Gdy artysta śni na zawołanie | Kalejdoskop kulturalny regionu łódzkiego
Proszę określić gdzie leży problem:
Proszę wpisać wynik dodawania:
6 + 3 =
Link
Proszę wpisać wynik dodawania:
6 + 3 =

Gdy artysta śni na zawołanie

kadry z „Miasta snu”

Poseł z Ciechocinka siedzi na armacie i wypija wiadro farby brzoskwiniowej, w akwarium w pracowni rzeźby pływa mały nosorożec z perłowym rogiem, krowa łasi się jak pies – to nie absurdalne żarty, ale obrazy, które przyśniły się łódzkim artystom biorącym udział w poważnym projekcie „Miasto snu”.
Marta Ostajewska – performerka, artystka sztuk wizualnych, absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Gandawie, doktorantka na ASP w Krakowie i Artes Liberales na UW, oraz Justyna Apolinarzak – absolwentka ASP w Łodzi, zajmująca się postprodukcją filmowo-telewizyjną, compositingiem i animacją zaprosiły do „śnienia” łódzkich grafików, malarzy, performerów, muzyków, multiinstrumentalistów, poetów. Podarowały im własnoręcznie zrobione notesy i poprosiły, aby przez kilka miesięcy spisywali lub rysowali swoje sny. Na apel odpowiedzieli: Agnieszka Chojnacka, Anka Leśniak, Artur Chrzanowski, Aurelia Mandziuk, Beata Marcinkowska, Dagmara Horab, Ewa Bloom Kwiatkowska, Izabela Maciejewska, Joanna Szumacher, Kacper Bartczak, Maria Apoleika, Monika Czarska, Ola Kozioł, Paweł Hajncel, Roksana Kularska-Król, Sebastian Kularski, Suavas Lewy. – Niektórzy chętnie szkicowali przychodzące do nich obrazy, inni spisywali przyśnione opowieści, dostałyśmy też jeden pusty notes i uznałyśmy, że to jest OK, bo sny mogą być zbyt intymne, aby je pokazywać – wyjaśnia Justyna.

Z onirycznych obrazów powstał film animowany – swoisty kolaż fantazji i historii sennych zmiksowanych z typowo miejskimi pejzażami. – Często rozmawiamy z przyjaciółmi o tym, że Łódź jest dziwnym, zapomnianym miejscem. Mimo że mamy fantastyczne Muzeum Sztuki, dużo galerii, świetnych artystów, to w prasie branżowej nasze miasto jest pomijane. Atmosfera Łodzi wydaje się trochę senna. Jej urok jest nieoczywisty, jak z surrealistycznych filmów. W naszym projekcie spróbowałyśmy uchwycić ten specyficzny klimat miasta i utrwalić oryginalne impresje mieszkających tu twórców – opowiada Marta.

Artyści mieli kilka miesięcy na zapisanie swoich snów, jednak nie wszyscy śnili na zawołanie: „Niczego nie wyśniłam, ale znalazłam połówkę krasnoludka” – napisała Aurelia Mandziuk pod rysunkiem stworka wychodzącego z muszli. Ze snów można by zebrać „łódzki sennik”. Powtarza się motyw latania, który według Junga wiązał się z osiągnięciem wyższej świadomości, uwolnieniem od ograniczeń. Do Anki Leśniak powraca sen o szkole: „dlaczego muszę zdawać maturę, skoro już skończyłam studia? Maturę z matematyki. Największy z możliwych koszmarów”. Pojawiają się też inne tematy, na przykład pełne szambo (kojarzone w sennikach z kłopotami finansowymi) u Sebastiana Kularskiego, czerwona zupa u Oli Kozioł, która napisała, że kiedy miała ten sen, na morzu zginęło ponad 880 osób.

„Miasto snu” nasuwa skojarzenia z tytułem spektaklu Krystiana Lupy (inspirowanym oniryczną prozą Alfreda Kubina) i podobnie jak sztuka jest opowieścią o wędrówce bohatera, ale w mikroskali ograniczającej się do kilku łódzkich dzielnic i dworca. Film toczy się na dwóch płaszczyznach narracyjnych. Na pierwszy plan wysuwa się opowieść o bezimiennym chłopaku snującym się po mieście: Bałutach, Limance, Widzewie. Wiemy o nim, że wyjeżdża stąd, zostawiając przyjaciół, którzy odsłaniają przed nami swoje sny.

Obrazy wyjęte z kontekstu nakładają się na siebie, przenikają, tworząc luźną improwizację. W surrealistycznej Łodzi rzeczywistość miesza się z onirycznym marzeniem. Sny artystów luźno łączą się z ich rzeczywistymi działaniami artystycznymi, na przykład Suavas Lewy trąbi wśród kamienic, Ola Kozioł śpiewa do zboża, a Paweł Hajncel jest wielkim motylem.

Melancholijny, senny nastrój filmu dodatkowo podbija muzyka Suavasa Lewego, artysty, który wykorzystuje wszelkie dostępne instrumenty: szarpano-strunowe, stukano-membranowe, wciskano-klawiszowe, dmuchano-blaszane. Suavas mówi o sobie, że jest „układaczem dźwięków, doświadczonym samoukiem, który używa też gęby”, a w notesie zapisał sen o poszukiwaniu pigułki szczęścia: „chodziło o zażycie jednej białej tabletki, która rozwiązywała problemy głównie przez wprowadzenie spokoju ducha. Nie miała (ta tabletka) znamion narkotyku. Bardziej działała jak uspokajacz, wyrównywacz energii, stabilizator emocji. Pamiętam, że nawet pobiłem się o tę tabletkę z Martą Ostajewską. Tabletka była w zasięgu mojego wzroku, ale nie udało mi się jej zażyć”.

Uzupełnieniem animacji jest dokumentalny reportaż z procesu twórczego. Artyści przed kamerą mówią, czy śni im się Łódź, opowiadają o kamienicach, dawnych mieszkaniach, ulicach zapamiętanych z dzieciństwa, które wracają do nich nocami.

Filmową impresję artystki wymyśliły wspólnie, scenariuszem zajęła się Marta, a grafikę i animację przygotowała Justyna. To nie jest ich pierwszy projekt, wcześniej zrealizowały film animowany „Księży Młyn” opowiadający o mieszkańcach tego zaniedbanego, a teraz powoli odradzającego się łódzkiego osiedla.
Animacja „Miasto snu” powstała w ramach stypendium z budżetu MKiDN oraz stypendium artystycznego Prezydenta Miasta Łodzi. Miała premierę w Muzeum Książki Artystycznej, była pokazywana w ramach V Ogólnopolskiego Festiwalu Polskiej Animacji O!Pla 2017 w kategorii Off&Go. Można będzie ją zobaczyć także w Muzeum Kinematografii 29 lipca o godz. 18 podczas Dni Łodzi. W trakcie pokazu odbędzie się też wideoperformance Ewy Bloom Kwiatkowskiej „Krąg, czyli kto ma urojone lęki zasługuje na prawdziwe” oraz improwizacja na słowa, obraz i wiolonczelę z muzyką Małgorzaty Bogusz.


Justyna Muszyńska-Szkodzik