Naukowcy, aktorzy i reżyserzy protestują przeciwko warunkom konkursu na dyrektora Teatru Nowego w Łodzi. Petycję, którą otrzymała prezydent Hanna Zdanowska, można podpisać w Internecie http://www.petycjeonline.com/list_otwarty_w_sprawie_wyboru_nowego_dyrektora_teatru_nowego_w_o
Naukowcy, aktorzy i reżyserzy protestują przeciwko warunkom
konkursu na dyrektora Teatru Nowego w Łodzi. Petycję, którą
otrzymała prezydent Hanna Zdanowska, można podpisać w Internecie
-
http://www.petycjeonline.com/list_otwarty_w_sprawie_wyboru_nowego_dyrektora_teatru_nowego_w_oNa reakcję Urzędu Miasta nie trzeba było długo czekać. Na
specjalnie zwołanej konferencji prezydent Krzysztof
Piątkowski powiedział:
Dostrzegam w tym liście pewną troskę o przyszłość naszej
łódzkiej sceny teatralnej, Teatru Nowego, ale też chciałem
powiedzieć z pełną odpowiedzialnością, że obaw wyrażonych w tym
piśmie nie podzielam i ich nie rozumiem. Po pierwsze dlatego, że
pojawiają się tam uwagi dotyczące troski o artystyczną przyszłość
tego teatru. Fakt, że szukamy dyrektora, który miałby predyspozycje
w zarządzaniu, że mamy wysoko zawieszoną poprzeczkę i wymagamy
doświadczeń i pewnych kompetencji do właściwego zarządzania
teatrem, nie oznacza, że stanowi to jakiekolwiek zagrożenie dla
przyszłości artystycznej tego teatru. Zakładam, że jeśli dyrektorem
Teatru Nowego w przyszłości zostanie osoba, która nie będzie
artystą, to zgodnie ze statutem stworzonym w 2012 roku przez zespół
teatru w zarządzaniu wspierać dyrektora naczelnego będzie dyrektor
artystyczny z dużą niezależnością, swobodą w podejmowaniu
decyzji.
Nie podzielam tych obaw, dlatego że naszą największą
troską jest właśnie przyszłość tego teatru. Autorzy listu piszą, że
oni dostrzegają potrzebę zmian. I w tym zakresie zgadzam się z
sygnatariuszami listu - rzeczywiście my chcemy wyraźnych zmian.
Myślę tylko, że wiemy znacznie więcej o obecnej sytuacji tego
teatru niż osoby, które podpisały się pod listem. Żałuję, że
autorzy z obecną sytuacją teatru nie zapoznali się wystarczająco.
Zresztą była po temu okazja. Sam uczestniczyłem niedawno w dyskusji
w Instytucie Teatralnym. Wiele osób spośród podpisujących się pod
tym listem również tam było, ale żadna z nich nie zapytała mnie o
to, jaki ma być Teatr Nowy. Jaki mamy pomysł? Nikt z wyjątkiem
jednej osoby nie wyraził negatywnej opinii na temat zasad konkursu,
które ustaliliśmy. Dziwi mnie też fakt, że pod tym listem podpisały
się osoby, które same są dyrektorami teatrów i nie są artystami,
podpisał się też artysta, który jest dyrektorem artystycznym teatru
- zastępcą dyrektora naczelnego. Zatem trochę niespójny jest ten
list.
Ale korzystając z okazji, że list został wysłany, chciałem
powiedzieć wszystkim osobom, które mają obawy, że obawiać się nie
powinny. Władze miasta chcą, żeby Teatr Nowy był w przyszłości
teatrem, z którego wszyscy mogą być dumni. Myślimy o przyszłości
artystycznej - to jest najważniejsze. Ale chcemy też, żeby był
teatrem bezpiecznym, miał sprawnego menedżera, żeby błędy, które
mają miejsce, zostały jak najszybciej naprawione.
Chcę jeszcze jedną rzecz powiedzieć, symptomatyczną i
bardzo ważną: pod listem podpisała się tylko jedna osoba, która
pracuje w Teatrze Nowym. Pozostali nie podpisali się i powiem
dlaczego - dlatego, że jesteśmy w stałym kontakcie z załogą,
informujemy, jakiej przyszłości chcemy i mam wrażenie, że dla
naszej koncepcji, koncepcji miasta, Wydziału Kultury, prezydenta,
jest pełne zrozumienie. Chcemy tego samego - dobrej przyszłości dla
Teatru Nowego. I to jest też znak, że te obawy są niesłuszne, że
może ci, którzy z nami rozmawiają, nie mają tego niepokoju,
natomiast ci, którzy nie pytają, niepotrzebnie się o przyszłość
teatru martwią.
I jeszcze w odpowiedzi na jedno z pytań dziennikarza:
Dyskusja trwa od bardzo dawna. Sam uczestniczyłem w
siedzibie ZASP-u w rozmowie na temat, czy lepszy jest dyrektor
naczelny, który jest artystą, czy taki, który nie jest artystą,
wspierany przez artystę w rolli zastępcy dyrektora. I chciałem
powiedzieć, że opinie są tu rozbieżne, od wielu, wielu lat toczy
się dyskusja i nie wymyślono idealnego rozwiązania. My chcemy
zmian. Tym teatrem przez trzy ostatnie kadencje zarządzali artyści.
Chcemy spróbować, jak funkcjonowałby model, w którym na czele
teatru stałaby osoba, która ma przede wszystkim umiejętności
menedżerskie. Chociaż to nie wyklucza, że może się pojawić artysta,
który nasze warunki spełni i będzie łączył talenty organizacyjne z
artystycznymi.
Nasz komentarz:
Przynajmniej w jednym miejscu pan prezydent się myli -
mianowicie nieprawdą jest, że list podpisała tylko jedna osoba
związana z Teatrem Nowym. Ja już doliczyłem się 5-6 osób, a
sytuacja ciągle się zmienia (można oczywiście dyskutować, czy
reżyser pracujący w teatrze zalicza się do tej kategorii, czy
chodzi tylko o członków zespołu). Poza tym niepodpisywanie może w
przypadku szeregowych pracowników wynikać z obaw o swoją zawodową
pozycję.
Czy protest jest słuszny? Sama koncepcja dyrektora naczelnego,
który współpracuje z dyrektorem artystycznym, nie jest zła. Tak od
lat działa choćby Teatr Jaracza, tak samo funkcjonuje Nowy Teatr w
Warszawie, którego gwiazdy podpisały petycję. Diabeł tkwi
oczywiście w szczegółach, a pytanie zasadnicze brzmi: kto i według
jakich kryteriów powoła tego dyrektora artystycznego? Dlaczego nie
ma konkursu na to w sumie ważniejsze (jeśli uwierzymy w deklarowaną
przez prezydenta samodzielność) stanowisko? Sytuacja wygląda
dziwnie: specjaliści z Ministerstwa Kultury i ze stowarzyszeń
twórczych będą wybierać najlepszego menedżera (dlaczego nie
specjaliści z Ministerstwa Finansów?), a ten menedżer, który nie
musi przecież znać się na kulturze, wybierze sobie dyrektora
artystycznego.
Wyjściem byłby konkurs dla par kandydatów: kandydat na
dyrektora naczelnego i kandydat na dyrektora artystycznego
przedstawialiby wspólnie spójną koncepcję. Innym wyjściem byłoby
powołanie złożonej z autorytetów Rady Programowej przy Wydziale
Kultury, która taki wybór dyrektora artystycznego musiałaby
zaopiniować/zatwierdzić. Radę można by wyłonić spośród
sygnatariuszy listu.
Piotr Grobliński