Za nami XXI Międzynarodowy Festiwal Sztuk
Przyjemnych i Nieprzyjemnych. Najlepsza od kilku lat edycja.
Za nami XXI Międzynarodowy Festiwal Sztuk Przyjemnych
i Nieprzyjemnych. Najlepsza od kilku lat edycja.
Festiwal, którego pierwsze odsłony - jeszcze pod nazwą
Festiwal Sztuk Przyjemnych - były skromnym przeglądem komediowych
przedstawień, stał się z czasem prezentacją najważniejszych zjawisk
w polskim teatrze. Czy reprezentatywną? Oczywiście do pewnego
stopnia prezentacją subiektywną, ale na pewno różnorodną i ciekawą.
Publiczność festiwalowa mogła zobaczyć zarówno Wycinkę
Krystiana Lupy czy Wyczerpanych Claude’a Bardouila
(spektakle o wielkim świecie artystów i celebrytów), jak i
Drogę śliską od traw, spektakl, którego akcja rozgrywa się
na współczesnej polskiej wsi. Miała szansę obejrzeć zarówno
synkretyczne widowisko z pogranicza muzyki, teatru i eseju
(Chopin bez fortepianu), jak i klasyczny tekst Szkoły
żon Moliera w autorskiej interpretacji Janusza Wiśniewskiego.
Był zwycięski w plebiscycie publiczności Broniewski, ale
też Gombrowicz i Mrożek, dowodzący nawzajem swojego istnienia
(spektakl Macieja Wojtyszki). Było więc różnorodnie i ciekawie.
Festiwal pokazał, że współczesny teatr niejedno ma imię. I że
niejedno nazwisko się w nim liczy.
Mimo tej różnorodności udało się uzyskać pewną spójność
programową - przedstawienia wchodziły ze sobą w dialog, komentowały
się nawzajem i uzupełniały. Pewne wątki powracały w dobrze ułożonym
programie - podkreślony hasłem festiwalu temat współczesnego (czy
tylko?) artysty i temat ciemności, zła, demonicznych sił,
działających w świecie (czy tak że w sztuce?) za ludzkim
przyzwoleniem.
Właściwie poza Machią Juliusza Machulskiego nie było
słabych przedstawień. Ta jedna wpadka to wypadek przy pracy, który
zawsze może się zdarzyć - myślę, że organizatorzy padli tu ofiarą
zobowiązań wobec reżysera niejako odkrytego (jako dramaturg) przez
Teatr Powszechny. Pozostałe spektakle mogły się podobać lub nie (w
zależności od estetycznych upodobań), ale niewątpliwie były ważnymi
wydarzeniami, o których można dyskutować. Mnie najbardziej do gustu
przypadła Droga śliska od traw Teatru im. Modrzejewskiej w
Legnicy - spektakl łączący autentyzm z poetyckim symbolizmem
ludowej ballady. Takiego teatru w Łodzi na co dzień nie
mamy.
Festiwal to także ciekawe rozmowy pospektaklowe, panelowe
dyskusje i wystawy. Wydarzeń towarzyszących było w tym roku mniej,
ale były starannie przygotowane i miały swoją rangę. Zapraszanie do
prowadzenia kolejnych debat tych samych znanych nazwisk jest może
zbyt łatwym rozwiązaniem (za rok Jacek Żakowski w oparciu o inną
lekturę zada gronu kulturalnych VIP-ów te same, lekko zmodyfikowane
pytania), ale faktem jest, że znane osoby przyciągają uwagę
słuchaczy (tłumy na widowni), podobnie jak dobrze pomyślane sesje
naukowe. Mnie osobiście brakuje wydarzeń podtrzymujących atmosferę
trwającego przecież ponad miesiąc festiwalu pomiędzy wypełnionymi
programem weekendami. By jednak zakończyć optymistycznie - pochwalę
na koniec plakat Maxa Skorwidera (prace powstałe przy okazji
kolejnych edycji to już całkiem reprezentatywna kolekcja polskiego
plakatu).
Gratulacje dla całego zespołu przygotowującego festiwal. Dobra
robota.
Teatr Powszechny
Adres
ul. Legionów 21Kontakt
tel. 42-633-25-39