Dialog eksperymentu z tradycją | Kalejdoskop kulturalny regionu łódzkiego
Proszę określić gdzie leży problem:
Proszę wpisać wynik dodawania:
7 + 3 =
Link
Proszę wpisać wynik dodawania:
7 + 3 =

Dialog eksperymentu z tradycją

Artur Zagajewski Fot. Dariusz Kulesza

TEMAT NUMERU. Artur Zagajewski konsekwentnie rozluźnia gatunkowe ramy muzyki. Kiedyś czerpał z trashmetalu, teraz przepisał na hip-hop powieść Doroty Masłowskiej. Jak mówi, licealna młodzież „kupuje” taką muzykę współczesną. Z kompozytorem rozmawia Magdalena Sasin. 
Magdalena Sasin: Jesteś bardzo zapracowanym kompozytorem: w 2019 roku odbyło się aż siedem prawykonań twoich utworów…

Artur Zagajewski: Ubiegły  rok był wyjątkowy. Zwykle nie  wszystkie projekty  dochodzą  do skutku. Mając to na uwadze, w 2019 roku podjąłem  się większej liczby zadań  i tym razem, o dziwo, wyszło  wszystko. Efektem było – jak  powiedziałaś – aż siedem  prawykonań nowych utworów.  Największe zainteresowanie  wzbudził utwór „POWERBIT!”, napisany na zamówienie  festiwalu Sacrum Profanum  w Krakowie do fragmentów  „Innych ludzi” Doroty Masłowskiej. Jego prawykonanie  odbyło się 3 października  z udziałem zespołu Małe Instrumenty. Tekst Masłowskiej  jest mocny, ostry, utrzymany  w hiphopowym rytmie, co  kontrastuje z celowo „źle”  brzmiącymi instrumentami,  czyli toy piano. Po wykonaniu  utworu powstał duży ferment  w mediach społecznościowych, o którym tylko słyszałem z relacji innych osób, bo  sam w pewnym momencie  postanowiłem nie czytać już  żadnych recenzji. Reakcje  świadczą o tym, że wielu ludzi,  nawet wykształconych i o, wydawałoby się, otwartych umysłach, wciąż patrzy na muzykę  przez pryzmat podziału na sztukę poważną i rozrywkową.  Zdaje się, że sprawiłem recenzentom problem, nie wiedzieli, jak ten utwór zakwalifikować.  Niektórzy się dziwili, że czterdziestoletni facet bawi się  w coś takiego. Może on się po  prostu nabija z hiphopowców?  A ja przecież użyłem hip-hopu  nie dlatego, że stałem się nagle  fanem tego kierunku, tylko  dlatego, że on pasuje do poematu Masłowskiej.  

Czyli uważasz, że podział muzyki na poważną i rozrywkową nie ma racji bytu?

Poważna i rozrywkowa to nie  są dobre kategorie, bo sugerują  charakter utworu. Lepszy terminmin to „muzyka akademicka”,  ale on też przestaje być aktualny, bo wielu kompozytorów  nie kończy wyższej uczelni.  Należałoby raczej mówić  o pewnych nurtach w muzyce.  Podział na sferę popkultury  i kultury wysokiej zaciera się  coraz bardziej i ja jestem tego  przykładem. Coraz chętniej  sięgam do szeroko pojętej  popkultury i to nie tylko  osadzonej w rocku, jak było  kiedyś, bo rock już coraz mniej  mnie inspiruje. Moją ideą jest  posługiwanie się archetypami,  których dorobiła się muzyka  popowa. W utworze z tekstem  Masłowskiej sięgnąłem do hip-hopu, a w utworze z poprzedniego roku do zespołu Slayer,  bo w tamtym momencie takie  środki mi były potrzebne. Na  Sacrum Profanum założyłem  lśniący dres i zostawiłem sobie  wąsy, bo to była konwencja,  swego rodzaju aktorska kreacja, a nie dlatego, że nagle  zostałem fanem Dawida  Podsiadło. Świat oferuje wiele  różnych środków. Sięgam do  tych, które czuję i które są mi  bliskie.

Wiele twoich utworów, zwłaszcza z tekstem, sprawia wrażenie komentarza do aktualnych tematów społecznych. Czy to właściwa interpretacja?

Faktycznie ostatnio piszę  wiele utworów z tekstem.  Dobieram je tak, że – choć często pochodzą z różnych  okresów – w pewien sposób  łączą się ze współczesnością.  Pierwszą taką przygodą był utwór do tekstu Lema z refrenem: „My jesteśmy Staloocy,  nie boimy się niczego”, który  powstał w burzliwym okresie  politycznym. Ten tekst utrzymany jest momentami w totalitarnej retoryce, dlatego też  wykonawcy wykrzykują go  w punkowy sposób. Niedawno  z kolei użyłem poezji słoweńskiego poety konstruktywistycznego Srečko Kosovela.  Działał w latach dwudziestych  ubiegłego wieku, zmarł bardzo  młodo. Był mocno lewicujący,  zaangażowany w słoweńskie  problemy narodowościowe.  Niektóre fragmenty jego poezji są uniwersalne i pasują do  teraźniejszości. Podobnie jest  z tekstem Brunona Jasieńskiego, który zainspirował mnie do  napisania utworu „Marsz”.[…] 

[..]

Rozm. Magdalena Sasin

- - - - -
Cały wywiad do przeczytania w "Kalejdoskopie" 04/20 do kupienia w Łódzkim Domu Kultury (w czasie kwarantanny instytucja pozostaje zamknięta dla gości), punktach Ruchu S.A., Kolportera, Garmond-Press w salonach empik i łódzkiej Księgarni Ossolineum (Piotrkowska 181). A także w prenumeracie (w opcji darmowa dostawa do wybranego kiosku Ruchu): TUTAJ bądź w prenumeracie redakcyjnej TUTAJ

Możecie też słuchać naszych najlepszych tekstów w interpretacjach aktorów scen łódzkich, z Łodzią i regionem związanych na platformie "Kalejdoskop NaGłos": TUTAJ

Kategoria

Muzyka