Właśnie rozpoczynają się zdjęcia do najnowszego filmu Jana Jakuba Kolskiego „Las, 4 rano”, który będzie powstawał w Łodzi i w lasach pod Tomaszowem Mazowieckim. Główną rolę gra Krzysztof Majchrzak.
Właśnie rozpoczynają się zdjęcia do najnowszego filmu Jana
Jakuba Kolskiego „Las, 4 rano”, który będzie powstawał w Łodzi i w
lasach pod Tomaszowem Mazowieckim. Scenariusz Kolski napisał razem
z Krzysztofem Majchrzakiem na motywach swojej książki pod tym samym
tytułem. Główną rolę gra Krzysztof Majchrzak (jak powiedział
reżyser, będzie na ekranie prawie bez przerwy). Partneruje mu
Marysia Blandzi, znana z poprzedniego filmu reżysera „Serce,
serduszko”. Występują także Olga Bołądź, Aleksandra Michael,
Grzegorz Stelmaszewski.
Bohaterem opowieści jest człowiek (w filmie nie pada jego
imię), który zamieszkał ze znanych tylko sobie powodów w ziemiance
w lesie. Jest też 13-letnia dziewczynka, która się tam pewnego dnia
pojawia, żądając dla siebie opieki. Bohaterami filmu będą także
zwierzęta – wilk, wiewiórki, dziki, sarenki i jeże.
Jak przyznał Krzysztof Majchrzak, przygotowania do roli
przebiegały wielopłaszczyznowo: –Od motywów muzycznych, po motywy
plastyczne i żelazne reguły, które dyktują zwierzaki. Przestrzeń
najwyższej opresji dla aktora to jest obecność na planie zwierzaka
i dzieciaka, zwłaszcza tak zdolnego jak Marynia.
– Główną troską jest to, żeby nasi bohaterowie byli tak
prawdziwi, jak miejsca, w których ich lokujemy – dodał Jan Jakub
Kolski.
– Reżyser nie musiał mnie w ogóle namawiać, żebym drugi raz
zagrała w filmie, bo wiedziałam, że ta współpraca będzie bardzo
ciekawa i przyjemna – zapewniła Marysia Blandzi. – A poza tym
granie w filmie to jest coś, co naprawdę lubię.
Autorem zdjęć będzie Jan Jakub Kolski. – Chciałem spełnić
swoje chłopięce marzenie, żeby kiedyś zrobić w filmie prawie
wszystko – wyjaśnił.Kolejną rolą , jaką wypełnia Kolski w swoim
nowym projekcie, jest funkcja producenta. – Nie miałem wyboru –
wyjaśnia. – Żeby być autorem, trzeba w pewnym momencie zostać
również producentem. Pomyślałem, że może możliwa jest sytuacja, w
której pieniędzy jest mniej, za to wolności jest więcej. Boję się,
że przy tym reżimie finansowym ta wolność twórcza może nam umknąć,
ale to mniejsza szkoda niż ta wynikająca z uzależnienia od ludzi,
którzy dają pieniądze. Film będzie produkcją niskobudżetową.
Liczymy również na środki z Funduszu filmowego Łódź Film
Commission. Mam dobre doświadczenia ze współpracy z tą instytucją
przy dwóch poprzednich filmach.
Zaplanowano 27 dni zdjęciowych. Premiera ma się odbyć w
okolicach kwietnia przyszłego roku.
Reżyser: – Nie wiem, czym będzie dla mnie ten film. Dziś jest
wielką przygodą ludzką przede wszystkim. Nauką pokory, nauką
pomniejszania ego – to jest najtrudniejsze. We wszystkich relacjach
trzeba być bardziej bezpośrednim, postępować prostolinijnie. Nie ma
miejsca na pozory, bo one zabierają czas. Napatrzyłem się na swoich
studentów ze szkoły filmowej, na warunki, w jakich oni pracują i
jakie fajne filmy z tego powstają. Pomyślałem, czy ta reguła może i
mnie dotyczyć.
Krzysztof Majchrzak: – Pierwszy raz jestem w produkcji o tak
skromnym – i to jest eufemizm – budżecie i zauważyłem magiczną
rzecz. To spaja naszą wspólnotę. Zaczynamy bardziej zależeć od
siebie i być członkami ryzykownej ekspedycji. Ja się w tym kąpię
niczym w wodzie źródlanej. To wspaniałe jest.
Kolski wspominał, że długo musiał namawiać Majchrzaka do
udziału w filmie, ale dla niego ważniejsze były narty, więc albo
nie odbierał telefonu, albo był na stoku w Alpach i było go źle
słychać. W końcu jednak się udało.
– Do udziału w tym projekcie przekonały mnie warunki brzegowe
takie jak: las, mieszkanie w dziurze w ziemi i dzieciak jako
prezent losu mówił Majchrzak. – Poczułem, że muszę na chwilę
przestać wykonywać skręt z krawędzi na nartach i zrobić tę
rzecz.