Jazz do patrzenia | Kalejdoskop kulturalny regionu łódzkiego
Proszę określić gdzie leży problem:
Proszę wpisać wynik dodawania:
6 + 2 =
Link
Proszę wpisać wynik dodawania:
6 + 2 =

Jazz do patrzenia

RECENZJA. Na pierwszy rzut oka „Komeda” to spektakl o obdarzonych geniuszem Polakach, którzy „w kalifornijskim słońcu spalili się jak ćmy, jeden po drugim”. Ale powikłany los emigranta, artysty nie mieszczącego się w kanonach PRL, to jedynie podstawa dla różnorakich narracji.
Na pierwszy rzut oka „Komeda” to spektakl o obdarzonych geniuszem Polakach, którzy „w kalifornijskim słońcu spalili się jak ćmy, jeden po drugim” (swobodny cytat ze sceny). Ale powikłany los emigranta, artysty nie mieszczącego się w kanonach PRL, to jedynie podstawa dla różnorakich narracji nadających przedstawieniu znacznie szerszy wymiar intelektualny i artystyczny. Dramatyczna historia Komedy nie ujawnia tu bowiem niczego zaskakującego, przywołując jego charakterologiczną odrębność i koloryt obyczajowy Hollywood. Główny temat penetracji to wzajemne uwikłanie historii i sztuki w wydaniu polskim, jeszcze bardziej widoczne z perspektywy zagranicy. Na scenie testuje się to bolesne duchowe powinowactwo w różnym czasie. Zaczyna w romantyzmie, kończy w dzisiejszej rzeczywistości. Stąd sięgnięcie po formę niejako narodowej szopki, w której na poły ironicznie – w tonacji groteskowej, na poły serio, mówi się o polskich fobiach i kompleksach. Urazach i nieskutecznych działaniach. Dobitnie to wybrzmiewa w końcowym chocholim tańcu… Ale też w wątkach wywołujących uśmiech politowania i zarazem wzruszenie, jak choćby ludowości w jej przesadnej, kiczowatej formule, oraz w utracie proporcji w traktowaniu sztuki.
Osobne miejsce w tej ekspozycji mitów narodowych zajmuje Chopin. Jako realna postać i jako symbol. Przedstawienie brzmi „polszczyzną” naszego jazzu, wywiedzioną z chopinowskiego rubato i dramatyczną ekspresją, jak z heroicznego Poloneza As-dur,  wybuchającą w zapierającej dech improwizacji na perkusji (Paweł Dobrowolski)… To osobna narracja. Opowiadanie o czasach i bohaterach istniejącą na scenie samoistnie muzyką. Trzeba więc zauważyć specyficzną, muzyczną strukturę przedstawienia. Powolne „rozkręcanie” wątków, ich zagęszczanie, stopniowanie napięcia, z mocnym finałem. Ale nie jest to przedstawienie odnoszące się do przeszłości. Niemal każda kwestia to aluzja, znak, w jakim miejscu jesteśmy.  
„Komeda” jest początkiem współpracy Nowego i warszawskiego teatru IMKA. Mądry tekst,  ciekawe rozwiązania reżyserskie, świetne role – zwłaszcza Iwony Bielskiej (Komedowa),  Adama Kupaja (Chopin) – i wszystkie inne komponenty, przyniosły sukces. Wielkie sprawy w małej sali…

Jarosław Murawski „Komeda”. Teatr Nowy, premiera 16 XII 2016 r. Reżyseria – Lena Frankiewicz, scenografia, kostiumy, światło – Katarzyna Borkowska, muzyka – Olo Walicki. Grają: Monika Buchowiec, Delfina Wilkońska, Iwona Bielska (gościnnie),  Michał Bieliński, Mateusz Janicki, Adam Kupaj, Tomasz Karolak (gościnnie).       

Fot. Kama Rokicka
Teatr Nowy

Adres

ul. Zachodnia 93

Kontakt

tel. 42 633 44 94
kasa tel. 42 636 05 92