Jeśli komuś zachciało się spać tej nocy, mógł rozbudzić się aromatyczną kawą lub innymi specjałami serwowanymi w kawiarni, a przy okazji obejrzeć wystawę „Konfrontacje” Wandy i Krzysztofa Kozal. Swoje spotkanie miały także osoby zainteresowane językiem i ruchem esperanto w Łodzi. Natomiast miłośnicy i kolekcjonerzy ciekawej biżuterii dowiedzieli się, jak powstają broszki, wełniane korale i inne wyroby z wełny czesankowej podczas warsztatów filcowania na mokro, które zorganizowała pracownia artystyczna Filcki. Artystki dzieliły się poradami i inspiracjami na temat tworzenia naczyń glinianych, ich zdobienia, malowania. Tej nocy każdy znalazł coś dla siebie i wracał do domu w wyśmienitym humorze. Nudy i malkontenctwa nie odnotowaliśmy! Jeśli ktoś nie zdążył doświadczyć wszystkich nocnych atrakcji przygotowanych przez Łódzki Dom Kultury, zapraszamy do odwiedzania nas także w dzień. Pełna oferta wydarzeń na: http://ldk.lodz.pl/
Proszę określić gdzie leży problem:
Łódzki Dom Kultury, podobnie jak ponad 80 instytucji, aktywnie włączył się w nocne życie miasta. Jak było? Łodzianie mówią, że to strzał w dziesiątkę, a takich wrażeń się nie zapomina!
Czy ktoś w ogóle spał w nocy z 16 na 17
maja? W tym czasie eskapady po mieście miały swoje kulturalne
wytłumaczenie – przecież Nocy Muzeów nie można przespać! Łódzki Dom
Kultury, podobnie jak ponad 80 instytucji, aktywnie włączył się w
nocne życie miasta. Jak było? Łodzianie mówią, że to strzał w
dziesiątkę, a takich wrażeń się nie zapomina!
Zaraz po wejściu do ŁDK-u można było
zaopatrzyć się w aktualny numer „Kalejdoskopu” i książki
Wydawnictwa Kwadratura. Na pasjonatów literatury czekało aż 30
tomików poetyckich, a także powieść „Esplanada” K. Sowińskiego. To
nie lada gratka, bo wszystkie pozycje były w promocyjnej cenie – 10
zł! A dodatkowym smaczkiem nocnego spotkania z poezją była
możliwość porozmawiania z poetą i redaktorem naczelnym wydawnictwa
– Piotrem Grobliński. Prawdziwą gratką dla miłośników gier
planszowych był Łódzki Port Gier. Uczestnicy byli w swoim żywiole.
Spędzili intensywnie cały dzień i noc z kostką, pionkami i
planszą.
Dużą popularnością cieszyły się koncerty
rockowe. Dzięki festiwalowi „Rockowanie” ostre, energetyczne
brzmienia i dobre zespoły stają się wizytówką Łódzkiego Domu
Kultury. Nocne granie otworzyły klimaty lat 60. z coverami Jimiego
Hendricksa zagranymi przez chłopaków z Hendrix Project. Prosto z
Rybnika
przyjechał do nas Underground – formacja wyróżnia się
interesującymi efektami gitarowymi i tekstami, które śpiewa po
polsku... i śląsku. Wrocławscy People of the Haze – wyjadacze i
bywalcy polskiego Woodstocku czy zagranicznych scen – okazali się
prawdziwą rock'n’rollową petardą. Gitarowo-garażową muzykę
okraszoną polskimi tekstami zaprezentowała formacja Ted Nemeth,
która pokazuje się łódzkiej publiczności od 2010 roku i ma na swoim
koncie m.in. dwie studyjne sesje nagraniowe, internetowe demo i
EP-kę. Na finał łódzko-pabianicki Zgiełk z energią i rockowym
zacięciem zagrał „Fabryczną dziewczynę”. Z niecierpliwością czekamy
na drugą płytę zespołu.
Na nocnych marków czekały wyśmienite filmy i
to tylko za złotówkę! W Kinie Szpulka widzowie śmiali się do
rozpuku przy francuskiej komedii „Za jakie grzechy dobry Boże?”.
Obejrzeli też pogodną opowieść o miłości i gotowaniu „Podróż na sto
stóp”. Natomiast Kino Przytulne przygotowało „Wampiryczną Noc
Filmową” dla ludzi lubiących dreszcz emocji.
Atrakcyjną propozycję miał też Teatr
California, który wystąpił z pokazem przedpremierowym „Czego nie
widać” wg Michaela Frayna i wpuścił publiczność na nocne próby.
Widzowie zostali wtajemniczeni w proces twórczy. Przy zgaszonym
świetle podglądali pracę aktorów i reżysera. To robiło silne
wrażenie.
Wszystkie ŁDK-owskie galerie otworzyły
podwoje przed pasjonatami sztuki. W Galerii FF można oglądać
wystawę fotografii, obiektów i projekcji multimedialnych „Z tyłu
głowy” Mariusza Sołtysika, który pisze o swoich pracach: „Powstałe
lub zarejestrowane rzeczy oddalają się, ale gdzieś z tyłu głowy
czasem mam inne wyobrażenie tego, co właśnie się dzieje lub zostało
zarejestrowane. (…) Nie są to odpady, lecz rzeczy i zjawiska, do
których podchodzę inaczej niż zakładałem. Rozpoczynam proces
badania zarejestrowanego zjawiska lub pomysłu od początku. Jest to
swoista archeologia, odkrywanie na nowo?”. Do Galerii Imaginarium
przyciągnęła odbiorców Małgorzata Wyszogrodzka-Trzcinka i jej
wystawa „Harmonia powtarzalności”. Małe formy rzeźbiarskie wykonane
z metalowych prętów i przyścienne, papierowe kolaże przykuwają
uwagę zaskakującym kształtem, oryginalną techniką i szlachetnym
materiałem. Natomiast w Galerii Nowej Paweł Delekta pokazał swoją
„Grafikę”. Najnowsze prace artysty spotkały się z żywym
zainteresowaniem, bo – jak zauważył Józef Knopek z Uniwersytetu
Śląskiego – „radują duszę i cieszą oczy (i to nie tylko
starych i zgnuśniałych warsztatowców”, ale i pokoleniowych
rówieśników”. Galeria Stara w maju prezentuje łodzianom prace
Zygmunta Kubiaka (1940-2013), który wyposażony w szkicowniki lub
aparaty fotograficzne, poszukiwał całe życie miejsc szczególnych i
rzeczy niezwykłych. Wystawa jest pokłosiem jego licznych wędrówek,
podróży i zauroczeń.