KIJ W MROWISKU - DO KOGO TA MOWA? | Kalejdoskop kulturalny regionu łódzkiego
Proszę określić gdzie leży problem:
Proszę wpisać wynik dodawania:
6 + 6 =
Link
Proszę wpisać wynik dodawania:
6 + 6 =

KIJ W MROWISKU - DO KOGO TA MOWA?

Ta wystawa to jest wyrzut sumienia - tymi słowami Marek Janiak rozpoczął swoje przemówienie na wernisażu Łodzi Kaliskiej w Atlasie Sztuki. Występował jako lider grupy, która swoimi pracami zwraca uwagę na dramatyczną sytuację miasta. Miasta, w którym pełni jedną z ważniejszych funkcji.
Marek Janiak od prawie dwóch lat jest architektem miasta, od ponad trzydziestu - czołową postacią awangardowej grupy artystycznej. Niestety, coraz częściej mylą mu się obie role - z korzyścią dla twórczości Łodzi Kaliskiej i ze stratą dla interesów miasta. Nie da się ukryć, że Maszyny drżące to dobra, zmuszająca do myślenia, choć może trochę zbyt publicystyczna wystawa. Podobnie jak nie da się ukryć, że pomysł przesunięcia pomnika Kościuszki (posunięcia Kościuszki?) to raczej dadaistyczna zgrywa w stylu mierzenia objętości cycków niż poważny projekt architekta miasta.
Pytanie, w której roli Janiak w piątkowy wieczór oskarżał łódzkie środowisko artystyczne i łódzką inteligencję o obojętność, gnuśność i bezczynność w kwestii obrony niszczejącej zabytkowej tkanki miasta, pozostaje otwarte. Podobnie jak pytanie tytułowe - do kogo właściwie te pretensje należałoby kierować? Czy aby nie do władz Łodzi? Ale przecież władze Łodzi to właśnie Marek Janiak. Przynajmniej w tej dziedzinie. No chyba, że jego funkcja jest czysto fasadowa i nie ma on nic do powiedzenia w kwestiach polityki urbanistycznej. Jeżeli tak właśnie jest - powinien czym prędzej złożyć rezygnację.
Przez 34 lata robiliśmy za innych to, czego oni nie robili, a powinni - zachwalał działalność Kaliskiej jej lider we wspomnianym przemówieniu. Może czas zacząć robić to, co należy do własnych obowiązków. Poniżej trzy przykłady:
1. Architekt miasta opracował Strategię rozwoju przestrzennego - ważny dokument określający kierunki rozwoju miasta. Zawarta w nim teza, że Łódź powinna rozwijać się do wewnątrz, wydaje się słuszna. Cóż z tego jednak, skoro nadal obowiązuje zupełnie z nią sprzeczne, fatalne Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego miasta Łodzi, pełne rozbuchanych wizji rozbudowy przedmieść. I to właśnie to studium, a nie strategia jest podstawą cały czas opracowywanych i uchwalanych (na szczęście wyjątkowo powoli - ostatnie miejsce w Polsce) miejscowych planów zagospodarowania. Naturalna kolejność: strategia - studium - plany nie jest zachowana, a w konsekwencji łódzka myśl urbanistyczna staje się wewnętrznie sprzeczna. Na przedmieściach planowane są kolejne szerokie arterie, ziemia jest dzielona pod nowe osiedla.
2. Ulica Nowotargowa zapewne powstanie w planowanej przez ZDiT formie czteropasmowej arterii przecinającej istniejący kwartał zabudowy. Walczący o historyczne dziedzictwo Janiak nie wnosi sprzeciwu. Pytam więc, czy na skutek tej budowy kilkanaście przedwojennych budynków nie zniknie nie tylko z satelitarnego zdjęcia (jedna z prac na wystawie to fotomontaż pokazujący hipotetyczne straty w zabudowie śródmieścia), ale też w rzeczywistości. Czy architekt miasta ma tu w ogóle coś do powiedzenia?
3. Wreszcie sprawa wspomnianego pomnika Kościuszki. Czy Marek Janiak nie postuluje zachowania (ochrony) historycznego układu śródmieścia? Jeżeli tak, to dlaczego chciał zmienić zabudowę jednego z najważniejszych miejsc w mieście? Dlaczego chciał zmienić osie widokowe na głównych ulicach? I wreszcie dlaczego na prezentowanej podczas wystawy fotografii Kościuszko na placu stoi (podobnie jak sąsiedni kościół czy cerkiew przy Kilińskiego)? Przecież miały zniknąć wszystkie budynki sprzed 1945 roku - pomnik jest co prawda odtworzony, ale stał w tym miejscu już przed wojną.
 
I wreszcie sprawa bardziej fundamentalna. Przygotowanie wystawy apelującej o poszanowanie dorobku przeszłych pokoleń, wystawy broniącej miejskiej tradycji i generalnie uznawanych wartości jest oczywiście godne pochwały. Zwłaszcza, że Łódź Kaliska robi to inteligentnie i z dużą siłą przekonywania. Ale co z poprzednimi projektami? Na przykład z castingiem na gołą babę, która przebrana za orła pozowała jako nowe polskie godło w sesji dla "Playboya"? Czy naprawdę Janiak i spółka nie widzą związku między systematycznym podkopywaniem powagi symbolów i tradycji a upadkiem szacunku dla kulturowego (w tym architektonicznego) dorobku u ludzi wychowanych na współczesnej pop-kulturze (i flirtującej z nią awangardzie)? Ja widzę.
 
Oczywiście piszę to wszystko z zazdrości. Zazdroszczę Markowi Janiakowi wystaw w prestiżowej galerii, zazdroszczę mu stanowiska i muz gotowych zrzucać staniki na każde skinienie artystycznych muszkieterów. Z tej zazdrości drżę cały niczym maszyna przykryta tkaniną. Chyba dla uspokojenia posłucham sobie mojego ulubionego wirtuoza tuby - Zdzisława Piernika.
 
Piotr Grobliński

2013

Kategoria

Sztuka