Dobrze jest mieszkać w centrum... Polski. Raz na osiem lat przyjedzie tu rząd na wyjazdowe posiedzenie i obieca powrót Ziemi Obiecanej. Obieca na przykład, że w centrum Polski powstanie Nowe Centrum Łodzi, a w tym nowym centrum jeszcze jedno centrum -
Dobrze jest mieszkać w centrum... Polski. Raz na osiem lat
przyjedzie rząd na wyjazdowe posiedzenie i obieca powrót Ziemi
Obiecanej. Obieca na przykład, że kiedy w centrum Polski powstanie
Nowe Centrum Łodzi, to w tym nowym centrum powstanie jeszcze jedno
centrum - Narodowe Centrum Kultury Filmowej. Centrum w centrum w
centrum, tuż obok rozebranego hotelu "Centrum".
Straszna jakaś centralistyczna gorączka ogarnęła rządzących w
ostatnich tygodniach. Powołano Łódzkie Centrum Wydarzeń, jakby
Centrum Dialogu im. Marka Edelmana i Europejskie Centrum Kultury
"Logos" nam nie wystarczały. Premier Kopacz też nie próżnuje -
raczej podróżuje. A gdzie przyjedzie, od razu powstanie jakiegoś
nowego centrum ogłasza. W Skierniewicach zapowiedziała powstanie
Narodowego Centrum Ogrodnictwa.
Kariera słowa "centrum" nie powinna dziwić. Już za komuny
słowo to było symbolem znaczenia i potęgi. Z tamtych czasów
pochodzą urocze nazwy Centralne Muzeum Włókiennictwa czy Centralny
Wojskowy Klub Sportowy, w którym sportowcy mogli uprawiać wiele
dyscyplin. Jeśli byli dobrzy, kwalifikowali się do szkolenia
centralnego i wyjeżdżali na zgrupowania do Centralnego Ośrodka
Sportu. Rybami handlowała wtedy Centrala Rybna, a filmy
rozpowszechniała Centrala Dystrybucji Filmów. Nawet buntownicza
pieśń zespołu Brygada Kryzys nosiła tytuł "Centrala".
Wydawało się, że po roku 1989 wchodzimy w czas
decentralizacji. Sporo mówiło się (i nadal mówi) o jakichś
samorządach, regionalnych markach czy specjałach, o uroku
peryferii. Podobno prowincja jest urocza i zasługuje nawet na
pokazanie w serialach, bo ładnie tam i zielono. No ale bez przesady
- Narodowe Centrum Ogrodnictwa musi jednak być. Wielu rzeczy można
się oduczyć, wiele rzeczy można porzucić, ale ukrytych głęboko w
strukturach mózgu fascynacji nie da się pominąć. Fascynacja centrum
to właśnie taka archetypiczna struktura.
Czytelnicy Eliadego wiedzą już, o co chodzi. Ten
najwybitniejszy specjalista od religii ludów pierwotnych pisał o
symbolicznych środkach świata, o sakralizacji przestrzeni życiowej
i tęsknocie za mitycznym miejscem kontaktu świata ziemskiego z
niebiańskim. Syberyjscy szamani wdrapywali się na umieszczony w
środku chaty pień, symbolizujący "drzewo świata". Takie
wniebowstąpienie zapewniało kontakt z rzeczywistością wyższego
rzędu (w środku jest to, co najważniejsze, święte). Potem w centrum
świata zaczęto budować świątynie, a niebo wskazywały wieże katedr.
Pozytywizm uczynił świątynią uniwersytet, a centrum (okrągłego)
świata znalazło się w Greenwich, w siedzibie Królewskiego
Obserwatorium Astronomicznego. W XX wieku naukę powoli zaczęła
zastępować sztuka, a zwłaszcza najważniejsza ze sztuk, czyli film.
Dziś centrum świata to dla wielu Hollywood. Być może w
podświadomości twórców Narodowego Centrum Kultury Filmowej kołacze
się myśl, że już nie katedra na Wawelu, ale łódzka EC1 będzie
emanacją ducha polskości.
Żebym był dobrze zrozumiany - nie twierdzę, że autorzy tych
śmiesznych nazw tak właśnie myślą. Twierdzę jedynie, że odzywa się
tu pierwotna tęsknota za rajem, za miejscem ważniejszym i bardziej
świętym, w którym dochodzi do kontaktu z rzeczywistością wyższego
rzędu. Pracujący w takim centrum działacz lub urzędnik od razu
zyskuje na prestiżu, żeby nie powiedzieć świętości. W Narodowym
Centrum Ogrodnictwa będą zapewne hodować drzewa wiadomości.
Pozostaje jeszcze do wyjaśnienia zastanawiająca kariera słowa
"narodowy". Zazwyczaj w mainstreamowych mediach jest to słowo
podejrzane, kojarzone z ksenofobią i łysymi bojówkarzami. Ale nawet
piętnujący wszelki nacjonalizm lewicowi intelektualiści gładko
przełykają tę gorzką (dla nich) pigułkę, jeśli termin "narodowy"
oznacza "finansowany z budżetu ministerstwa". Lewicowi
intelektualiści liczą na posady w nowej instytucji - gdy je
dostaną, zrobią tam przegląd filmów dekonstruujących pojęcie
narodu. Na otwarcie Narodowego Centrum Kultury Filmowej przewiduję
wystawę Od "Pokłosia" do "Idy" - orły polskiego
filmu.