Łódzka Szkoła Filmowa zainaugurowała 66. rok akademicki. W gmachach przy Targowej oprócz studentów z Polski kształcić się będzie 56 obcokrajowców, w tym 18 osób o polskich korzeniach. Za naukę płacą, i to nie mało.
Do Szkoły Filmowej od lat próbują się dostać młodzi ludzie z
całego świata. Wielu z nich to potomkowie polskich emigrantów,
którzy chcą w niej studiować nie tylko z sentymentu do ojczyzny
przodków, ale przede wszystkim ze względu na sposób nauczania i
prestiż szkoły. W lipcu amerykański magazyn filmowy "The Hollywood
Reporter" opublikował ranking zagranicznych (spoza USA) szkół
filmowych. Na drugim miejscu, za uczelnią z Londynu, znalazła się
Państwowa Wyższa Szkoła Filmowa, Telewizyjna i Teatralna im. Leona
Schillera w Łodzi. Magazyn podkreślił, że założona w 1948 r. szkoła
filmowa w Łodzi wykształciła panteon wielkich ludzi kina, wśród
których jest zdobywca Oscara Roman Polański. Zwrócono również
uwagę na to, że co roku na uczelni powstaje ponad 300 filmów
studenckich, z czego połowa realizowana jest na tradycyjnej
filmowej taśmie 35 mm.
W latach 2004-13 w Filmówce studiowało 470 obcokrajowców, w
tym 123 studentów polskiego pochodzenia. Z roku na rok ta liczba
rosła ich liczba. W 2004 roku było 36 zagranicznych studentów, w
tym 10 o polskich korzeniach. W ub. roku już odpowiednio - 56 i 15.
Obecnie wśród studentów są przedstawiciele Polonii z Kanady, USA,
ze Szwecji, Niemiec, Francji, Białorusi i Słowenii. Na uczelni
można też spotkać ludzi z wielu innych krajów świata: Chin, Korei
Płd., Japonii, Indii, Meksyku, Syrii czy Turcji.
Cudzoziemcy, którzy chcą dostać się do łódzkiej szkoły, zdają
egzaminy we wrześniu, a nie tak jak polscystudenci - na przełomie
czerwca i lipca. Mogą je zdawać w języku angielskim, choć studia w
odbywają się wyłącznie w języku polskim i obcokrajowców
nieuchronnie czeka rok nauki polskiego. Polskiego uczą się więc
Chińczycy, Koreańczycy czy Hindusi, ale i studenci polskiego
pochodzenia szlifują często język przodków.
Dla studentów zagranicznych rok na wydziale reżyserii kosztuje
11 tys. euro, a na wydziale operatorskim -10 tys. euro. Trochę
mniej płaci się np. na animacji, gdzie rok kosztuje 6,5 tys. euro.
Studenci polskiego pochodzenia mają trochę lżej, bowiem jeśli
udokumentują swoje korzenie, to opłata za studia obniżona jest o 30
proc.
Zagraniczni studenci podkreślają, że do łódzkiej szkoły
przyciąga ich możliwość kręcenia filmów na tradycyjnej taśmie
filmowej 35 mm. Na wydziale operatorskim studenci na I roku nadal
robią filmy na taśmie czarno-białej, a po opanowaniu tej sztuki
dostają do kręcenia taśmę kolorową. I dopiero na trzecim roku
wchodzi do nauki technologia cyfrowa, która obecnie króluje na
rynku. Nauka na tym trudniejszym, nie pozwalającym na poprawki
materiale uczy myślenia i dyscypliny.
Spośród studentów zagranicznych polskiego pochodzenia -
najwięcej, bo aż 13, studiować będzie na Wydziale Operatorskim,
trzech studiować będzie reżyserię, a dwie Polki - posiadające także
paszporty: brytyjski i norweski - na Wydziale Aktorskim. Jako
ciekawostkę można podać fakt, że w łódzkiej szkole studiować będzie
legitymujący się francuskim paszportem syn wybitnego aktora
Andrzeja Seweryna - Yann-Baptiste Seweryn. Można to chyba uznać za
dobrą rekomendację ze strony ojca.
Zaletą Szkoły Filmowej jest też kadra pedagogów, na czele z JM
rektorem Mariuszem Grzegorzkiem. Znany z dowcipnych i ciętych
wypowiedzi, potrafi też pięknie przemówić w zupełnie innym tonie.
