Happening był rozgrzewką dla Teatru Pigwa przed pierwszym konkursowym spektaklem Ogon jaszczurki (przedstawienie wyróżnione). Aktorki poszukiwały odpowiedzi na pytanie, dlaczego i po co istnieje śmierć. A może lepiej, gdyby jej nie było ? Ubrane na biało kobiety zamykają Czarną Śmierć w klatce, są szczęśliwe, nie ma strachu, nikt nie umrze… Pojawia się jednak monotonia, dochodzi do konfliktów. Zaburzenie porządku nie przynosi szczęścia - powiedział Marian Glinkowski, przewodniczący jury, podczas omawiania spektaklu. Oceny jury i publiczności odbywają się na każdych konfrontacjach zaraz po przedstawieniu, w specjalnie przygotowanej sali. W tym roku spektakle oceniali: Marian Glinkowski - reżyser teatralny, propagator sztuki alternatywnej, Kalina Jerzykowska - dziennikarka, poetka, teatrolog, Krystyna Weintritt - dyrektor Centrum Kultury Młodych oraz znani aktorzy: Bronisław Wrocławski (Teatr im S. Jaracza w Łodzi), Mariusz Jakus (Teatr im S. Jaracza w Łodzi), Wojciech Walasik (Teatr Nowy w Łodzi).
Wykonawcy bronili swoich koncepcji, nie zawsze zgadzali się z ocenami jury, dochodziło nawet do ostrej wymiany zdań. Dyskusje cechowała jednak kultura zarówno osobista, jak i sprawność merytoryczna. Dotyczyło to nie tylko jury, ale przede wszystkim młodzieży. Było na poważnie i z humorem. W pierwszym spektaklu zarzucono aktorkom małe zindywidualizowanie postaci. - Przekaz był jasny, jedna z nas jest płaczliwa, inna szybko się denerwuje, dobrze pokazaliśmy nasze charaktery - powiedziała stanowczo Natalia Baczyńska (Teatr Pigwa, wyróżnienie aktorskie). Dyskusje podczas ocen, rozmowy z aktorami w kuluarach pokazują, że uczniowie szkół średnich mają swoje zdanie i potrafią je przekazać. Są oczytani, coraz pewniejsi siebie – moje pokolenie musiało mówić to, co niekiedy nam nakazywano, oni nie muszą - stwierdził M. Jakus. - Wierzą w siebie, poradzą sobie w życiu, w każdym zawodzie - dodała K. Weintritt.
Większość młodych artystów zamierza zostać aktorami. Anna Kowalczyk (Teatr Pigwa) - Na scenie czuję się dobrze, chciałabym to robić. Może wyjdzie, zobaczymy. O szkole teatralnej marzy też Wiktor Węgliński z Teatru Trzcina (Tomaszów Mazowiecki): - Każdy szuka sposobu wyrażania siebie. Dla jednego jest to gra na gitarze, dla drugiego malowanie. Jest to moja pasja, lubię być na scenie, wyrażać siebie - szczególnie poprzez ruch. Co udanie zademonstrował w przedstawieniu O miłości i szaleństwie, które otrzymało II nagrodę. Spektakl został porównany do pantomimy Henryka Tomaszewskiego, a twórcy nie bali się skontrastować w podkładzie muzycznym utworów muzyki poważnej i rockowej - W. A. Mozarta („Wesela Figara”) i Stinga („Desert Rose”). Całość dopełniły przepięknie zaprojektowane kostiumy i starannie dopracowana choreografia i scenografia (wyróżnienie indywidualne dla Kariny Góry).
Angelika Chałubek z IV LO z Piotrkowa Trybunalskiego, zdobywczyni Grand Prix za monodram Fade out też przygotowuje się do egzaminów na studia aktorskie: – Do wszystkich szkół w Polsce. Może ktoś mnie przyjmie. Jeśli nie dostanę się drzwiami, to spróbuję oknem… Jeżeli na egzaminach zaprezentuje się tak jak w przedstawieniu na podstawie opowiadań Julii Fiedorczuk i Małgorzaty Pabis o kobietach walczących z anoreksją, to indeks zagwarantowany. Pod wrażeniem umiejętności i osobowości młodej aktorki był Wojciech Walasik : - Po spektaklu wydaje mi się, że znamy się od dawna.
Prezentowane inscenizacje to efekt ponadpółrocznej pracy uczniów, pedagogów, instruktorów teatralnych. Na kształt niektórych inscenizacji bardzo duży wpływ mieli wykonawcy. Sandra Brakstator z Teatru MaStuMo z II LO w Bytomiu otrzymała wyróżnienie za scenariusz do przedstawienia Karakony na podstawie Zimowych opowieści i Sklepów cynamonowych Bruno Schulza. - Jestem jego fanką, on ma taką wyobraźnię, której u nikogo innego nie znalazłam. Poruszyła mnie jego poetycko-malarsko-prozatorska wizja świata - powiedziała młoda aktorka i scenarzystka. Podczas omawiana spektaklu B. Wrocławski zwrócił uwagę na pominięcie istotnych fragmentów prozy. S. Brakstator zareagowała bardzo emocjonalnie. Zarzuciła wykładowcy Łódzkiej Filmówki niezrozumienie B. Schulza: - Trzeba go przeczytać kilka razy. Otrzymała za to gromkie brawa, a M. Jakus powiedział do kolegi: - A ty tylko raz przeczytałeś.
