MUSI BYĆ AMBA | Kalejdoskop kulturalny regionu łódzkiego
Proszę określić gdzie leży problem:
Proszę wpisać wynik dodawania:
1 + 8 =
Link
Proszę wpisać wynik dodawania:
1 + 8 =

MUSI BYĆ AMBA

Z Anną Antoniewicz z krakowskiej PWST rozmawiamy o 33. Festiwalu Szkół Aktorskich.
 

Piotr Grobliński: Co jest według Pani zaletą festiwalu, a co się pani tutaj nie podoba?
Anna Antoniewicz z PWST Kraków: Wszystko mi się podoba, a najbardziej możliwość spotkania z ludźmi z innych szkół. Cztery lata temu razem zdawaliśmy egzaminy, jeździliśmy całą ekipą od miasta do miasta, teraz możemy sobie pogadać. Oglądamy przedstawienia, chodzimy na kawę i obiadki, wieczorem do knajpy.

Jak się Pani podoba w Łodzi?
Z każdym dniem bardziej. Najpierw byłam trochę przestraszona, ale powoli wciągam się w klimat. Ale przede wszystkim Łódź to fajni ludzie.

Macie czas chodzić na wszystkie przedstawienia festiwalu?
Staram się oglądać jak najwięcej. Nie udało mi się tylko wejść na Kamień – było za dużo chętnych, ale na pewno nadrobię.

I co według Pani było najciekawsze?
Wesele – niesamowita energia zespołu i super kreacje.  Z podobnych względów podobało mi się Jungle People, z tego spektaklu wyszłam śmiejąc się, tańcząc, to było 50 minut cudownej zabawy. No i Sześć portretów z mewą w tle – przedstawienie formalnie czyste, z dystansem, bardzo ciekawie rozwiązane.

Pani grała w Amoku. Dla mnie kluczowy w spektaklu jest moment, gdy Killer „wystawia” z zakładnikami napisana przez siebie sztukę. Kto gra źle, dostaje kulę w łeb. Pani przeżyła…
Ta scena jest improwizowana, za każdym razem przeżywa ktoś inny – decyduje o tym grający Killera Piotr Nerlewski. Udział w tej scenie pozwala trochę zrozumieć sytuację ofiary. Starasz się, bo walczysz o życie.

Jak się pracowało nad spektaklem z Michałem Kmiecikiem?
Bardzo dobrze, był z nami na wszystkich próbach, tworzyliśmy bandę. Początkowo mieliśmy tylko dwa teksty, na których miał być oparty spektakl – taki był punkt wyjścia. Michał tak naprawdę dał możliwość, żeby każdy w równym stopniu mógł się pokazać, rozmawiał z nami, szukał, dopisywał na bieżąco, czasami nie spał po nocach, żeby na następny dzień był tekst. Walczył z nami do samego końca!

Spektakl udowadnia, że znacie języki, umiecie śpiewać, jesteście dobrymi aktorami. Co jeszcze trzeba mieć, żeby dostawać role w filmach i spektaklach?
Szczęście. Trzeba dobijać się do wielu drzwi – może się uda. Ja swój etap depresji mam już za sobą. Teraz się skupiam na małych projektach, gram w przedstawieniu dla dzieci Ptaki i dziwaki w reżyserii Darii Woszek. Pracuję z kolegami z reżyserii i liczę na to, że własną pracą, małymi krokami uda się spełnić marzenia. No i na koniec muszę dodać motto, które nam przekazał  nasz tatula Marcin Liber: “Pamiętaj, musi być AMBA, źle -  a pewnie”. Wtedy wszystko jest możliwe.