Na inauguracji roku akademickiego powiedział m.in.:
Bezprecedensowa rewolucja technologiczno-ekonomiczna
generuje imponujące osiągnięcia. Coraz silniej panujemy nad
światem, człowiekiem i materią. To złudne poczucie siły połączone z
fascynującym rozwojem technologii komunikacji międzyludzkich,
zaowocowało, paradoksalnie, zanikiem autentycznego, esencjonalnego
porozumienia, a także umiejętności analizy i syntezy natury
ludzkiej, której podstawowym narzędziem jest sztuka.
Dziś nasza młoda demokracja, ciągle anemiczna i
nieokrzepła, nie potrafi jeszcze skutecznie stawić czoła tak
skomplikowanym zagrożeniom. Nie radzą sobie o wiele dojrzalsze
społeczeństwa Europy Zachodniej, nawet tak liberalne i
potężne jak Niemcy czy Francja.… Uderzam w ten dzwon
Zygmunta, choć wiem, że młodzi ludzie, do których w szczególności
kieruję te słowa, nie lubią pouczania i kaznodziejstwa, nawet z
rektorskiej ambony. Dlatego teraz ujmę sprawę konkretnie, bardziej
praktycznie: Chcemy walczyć z takim stanem rzeczy, nawet jeśli jest
to walka z wiatrakami. Szkoła Filmowa w Łodzi jest niezwykłym
miejscem. (Dla sceptycznie nastawionych: są na to obiektywne
dowody, nie będziemy ich teraz wymieniać ani się nimi przechwalać).
Przez kilkadziesiąt lat tworzy unikalny, autorski program nauczania
sztuki filmowej, wydała i ciągle wydaje wielu wybitnych
absolwentów. Co roku, ku naszej radości, zdaje tu ogromna ilość
młodych ludzi, dostaje się niewielka, elitarna grupa wybrańców i do
Was młodzi wybrańcy kieruję właśnie te słowa: JESTEŚCIE W SZKOLE:
Tak , SZKOLE, artystycznej, ale szkole.
Oznacza to że:
- zobowiązani jesteście do żmudnego procesu NAUKI,
uczestniczenia w zajęciach,
- obowiązują Was terminy, zaliczenia i
egzaminy,
- film to nie tylko robienie filmów, najważniejszy jest
aktywny stosunek do świata, odwaga i zmysł obserwacyjny,
- konfrontujemy Was z wysokimi wymaganiami, obowiązują one
obydwie strony, jeżeli coś Was niepokoi, jest źródłem poczucia
obniżonych standardów
- jesteśmy gotowi na rozmowę i ewentualne
zmiany,
- jeżeli jesteście niereformowalnymi wilkami stepowymi,
chcecie wszystko robić SAMI, pomyliliście adres; szkoła, a także
ekipa filmowa jest społecznością, miejscem wymiany wiedzy i
energii,
- jeżeli już teraz jesteście zainteresowani pracą w
serialu lub agencji reklamowej (a nie ma w tym nic złego), idźcie
tam od razu, szkoła się tym nie zajmuje, tutaj nie będziecie mieli
na to czasu,
- jeżeli denerwuje Was Łódź, bo nie odpowiada waszym
standardom (a nie ma w tym nic złego), istnieją wspaniałe szkoły w
innych pięknych miastach Polski i świata -przenieście się tam od
razu, oszczędzicie rozczarowań sobie i innym. Nasza szkoła jest
właśnie tutaj i zajęcia odbywają się na Targowej.
Spełnienie tych kilku skromnych postulatów sprawi, że
będziecie mogli w wielkiej zewnętrznej harmonii, (i wewnętrznej
dysharmonii, która jest przecież warunkiem twórczych poszukiwań)
uczyć się, powtarzam: UCZYĆ SIĘ w szkole filmowej na Targowej w
Łodzi. I żyć filmem pojmowanym jako dziedzina prawdziwej SZTUKI,
bez względu na to, jak pretensjonalnie czy starodawnie to nie
brzmi. A poza tym życie jest piękne, po nocy przychodzi
dzień, a po burzy spokój, dopóty dzban wodę nosi, dopóki mu się
ucho nie urwie, komuś wczoraj na celebryckiej ściance znowu
wystawał biustonosz i majtki, a Kim Kardashian opublikowała
nowe selfie. Nie dajmy się. Witam was serdeczne w progach Szkoły
Filmowej w Łodzi.