Tej wystawy nie mogliśmy przegapić. Karolina Matyjaszkowicz, znana z malarskich opowieści inspirowanych tradycyjnymi legendami, tym razem pokazała tkaniny, na wpół abstrakcyjne obrazy i... animowane teledyski do skomponowanej przez siebie muzyki. Całości nadała tytuł... Kalejdoskop.
Tej wystawy nie mogliśmy przegapić. Karolina
Matyjaszkowicz, znana z malarskich opowieści inspirowanych
tradycyjnymi legendami, tym razem pokazała tkaniny, na wpół
abstrakcyjne obrazy i... animowane teledyski do skomponowanej przez
siebie muzyki. Całości nadała tytuł...
Kalejdoskop.
Oczywiście nie mogło zabraknąć nawiązań do obecnych od dawna w
tej twórczości motywów zaczerpniętych ze sztuki ludowej, tym razem
jednak nie tylko łowickiej, ale i brzezińskiej. Zaproszona przez
Muzeum Regionalne w Brzezinach artystka wykorzystała formę i
kolorystykę tkanin z tego regionu (od pasiaków łowickich pasiaki
brzezińskie różnią się ciemniejszym zestawem barw), nawiązała też
do motywu brzozy, od której miasto wzięło swoją nazwę. Zakupiony
przez Muzeum obraz Brzezina można uznać za kwintesencję
jej stylu. Mamy tu zarówno występujący w cyklu Pejzaży
tkackich element poziomych pasów o zróżnicowanej kolorystyce,
jak i rytm pionów wyznaczanych przez pokryte fantastycznymi
ornamentami pnie drzew (układ tych pni przywołuje surrealistyczne
zabawy z celowym zakłócaniem perspektywy kolejnych planów -
zupełnie jak u Magritte'a). Jakby przez osnowę lasu przeplatać
wątek przeciętych miedzami pól. Albo w brzeziński pasiak wpleść
kilka kolorowych patyczków. Takie tkanie opowieści przez artystkę
dążącą do syntezy ludowej tradycji, awangardowych abstrakcji i
surrealistycznej wyobraźni.
Matyjaszkowicz dużo ostatnio wystawia (prezentacje w
Centralnym Muzeum Włókiennictwa, galeriach w Sopocie i Lublinie),
co może rodzić obawy o powtarzalność kolejnych propozycji
malowanych według sprawdzonego schematu. A jednak nie - na
omawianej wystawie są oczywiście "klasyczne" obrazy artystki
(Sierpniowa łąka, Grusza), ale są też dzieła zaskakujące,
np. Oberek II z cyklu Pasiaki łowickie - widziana
z góry spódnica wirującej łowiczanki, w połowie namalowana
dynamicznymi pociągnięciami pędzla, w połowie rozmyta niczym kręgi
z prac Wojciecha Fangora (czy bardziej trzymając się geografii -
Romana Artymowskiego). Kubizujące Kalejdoskopy są próbą
rozłożenia łowickiego pasiaka na trójkąty i złożenia z nich nowej,
opartej na kruchej równowadze elementów całości. Ciekawe, choć moim
zdaniem artystka niepotrzebnie dodała tu motyw farby ściekającej po
krawędzi trójkątnego elementu - tak jakby lustra kalejdoskopu
kaleczyły kolorową materię. Czy znaczy to, że awangardowe
deformacje, poszerzając pole widzenia, coś przy okazji
niszczą?
Dwie wersje Wieczornej podróży są wariacjami na temat
pejzażu, pomostem między malarstwem i tkaniną. Studiując w łódzkiej
ASP, artystka projektowała drukowane tkaniny inspirowane pejzażem
miejskim, po przeprowadzce w rodzinne strony odwołuje się raczej do
krajobrazu równinnych pól. Linia horyzontu, rzeka, przerwany miedzą
pas pola - zamiast schematu ulic i kolejnych pięter domów
wypełnionych okruchami życia. Zamiast układów scalonych - liście i
kwiaty. I choć wygląda to na gwałtowne zerwanie, wystawa udowadnia,
że mamy do czynienia z twórczością spójną, konsekwentnie
rozwijającą się od czasów studenckich.
Na deser radzę sobie zostawić wysłuchanie choćby jednej z
sześciu ambientowych kompozycji Karoliny Matyjaszkowicz, do których
sama zrealizowała animowane teledyski. Barwne plamy dźwięków w
wolnym przekładzie na ożywiony świat astronomicznych tablic i
ludowych legend. Może trochę zbyt New Age, ale robi klimat. Trochę
jak dźwięki z kosmicznego nasłuchu puszczane w galerii
Hasiora.
Duże brawa dla małego muzeum, także za ciekawy katalog do
wystawy.
Wystawa czynna do 30 stycznia 2016.
Wystawa czynna do 30 stycznia 2016.
Kategoria
Sztuka