsza rolę zespołu
artystycznego, a de facto traktuje go jak niewygodny „element”. Ta
sytuacja narasta z każdym dniem, choć kryzys przybrał na sile w
momencie, gdy dyrekcja objęła także Teatr Wielki. Aprobata takiego
projektu była dowodem ignorancji i
krótkowzroczności. Trzeba bowiem wyjątkowej niefrasobliwości, by
uwierzyć w możliwość symultanicznego prowadzenia dwu wielkich
instytucji artystycznych, finansowanych z jednego źródła, bez
szkody dla żadnej z nich, bez oczywistego konfliktu interesów. Na
bolesne skutki tej decyzji nie trzeba było długo czekać.
Przerażające, z jaką łatwością niszczy się to, co budowały
pokolenia
twórców.
Kolos na glinianych nogach, jakim stał się nasz
Teatr, funkcjonuje dziś resztkami sił dzięki zespołowi
artystycznemu, który robi wszystko, by nie popaść w powszechną
bylejakość i przeciętność. Odchodzą reżyserzy, którzy swoimi
przedstawieniami budowali siłę naszego Teatru. Nie są bowiem w
stanie pracować w atmosferze ekonomicznego terroru, który
nieuchronnie prowadzi do całkowitego zniszczenia niezwykłego
potencjału twórczego, pasji i woli walki o prawdziwą sztukę. Za
pozorami normalności kryje się drastycznie zmniejszona ilość
premier, także spektakli granych w miesiącu, brak zainteresowania
równomiernym rozwojem członków zespołu aktorskiego i wykorzystaniem
możliwości, które w nim tkwią. Bezzasadnie znikają z repertuaru
cieszące się popularnością, nagradzane przestawienia. Częstą
praktyką jest udostępnianie naszych scen miałkiej wartości
spektaklom warszawskich celebrytów. Nie służy nam ograniczanie
swobody artystycznej, nieustający brak zrozumienia reguł pracy
twórczej, narzucanie oderwanych od rzeczywistości buchalteryjnych
zasad, które wraz z niedostatecznym finansowaniem zagrażają
wolności wypowiedzi. Szkodzi notoryczne unikanie bezpośredniego
kontaktu dyrekcji z pracownikami, nieumiejętność współpracy z
zespołem. Niepokoi również nieuregulowana sytuacja najmłodszych
aktorów, którzy od kilku lat pracują na umowach sezonowych, bez
możliwości uzyskania stałych etatów. Cynicznie wykorzystywane
są luki prawne, które umożliwiają zastępowanie stałych umów o pracę
umowami na czas określony.
Wielkie projekty (sceny regionalne i Festiwal
Nowa Klasyka Europy) wbrew pozorom są połowicznymi i
kontrowersyjnymi sukcesami, za którymi stoją głównie statystyki.
Koncepcja teatru w regionie zakładała przygotowywanie spektakli
specjalnie przeznaczonych i dostosowanych do miejsc grania.
Niestety, z braku środków, ten pomysł nie jest realizowany. W
efekcie nasze regionalne prezentacje noszą znamiona realnej
chałtury, bo są okaleczone niedostatkami technicznymi tamtejszych
scen. Festiwal jest kosztownym przedsięwzięciem, dźwiganym przez
niedofinansowaną instytucję artystyczną, i nie mającym większego
znaczenia w skali ogólnopolskiej. Brakuje szerszego spojrzenia na
teatr, potraktowania go jako centrum sztuki, dającego możliwość
inspirujących spotkań, dyskusji i projektów.
Bezradność i, co za tym idzie, niemoc artystyczna są wynikiem
bezwzględnego przejęcia wszelkich praw decyzyjnych przez dyrektora
naczelnego. Urzędnicza bezduszność zmarginalizowała i
zdeterminowała wizję artystyczną.
Władze, którym podlega nasz Teatr
systematycznie uchylają się od odpowiedzialności, osaczając go
niezgodnymi z jego specyfiką przepisami i uregulowaniami, odbierają
mu prawo do autonomii twórczej. Niezbywalnym obowiązkiem dyrekcji
jest niezgoda na akceptowanie cenzury ekonomicznej, która staje się
zjawiskiem coraz bardziej powszechnym i niebezpiecznie akceptowanym
przez decydentów. Wynik finansowy nie może być kryterium zasadności
funkcjonowania instytucji artystycznej. Sztuka teatru rządzi się
swoimi prawami, nie przystającymi do sztywnych ustaw,
uchwał, rozporządzeń. Przez bierną postawę zarządzającego nasze
spektakle stały się „produktem”, aktor „marionetką”, a widz
„klientem”. Tymczasem jest to produkt specyficzny – sublimacja
ludzkiej wiedzy, wrażliwości, poczucia estetyki, sprawności ciała i
umysłu. Czas wreszcie zrozumieć, że zespół artystyczny jest solą
teatru, a zadaniem dyrekcji jest jego bezwzględna ochrona.
