Łódzki zespół Vermis został zwycięzcą New York Festiwal, który zakończył się 22 lutego. Muzycy stworzyli na scenie prawdziwe show, którego głównym aktorem był Greg Ramirez Garcia, wyróżniony dodatkowo tytułem najlepszego wokalisty.
Łódzki zespół Vermis został zwycięzcą New York Festiwal, który
zakończył się 22 lutego. Muzycy stworzyli na scenie prawdziwe show,
którego głównym aktorem był Greg Ramirez Garcia, wyróżniony
dodatkowo tytułem najlepszego wokalisty.
Z sześciu zespołów, które środowego wieczoru zaprezentowały
się w klubie New York, to właśnie Vermis zyskał największe uznanie
w oczach jury w składzie: Agnieszka Jaworska (manager zespołu
Perfect), Tomasz Barszcz (pomysłodawca i twórca „Summer Dying
Loud”), Dominik Witczak (Coma), Paweł Pawłowski (Helicam X8),
Marcin Tercjak (Radio Łódź), Piotr Chłopaś (Guitar Center), Kinga
Dawid (Fotografia Artystyczna „Portrety”) i Katarzyna Kowalczyk
(klub New York, pomysłodawca i twórca - New York Festiwal).
Formacja przywitała się z publicznością utworem „Fals Gods”. – Nie
rozumiem po polsku, tylko kluski śląskie i wódka – powiedział
Hiszpan i śpiewał angielskie piosenki. Skakał przy tym, przybierał
ekwilibrystyczne pozy, a kontakt ze słuchaczami nawiązywał przede
wszystkim za pomocą wyrazistej mowy ciała. „Kontaktowy” był także
gitarzysta basowy Mateusz „Baniak” Urbaniak. Pozostali koledzy,
czyli: Bartłomiej „Basha” Dulewicz (gitara), Mateusz Jeremus
(gitara) i Michał „Michaś” Wysocki (perkusja), skupiali się przede
wszystkim na grze na instrumentach. – Are you inside New York? Are
you inside? – wykrzyczał Greg Ramirez Garcia i zaśpiewał piosenkę:
„Am I Insane”. Utwory łódzkiego zespołu to mieszanka heavy metalu z
trash i groove metalem – tego wieczoru były to najmocniejsze
brzmienia wśród wszystkich finalistów.
Zanim jednak na scenie pojawił się Vermis, wystąpił
częstochowski zespół 69. Postawili oni na mocnego rocka połączonego
z muzyką elektroniczną. Śląska formacja zagrała publiczności swoje
najnowsze, mniej znane piosenki, jak chociażby „Berlin”. Nie
wystarczyło to jednak, żeby znaleźć się na podium – 69 otrzymało
wyróżnienie.
Jako trzeci zaprezentował się audytorium drugi łódzki zespół
Sugestia. – Zespół brał udział w pierwszej edycji New York
Festiwal. Przez ten rok intensywnie pracowali, nagrali w studiu
swój materiał i tym razem znaleźli się w finale – w ten sposób
występ formacji zapowiedział konferansjer Mateusz Kredens.
Rozpoczęła od utworu „W mojej głowie”, potem były m.in. „Jak Ja”
czy „Alter Ego”. Szybkie kawałki z pogranicza rocka i soft metalu
nie przekonały jednak jury, które przyznało Sugestii jedynie
wyróżnienie.
Następnie na scenie pojawił się zespół Rail z Piotrkowa
Trybunalskiego. Grająca rock&roll formacja wystąpiła w finale
dzięki głosom publiczności i zaśpiewała takie piosenki, jak
chociażby „Dzióbek”, czy „Feeling”. Swój repertuar muzycy wykonali
najlepiej i najstaranniej. Przyjemne dla uszu brzmienia i tym razem
spodobały się ludziom zgromadzonym w klubie. Udany występ pozwolił
Railowi na zajęcie drugiego miejsca, za co zespół otrzymał bon
prezentowy. Czego zabrakło do zwycięstwa? Stworzenia show takiego
jak Vermis. Członkowie formacji z Piotrkowa Trybunalskiego byli na
scenie zbyt grzeczni i nieśmiali, zabrakło interakcji ze
słuchaczami, co mimo zaprezentowania muzyki naprawdę wysokiej
jakości nie pozwoliło wygrać.
Zespół Suova z Warszawy wystąpił jako przedostatni. – Dobry
wieczór, trochę zmienimy klimacik dzisiejszego wieczoru –
zapowiedziała wokalistka Martyna Zając i tak też się stało. Na
scenie pojawiły się nowe instrumenty, m.in. shakery, czy bongosy,
na których grał Damian Całka. Suova zaproponowało mieszankę jazzu z
ambientem, z domieszką soulu. Formacja nie zajęła co prawda miejsca
na podium, jednak otrzymała nagrodę specjalną – kontrakt
zapewniający jej roczną współpracę z firmą producencką Pronet
Music.
Jako ostatni na scenie pojawił się zespół Sugar Free z
Częstochowy. Frontman szybko nawiązał kontakt z publicznością. – Na
szczęście po wykonaniu tego utworu na sali nie było całkiem silence
– powiedział Mirosław Wlazły po zaśpiewaniu piosenki „Silence”. –
Było o polityce, było o miłości, teraz jeszcze raz o miłości, bo
miłość jest podobno ważniejsza - stwierdził wokalista po wykonaniu
kawałka „Idea”, a przed utworem „Natalia”. Były to niebanalne
teksty zaśpiewane w rytm rocka. Formacja bardzo dobrze bawiła się
na scenie. Jej swoboda w wykonywaniu piosenek, charakterystyczny
głos frontmana, niezwykle pozytywna postać Marcina Grodzkiego
(perkusjonalia i dzwonki rurowe), a także bardzo dobre wyczucie
instrumentów Przemysława Wosińskiego (gitara basowa) i Łukasza
Znojka (instrumenty klawiszowe) zagwarantowało śląskiemu zespołowi
najniższy stopień podium.
Niestety, ze względu na sytuację losową nie dojechał zespół
Jedno Ciało, który podobnie jak Rail, zagwarantował sobie
przepustkę do finału dzięki głosom publiczności.
Na koniec jeszcze raz wystąpił zwycięski zespół Vermis.
Jednostajne i subtelne turkusowo-czerwone oświetlenie sceny
towarzyszące wszystkim sześciu koncertom, teraz zostało zastąpione
urozmaiconymi efektami świetlnymi. Świetnie wkomponowały się one w
mocne brzmienia piosenek łódzkiej formacji, która jeszcze raz tego
wieczoru zaprezentowała wielkie show w klubie New York.
Vermis to zespół gotowy do grania koncertów przed szeroką, co
najmniej kilkutysięczną widownią. Mają wszystko, czego potrzeba do
sukcesu: świetnego, czującego klimat frontmana, talent muzyczny, są
charakterystyczni i dobrze się czują na scenie. Anglojęzyczne
teksty dają szansę dotarcia również do zagranicznych odbiorców.
Pytanie w tym wypadku powinno brzmieć nie „czy?”, ale „kiedy?”.
Zwycięstwo w II edycji New York Festiwal pozwoli im na nagranie
płyty, a także teledysku do jednego ze swoich utworów.
Tekst i zdjęcia:
Kacper Krzeczewski