Jedną z najciekawszych książek ubiegłego roku jest niewątpliwie 13 pięter Filipa Springera. Jedną z najciekawszych i najbardziej dyskutowanych - chciałoby się napisać.
Jedną z najciekawszych książek ubiegłego roku jest
niewątpliwie 13 pięter Filipa Springera. Jedną z
najciekawszych i najbardziej dyskutowanych - chciałoby się napisać.
Ale drugie określenie nie jest prawdziwe, dyskusji prawie nie ma.
Są cytaty, omówienia i przywołania, tak jakby wszyscy się z autorem
zgadzali. Aż dziw, że młody reporter nie został jeszcze ministrem
budownictwa. Wróżę mu tekę w gabinecie cieni Partii Razem. Pomysł
na rozwiązanie problemu mieszkaniowego mają bowiem podobny - budowa
tanich mieszkań na wynajem. Springer nie ma tu żadnych wątpliwości,
dlatego postaram się trochę tych wątpliwości zasiać.
Książka składa się z dwóch części: w pierwszej autor opisał
problem mieszkaniowy w przedwojennej Polsce, skupiając się na
tragicznych skutkach życia w przeludnionych dzielnicach i na
historii spółdzielczych inicjatyw budowlanych - Warszawskiej
Spółdzielni Mieszkaniowej i Towarzystwa Osiedli Robotniczych. Sporo
tu ciekawych informacji, opartych na solidnej kwerendzie i podanych
z literackim talentem. Druga część to przeskok do współczesności i
opis tego samego problemu w dzisiejszych realiach. Kilkanaście
historii ludzi borykających się z kłopotami finansowymi - w tle
zawsze mieszkanie, które jest kłopotem, problemem, źródłem
tragedii.
Tych kilkanaście historii autor wybrał spośród ponad stu,
którymi podzielili się z nim ludzie znalezieni dzięki internetowemu
ogłoszeniu. Rozmieścił je na 13 piętrach, dodał parter, garaż,
piwnicę, kontener i fundamenty, tworząc w ten sposób blok, a raczej
wieżowiec żalów nad mieszkaniową nędzą. Tę część zatytułował
Wielkie kłamstwo - tym kłamstwem, w które uwierzyło
pokolenie 30-latków, jest dla Springera wiara w kredyt hipoteczny.
Banki nie są pozytywnym bohaterem tej opowieści. Wmówiły ludziom,
że wzięcie kredytu to etap w życiu, do którego trzeba dorosnąć.
Kredyt jako rytuał inicjacyjny współczesności? Ciekawa koncepcja.
Problem jednak w tym, że tak jak nie ma równości między kupowaniem
a braniem kredytu, tak nie ma też równości między kupowaniem
mieszkania/domu a kredytem hipotecznym. Można być przeciwnikiem
kredytów hipotecznych (zwłaszcza w obecnej formule), ale nie
oznacza to automatycznie akcesu do partii wynajmu.
Postaram się w moim felietonie przedstawić szereg argumentów
dowodzących wyższości własnego mieszkania nad wynajmowaniem. Nie
będą to jednak argumenty czysto ekonomiczne, oparte na porównywaniu
cen, komornego, kosztów dodatkowych, powierzchni możliwej do
uzyskania za tę samą cenę. Taniej kupić czy wynająć? To zależy od
tak wielu czynników, że - przyznaję - nie jestem w stanie tego
policzyć. Skupię się na argumentach ogólniejszej natury. Załóżmy,
że koszt wynajmowania mieszkania przez 25 lat (bez opłat) jest
równy jego rynkowej cenie. Własność zatem czy wynajem?
Własność.
1. Zacznę od argumentu najprostszego - o swoje
bardziej się dba. Załóżmy, że w wynajmowanym mieszkaniu
coś się zepsuło - co robimy? Dzwonimy do właściciela lub
administracji, żeby naprawili. Jeżeli coś się zepsuło na przykład w
pierwszy dzień długiego weekendu (dzień jak co dzień na zatykanie
się rur albo przeciekanie dachu), odpowiedź brzmi - w poniedziałek
zobaczymy. Najemca podstawia więc wiadro pod cieknący dach i czeka,
właściciel - wchodzi na dach i zalepia dziurę. Podobnie będzie z
zarysowanym parkietem, nieszczelnymi oknami i czym tam jeszcze. To
nie jest przypadek, że miasta chcą się pozbywać należących do nich
mieszkań czy domów, oferując nawet 90-procentową bonifikatę na
wykup. Na przykład przejęte po Niemcach małe jednorodzinne domki na
przedmieściach są dziś w opłakanym stanie, na tych samych ulicach
domki prywatne są już dawno wyremontowane, przebudowane i
docieplone.
2. Wynajmowanie sprzyja mobilności - głoszą zwolennicy
przenoszenia się z miejsca na miejsce za chlebem i igrzyskami. Ale
każdy medal ma dwie strony. To własność buduje związki z
miejscem, z dzielnicą, miastem, krajem. Zostawmy na boku
argument patriotyczny, ale weźmy pod uwagę zaangażowanie w życie
lokalnej społeczności. Czy ktoś, kto przez rok wynajmuje tutaj, a
rok tam, będzie się angażował w obywatelskie budżety? Czy będzie mu
się chciało organizować z sąsiadami budowę placu zabaw albo
lodowiska? Czy będzie walczył o lepszy przebieg drogi?