Twórczość B. Schulza (1892-1942) - zarówno plastyczna, jak i pisarska - to opowieść o jego własnych słabościach, zawiłościach psychiki, obsesjach, pasjach i kompleksach. Nieżyjący już Jerzy Ficowski, poeta, znawca dorobku artysty z Drohobycza mówił, że przełożenie jego literatury na język filmu czy teatru jest niemożliwe. Panie Jerzy, mam dobrą wiadomość - dokonał tego czteroosobowy zespół z Bytomia, o czym świadczy decyzja jury o przyznaniu I Nagrody spektaklowi, który pokazał jak sprzeciwiać się upraszczaniu świata. Inscenizacja została też dobrze oceniona przez publiczność i dziennikarzy.
Obserwując ponad 200 młodych artystów podczas przedstawień, ich zachowanie po spektaklach można śmiało powiedzieć, że występują w teatrze bezinteresownie i z własnej woli przekazują obserwacje, emocje i doświadczenia. B. Wrocławski: - Młodzi ludzie często dotykają bolesnych spraw, miło, że chcą wypowiadać swoje zdanie za pomocą teatru. Dotyczy to zarówno tematów współczesnych, jak i zagadnień, których … waga społeczna jest niewątpliwa – powiedział M. Glinkowki po spektaklu I tylko widzę ich twarze Teatru Ekstrakt z Gminnego Ośrodka Kultury, Sportu i Turystyki w Sokolnikach (powiat wieruszowski). Tematem sztuki napisanej na podstawie pamiętników Żydów i archiwum fundacji Shalom jest życie ludności polskiej i żydowskiej w małych miejscowościach w okresie przed wybuchem II wojny światowej i podczas jej trwania. Spektakl dotyka trudnej historii, często już zapomnianej, pokazuje obłęd czasu wojny. - Chcemy przywołać pamięć o ludziach i o tym, co się stało - powiedział Łukasz Rzeźnik.
Młodzież z Sokolnik, prezentując świat polski i żydowski pokazała, że sprawcami ludobójstwa podczas drugiej wojny światowej na terenach przez siebie okupowanych byli Niemcy, o czym celowo zapominają (albo nie wiedzą) autorzy lansowanych przez „salony” pseudonaukowych publikacji i filmów. Spektakl otrzymał wyróżnienie.
O banalnych sprawach, którymi nikt się niestety nie przejmuje, choć powinien powiedział Inowrocławski Teatr Otwarty (Kujawskie Centrum Kultury w Inowrocławiu) w spektaklu Życiologia, perfekcyjnie (III Nagroda). Bardzo trafnie i umiejętnie wykorzystano teksty z autentycznych reklam i poradników. Artyści pokazali m.in. bezsens i głupotę rozmów kwalifikacyjnych, w przeważającej większości na „odpowiedzialne” stanowiska sprzedawców, które upokarzają i eliminują osoby potrafiące dobrze wykonać pracę, o którą się ubiegają. Nie umknęły uwadze twórców spektaklu telewizyjne seriale i programy poradnikowe ogłupiające społeczeństwo. Pokazano, że sekty nie mają nic wspólnego z jakąkolwiek religią i stosują chwyty marketingowe przypisane tradycyjnemu handlowi oraz metody działania oszustów.
- Wszystkie spektakle miały bardzo wysoki poziom realizacji - powiedziała K. Jerzykowska. Uczestnicy zrezygnowali z przerysowanych strojów, charakteryzacji, scenografii. Słowa, gesty zminimalizowano, a przedmioty miały charakter umowny, co pomagało skupić się na treści. Bardzo trafnie dobrana była gra kontrastami kolorów, muzyki, słów. Aktorzy byli prawdziwi, mówili od siebie i o sobie - co ich niepokoi, oburza wręcz wkurza, ale i o tym, co daje radość, zadowolenie. To będzie świat według naszego gustu – stanowczym i donośnym głosem zakomunikowała S. Brakstator, kończąc przedstawienie Karakony.
Mamy do czynienia z bardzo obiecującym młodym pokoleniem, świadomym otaczającego świata i problemów, które mogą zmienić i naprawić. Oby tylko nie zapomnieli o wzorcach i przesłaniach, które zaprezentowali w Łodzi. Zrobili już dużo, bowiem pokazali, że teatr jest nadal ludziom potrzebny.
Dariusz Drewnicz