Uzurpowanie kompetencji artystycznych przez menedżera na pewno nie
jest przejawem troski o artystów. Narzucanie nieakceptowalnych
zasad, opór urzędniczej materii, a przede wszystkim ograniczanie
pola artystycznego działania do groteskowych rozmiarów jest nie do
zaakceptowania. Bez niezależności estetycznej i swobody
podejmowania decyzji kształtujących wizję twórczą, bez zespołu
artystycznego oraz zapewnionej finansami przestrzeni artystycznej
żaden teatr nie ma racji bytu, staje się jedynie skarłowaciałym
tworem, zapleczem dla bankietów, chałtur, prezentacji. Nie ma w nas
zgody na kulturę festiwalową, eventową, celebrycką. W czasach
komercjalizacji kultury trzeba chronić sztukę przed bezwzględnymi
prawami rynku. Nie wolno zapominać, że nasz Teatr jest najlepszą
wizytówką regionu. Rezultatem naszej pracy ma być zysk społeczny,
estetyczny, kulturalny, a nie ekonomiczny. Teatr jest dobrem
narodowym. Siłą kultury państwa są silne instytucje artystyczne.
Odpowiednio i odpowiedzialnie finansowane, z zagwarantowaną
autonomią programową i organizacyjną. Bieda-teatry, bieda-opery,
bieda-muzea czy bieda-filharmonie są nikomu niepotrzebne.
Wszelkie próby szczerości, prawdy i troski
o przyszłość odczytywane są jako przejaw nieuzasadnionej wrogości,
a linia podziału na „oni” i „my” pogłębia się coraz bardziej.
Przedmiotowe traktowanie pracowników, a przede wszystkim
ignorowanie teatralnego etosu pracy nie pozwala na normalne i
perspektywiczne funkcjonowanie. W takiej atmosferze trudno o
twórczą działalność, opartą na zapomnianych zasadach, od zawsze
kultywowanych w teatrze. Bez odpowiedzialności,
solidarności i wzajemnego zaufania niczego się nie zbuduje.
Konsekwencji notorycznego deprecjonowania tradycji i misji teatru,
brutalnego przekreślenia norm i humanistycznych wartości nie trudno
przewidzieć. Brak szacunku dla nas i naszej pracy, atmosfera
niepewności i obawy o przyszłość powoduje, że dalsze milczenie i
bierna zgoda na obecny stan rzeczy są już niemożliwe. Jednocześnie
obawiamy się restrykcji w postaci zwolnień, zastraszania, prób
manipulacji skłócenia zespołu. Obecnie sprawą nadrzędną jest
zablokowanie możliwości redukcji zespołu i wszelkich innych ruchów
personalnych. Nie można pozwolić na zaprzepaszczenie tradycji tego
miejsca, bo będzie to strata nieodwracalna. Spoczywa na nas moralna
odpowiedzialność wobec Mistrzów, którzy odeszli, wobec historii
tego Teatru. Chcemy spokojnie pracować w najlepszym zespole, grać,
rozwijać się, odnosić sukcesy, z dumą identyfikować się z tym
miejscem. Nie możemy dłużej patrzeć, jak marnotrawiony jest
potencjał wszystkich pracowników. Wyczerpała się już nasza
cierpliwość i nasz limit zaufania dla tej dyrekcji. Jesteśmy pewni,
że nadszedł czas na zmiany. Ratunkiem dla nas jest jak najszybsze
rozpisanie rzetelnego i transparentnego konkursu na stanowisko
dyrektora. Teatrem nie może zarządzać urzędnik, człowiek
nieutożsamiający się i nierozumiejący specyfiki instytucji, której
interesy ma reprezentować. Jesteśmy przerażeni wszechobecną i
nieznośną łatwością niszczenia, brakiem odpowiedzialności.
Pragniemy dyrektora kompetentnego, odpowiedzialnego, który
przywróci utraconą rangę, zadba o spokojną i przyjazną atmosferę
pracy, o rozwój zespołu artystycznego, nie zapominając o
priorytetach i wartościach najważniejszych. Uratować nas może tylko
prawdziwy artysta. Twórca i wizjoner rozumiejący delikatną materię
sztuki, która za cel dociekań i obiekt zainteresowań obiera
człowieka. Teatr jest światem tworzonym przez wyobraźnię
artysty. To miejsce, gdzie stawia się pytania i pobudza ludzi
do refleksji. Nie wolno nam dopuścić do zaprzepaszczenia tego
świata.
Zespół artystyczny Teatru im. Stefana Jaracza w Łodzi
Warto zauważyć, że to już drugi w ostatnim czasie protest
zespołu artystycznego w łódzkim teatrze. Przed styczniową premierą
Holendra tułacza protestował zespół Teatru
Wielkiego.