Promowania dobrego designu nigdy za dużo, ale ładne przedmioty możemy oglądać na co dzień w coraz liczniejszych branżowych sklepach. Dlatego uważam, że festiwal powinien skupić się na prezentowaniu nowych sposobów myślenia o designie - co w poświęconych temu zagadnieniu projektach robi znakomicie.
Trwa Łódź Design Festival 2014. Wystaw festiwalowych jest tak dużo,
że trudno obejrzeć wszystkie. Te najważniejsze – z programu
głównego – zajmują dwa centra: Art_Inkubator przy ul.
Tymienieckiego 3 i dawną fabrykę przy ul. Piotrkowskiej 250.
Promowania dobrego designu nigdy za dużo, ale ładne przedmioty
możemy oglądać na co dzień w coraz liczniejszych branżowych
sklepach (na pokazywanie mebli czy lamp z Ikei – nawet jeśli
zaprojektowali je Polacy – moim zdaniem wręcz szkoda miejsca w
festiwalowej przestrzeni, podobnie jak produktów marek Roca czy
Geberit, które można zobaczyć w firmowych salonach). Dlatego
uważam, że festiwal powinien skupić się na prezentowaniu nowych
sposobów myślenia o designie – co w poświęconych temu zagadnieniu
projektach robi znakomicie. W tej edycji urzekła mnie np.
ekspozycja pt. „Spekulacje”. To projekty polskiej grupy
panGenerator (Piotr Barszczewski, Krzysztof Cybulski, Krzysztof
Goliński oraz Jakub Koźniewski), łączącej design i ekspresję
artystyczną z nowymi technologiami. Twórcy spekulują na temat
przyszłości. A co, gdyby ruchy ryby śledziły kamery, a następnie
komputer przekształcałby je w wykresy, które z kolei można by
wydrukować za pomocą drukarki 3D? A co, gdyby wykorzystać maleńki
projektor do wyświetlania na szyi zmieniającej się w czasie
„biżuterii”? Jak w tworzeniu muzyki można by wykorzystać wielościan
z czujnikami, które reagują na ruch ręki wydawaniem dźwięków
generowanych przez komputer? Jak zainspirować się znanymi z
przyrody zjawiskami emergentnymi (gdy zachowanie obiektu
składającego się z jednostek jest bardziej złożone niż zachowanie
tych jednostek – np. w przypadku ławic ryb, stad ptaków czy pracy
neuronów mózgu)? W Art_Inkubatorze można wejść w interakcję z
ułożonymi jeden obok drugiego kilkudziesięcioma małymi obiektami,
które reagują na światło latarki albo tupnięcie nogą utworzeniem
fali światła. Źródło fali jest tam, gdzie zaszła interakcja.
Fascynujące. A zabawa przy tym przednia.Kolejną ciekawą wystawą jest ta zatytułowana „Przepis na mały design” – poradnik, jak szybko i tanio zrobić coś fajnego (każdemu przykładowi towarzyszy przepis i lista składników). Choćby latający dywan, karmnik dla ptaków wykonany z teczki, „konika na biegunach” z nadmuchanego worka, stolik ze sklejki, grę, w której szachownicę robi się przy pomocy ziemniaków, a pionki – z masy lizakowej.
Ostatnie edycje łódzkiego festiwalu pokazywały design wrażliwy na problemy społeczne czy polityczne. Także tym razem przygotowano tego rodzaju wystawę: „Resolute Design Changes” – projektantom ością w gardle stoją wojny, terroryzm, bezdomność (np. księga „Branding Terror” Artusa Beifussa i Francesco Trivini Belliniego z wykazem logotypów i flag organizacji terrorystycznych, albo gra autorstwa Jorana Kostera, w której „planszą” jest Strefa Gazy, a na kartach znajdują się zdjęcia przywódców i zabitych dzieci…).
Zawsze miło oglądać na festiwalu projekty powstałe w łódzkiej
Akademii Sztuk Pięknych – wszak to dobry design, który tworzony
jest tuż pod naszym bokiem.
Niezłym pomysłem jest Strefa Testów, w której można
wypróbowywać różne materiały: metal, drewno, papier, tekstylia -
poczuć ich fakturę, poznać strukturę i zachowanie. To wstęp do
samodzielnej pracy w domu - dyrektor Łódź Design Festival Michał
Piernikowski podkreśla wszak, że projektowanie zmierza w kierunku
powrotu do rękodzieła.
Wystawa czynna do 19 października 2014.
Kategoria
Sztuka