Moja znajoma uwielbia wyciskać pryszcze i zaskórniki. Ponieważ sama cerę ma nienaganną, a i mąż wiek młodzieńczego trądziku ma dawno za sobą, obiektem jej kosmetycznej pasji stał się ich syn.
Syn oczywiście jest tym zabiegom niechętny, gdyż z reguły ma
akurat inne plany, a poza tym woli doprowadzać swą twarz do
porządku osobiście. Koleżanka wpadła więc na pomysł, by dziecku
płacić pięć złotych za zgodę na krótki seans wyciskania.
Teraz młody człowiek pozwala matce bawić się w kosmetyczkę, a
wyciśnięte (od niej) pieniądze przeznacza na antytrądzikowe żele do
mycia twarzy. Walczy więc dwutorowo, a stosowane środki mają
działanie synergiczne. Gdyby jeszcze stosował fototerapię (czyli
wystawiał gębę na słońce) i okadzał się dymem z kory jakiegoś
egzotycznego drzewa, leczyłby trądzik holistycznie i zasługiwał na
tytuł Young Master of Wellness.
Mógłby oczywiście obrać inną strategię – pozwalać pryszczom
się rozwijać i kosić kasę od sympatycznej mamusi. Wybór: być
pięknym i biednym czy brzydkim i bogatym jest trudny. Ja w jego
sytuacji (i w jego wieku) wybrałbym pieniądze, które od razu
przeznaczyłbym na płyty rockowych zespołów. Dlatego byłem w
młodości brzydki (pryszczaty) i biedny, ale miałem dużo płyt. Potem
przerzuciłem się na książki, co sugerowałoby strategię brzydki i
biedny, ale za to mądry. Gdybym jeszcze te wszystkie książki
przeczytał…
Świat się zmienia nie do poznania. Mój syn przywiózł sobie z
letniego obozu markową wodę toaletową. Kupił ją w sklepie
wolnocłowym na lotnisku, gdyż na obóz niektórzy latają teraz do
Hiszpanii. Ja jeździłem pod namioty do lasu albo do kolonijnych
ośrodków nad morzem. Przywoziłem sobie wystruganą scyzorykiem
łódeczkę albo porcelanowego rozbójnika Rumcajsa. Pomysł, by kupić
sobie za swoje pieniądze kosmetyki, uważałem za absurdalny. Nawet
zabranie kupionego przez rodziców kremu było trudne do
zaakceptowania. Mydło i pasta do zębów – to był dopuszczalny poziom
kolonijnego wyposażenia w kosmetyki. A więc brzydki (pryszczaty),
biedny i w dodatku niezbyt mądry.
Świat się zmienia – nasze dzieci będą piękne i mądre, a może
nawet bogate. Trądzik młodzieńczy przestanie być problemem,
młodzież zacznie się zdrowo odżywiać, a w tramwajach wszyscy będą
ładnie pachnieć. Nie będą co prawda czytać książek, ale pod skórę
będą mieć wszczepiony chip, pozwalający na połączenie z Internetem
za pomocą samej myśli; strony będą wyświetlane na wewnętrznej
stronie okularów przeciwsłonecznych. Tyle że pozwolenie na
wyciśnięcie takiego chipa będzie kosztowało więcej niż pięć
złotych.