Ślad po performensie | Kalejdoskop kulturalny regionu łódzkiego
Proszę określić gdzie leży problem:
Proszę wpisać wynik dodawania:
1 + 3 =
Link
Proszę wpisać wynik dodawania:
1 + 3 =

Ślad po performensie

„Faster! This World Is Burning”, Wojciech Ulman. Fot. mat. prasowe

MŁODZI ARTYŚCI. Tworzenie dzieł sztuki to produkcja luksusowych śmieci. Z performerami: Wojciechem Ulmanem, Adeliną Cimochowicz,Danielem Kotowskim, Anną Szklińską i Łukaszem Wójcickim rozmawia Joanna Glinkowska. 
Jednym z elementów prezentowanej w grudniu ubiegłego  roku wystawy o Galerii Ślad  Janusza Zagrodzkiego była  seria performensów artystów  młodego pokolenia, których  wyłoniono w otwartym naborze ogłoszonym przez Galerię  W Y. Rozmawiam z kilkorgiem  z nich: Adeliną Cimochowicz,  Danielem Kotowskim, Anną  Szklińską, Wojciechem Ulmanem i Łukaszem Wójcickim.  Performensy zaprezentowały  też: Martyna Miller, Magdalena Sadłowska i Izabela  Smelczyńska z Karoliną Zajączkowską.

Joanna Glinkowska: Opowiedzcie o waszych performensach.

Wojciech Ulman: Gdy latem uczestniczyłem w imprezach  tanecznych, nachodziły mnie  myśli dotyczące pożarów  lasów wybuchających wtedy  w różnych częściach świata.  Była w tym jakaś niepokojąca  sprzeczność. Materializując tę  wizję jako wideo kolaż found  footage, zestawiając sprzeczne  emocje, uznałem, że przypomina to taniec na zgliszczach  świata. Wideo to jest kolejnym głosem, który podejmuje  temat globalnej katastrofy,  ale prawdopodobnie nic nie zmieni. Wyobraziłem sobie odbiorcę, który tak jak ja zasiada  przed laptopem, odpala film  z pożaru na YouTube i ogląda  go jako urozmaicenie przy  śniadaniu, a potem zajmuje się  codziennymi sprawami. Podczas wernisażu zasiadłem więc  do stołu, uruchomiłem komputer i odpaliłem film, jedząc  bułkę z masłem i popijając  herbatą. Film był projektowany na ścianie, a intensywny  podkład emitowany z dużych  głośników. 

Adelina Cimochowicz: Moje  działanie nosi tytuł „Popas”.  Popasem nazywano przerwę  w podróży na odpoczynek  i nakarmienie koni. Taki  przystanek zorganizowałam  dla gości wystawy. Ale bez  koni. Z produktów o możliwie  małym śladzie węglowym  (częściowo przywiezionych  z Kooperatywy Spożywczej  „Dobrze”, której jestem członkinią) przygotowałam niewielkie dania-rzeźby, które zjadłyśmy i po których nie pozostał  materialny ślad. Wyobrażam  sobie, że to, co zostało, to  jedynie wspomnienie smaku.  „Popas” nie trwał długo, należało przecież udać się w dalszą  podróż.

Daniel Kotowski: Normalizacja kłopotliwie odnosi się  do mnie. Na co dzień nie posługuję się mową. Większość  normalnych nie akceptuje  mojej normalności. Normalni  pragną „naprawić”, uzupełnić moją inność, mój brak.  Oczekują, bym przynależał  do ich strefy normalności.  Postanawiam zapanować nad  własną mową, głosem, przekazem – wykorzystać je do  zaspokojenia tych oczekiwań.  Sytuacje, które zgodnie z normą próbuję naśladować, mogą  budzić sprzeciw wobec mnie,  mogą wydawać się obraźliwe  dla tych, którzy reprezentują  tzw. normalność. Podczas  performensu czytam na głos  tekst hymnu Polski, zapisany  na 222 kartkach. Słowa tej  pieśni Józef Wybicki napisał  w 1797 r., czyli 222 lata temu.  Dokładnie wymawiam słowa.  Po każdej przeczytanej kartce  puszczam ją wolno. Istotą  tego performensu jest posługiwanie się MOJĄ mową, bo jest  ona wadliwa, zaburzona. Chcę  pokazać mój wysiłek.[…]

Rozm. Joanna Glinkowska
- - - - -
Cały wywiad do przeczytania w "Kalejdoskopie" 04/20 do kupienia w Łódzkim Domu Kultury (w czasie kwarantanny instytucja pozostaje zamknięta dla gości), punktach Ruchu S.A., Kolportera, Garmond-Press w salonach empik i łódzkiej Księgarni Ossolineum (Piotrkowska 181). A także w prenumeracie (w opcji darmowa dostawa do wybranego kiosku Ruchu): TUTAJ bądź w prenumeracie redakcyjnej TUTAJ

Możecie też słuchać naszych najlepszych tekstów w interpretacjach aktorów scen łódzkich, z Łodzią i regionem związanych na platformie "Kalejdoskop NaGłos": TUTAJ


Kategoria

Inne