3. Przeciwieństwem mobilności jest stabilizacja. W czasie
studiów można pomieszkiwać kątem u znajomych albo jeździć do obcych
miast na stypendia. Kiedyś trzeba się jednak ustatkować. Uważam, że
posiadanie własnego mieszkania sprzyja zakładaniu
rodziny, stabilizacji życiowej, dorośleniu. Leczy z
kompleksu Piotrusia Pana. Sprzyja też trwałym związkom - wynajmować
pokój można co pół roku z inną dziewczyną, kupowanie domu to już
poważniejsza sprawa. Wiem, że to argument obosieczny, bo co to za
miłość cementowana kredytem, ale fakt pozostaje faktem:
wynajmującym łatwiej się rozstać. Niektórzy nawet wynajmują
mieszkanie razem z kobietą, po prostu przenosząc się co pół roku do
nowej partnerki - znacie ten typ osiedlowego donżuana?
4. Bohaterowie Springera mówią o złych właścicielach
wynajmowanych mieszkań, którzy najemcom nie pozwalają nawet
powiesić obrazka na ścianie. To ma być wynajem niecywilizowany,
ograniczający wolność. Prawdziwy dom jest wtedy, gdy można sobie na
ścianie powiesić, co się chce, na przykład jakieś ciekawe zdjęcie.
Jakże żałośnie brzmi ta definicja wolności. Dla mnie
wolność w swoim domku to możliwość swobodnego
przesuwania ścian działowych, dobudowywania piętra w razie
urodzenia się kolejnego dziecka, namalowania sobie muralu na
ścianie zewnętrznej. Możliwość posiadania dowolnej liczby psów, a
nawet zameldowania u siebie obcych ludzi, jeżeli przyjdzie mi na to
ochota! Wolność bycia na swoim.
5. Kolejny argument ma charakter "metafizyczny" i nie dla
wszystkich może być zrozumiały. Powiedzmy, że podróżujemy po
dalekich krajach i zaczynamy tęsknić za domem. Dobrze jest
wiedzieć, że istnieje gdzieś miejsce, które jest naszym
centrum świata, nasze miejsce na ziemi. Czy Odys wracałby
tyle lat do domu, gdyby wynajmował mieszkanie w TBS "Itaka"?
6. Niektórzy nie potrzebują poczucia zakorzenienia, inni maja
na tym punkcie obsesję. W tym domu mieszka już
dziesiąte pokolenie naszej rodziny - te słowa to
jedno z moich marzeń. Posłuchajcie, jak to będzie brzmiało w
alternatywnej wersji: wynajmujemy ten lokal od pokoleń, właśnie
mija tysiąc czterysta pięćdziesiąty miesiąc, jak płacimy czynsz
administracji osiedla. Czy do wynajmowanych mieszkań można
powracać jak do rodzinnego gniazda? Czy można w nich organizować
zjazdy rodzinne?
7. Nasza kultura jest chłopsko-szlachecka. "Ziemia to zawsze
ziemia" mawiali nasi ojcowie i dziadowie, ziemia to zawsze
ziemia, nawet te 1000 metrów kwadratowych działki
budowlanej. Żeby chociaż pies miał się gdzie załatwić i żeby
ciepłego gówna nie trzeba było w te folie zawijać i nieść przez
osiedle w poszukiwaniu kosza! A w razie czego posadzi się kartofle
i jakoś to będzie.
8. I jeszcze jedno - tanie mieszkania na wynajem to będą
klitki w brzydkich blokach stawianych na zbyt małych działkach. To
dodatkowo zepsuje brzydkie już do bólu polskie miasta. Dlatego
należy stawiać na budowanie droższych, porządnych domów, tak jak w
międzywojniu wspierano budowę luksusowych kamienic. Przecież
przeprowadzający się do nich ludzie zwalniają mieszkania, w których
dotychczas mieszkali (mniejsze, tańsze), więc lokali tak czy siak
przybywa.
9. I już naprawdę ostatnie - zarówno wynajmujący, jak i
kupujący mieszkania starzeją się tak samo. Nawet jeśli kupowali na
kredyt, kiedyś skończą spłacanie rat i na emeryturze będą mogli
pożyć (przeżyć). Wynajmować zaś trzeba przez całe życie, nawet po
śmierci ZUS-u.
Wynajmować można prawie wszystko - samochody, suknie ślubne,
wiertarki, rowery wodne i lądowe, kobiety do towarzystwa, a nawet
Mikołaja z prezentami. Nikt rozsądny nie wynajmuje jednak pamiątek
rodzinnych, szczoteczki do zębów ani bielizny. Dlaczego? Bo chce
mieć swoje, bo tak jest higieniczniej, bo taki zwyczaj...
Spotkanie z Filipem Springerem poświęcone
książce: 6 lutego o 15.00 w Stacji Nowa Gdynia.
Wstęp wolny.
Kategoria
Wiadomości