Od młodych czytelników otrzymujemy coraz więcej prac konkursowych. Osiemnastolatkowie piszą o wchodzeniu w dorosłość, o oczekiwaniach
wobec państwa, miasta, instytucji kultury, ale też o własnych pomysłach,
inicjatywach, powinnościach.
Trwa nasz przeznaczony dla
licealistów konkurs "Czego chcę od świata?". Nadal czekamy na
interesujące teksty w dowolnej formie, o objętości do dwóch stron
maszynopisu. Wszystkie prace zostaną opublikowane na stronach
internetowych, najlepsze znajdą się w drukowanej, gwarantującej
wypłatę honorarium wersji pisma. Prosimy o przesyłanie swoich
tekstów na adres: groblinski@ldk.lodz.pl
*
* *
Czego chcę od
świata? Jako dorastający, chodź już formalnie dorosły obywatel
naszego świata mam dosyć wysokie wymagania co do jego wyglądu czy
funkcjonowania. Wiadomo, iż nasz świat nie jest idealny i
nigdy w historii istnienia nie był. Aby świat był idealny, musi w
nim zabraknąć szatana, a to jest niemożliwe. Tylko czy na pewno
każdy z nas chciałby żyć w świecie zupełnie bez zła, bez grzechów,
bez kontrowersji? Czy taki świat nie byłby po prostu nudny, a życie
w nim monotonne? Trudno sobie to rzecz jasna wyobrazić,
natomiast ja potraktowałem ten temat raczej poważnie i mam
kilka rzeczy, które warto zmienić i co najważniejsze - które da się
zmienić. Zanotowałem sobie taką listę moich życzeń co do
świata.
Pierwsza pozycja
na tej liście brzmi: tolerancja. Dotyczy ona płci, wyznań
religijnych, ras ludzkich, orientacji seksualnych, a także
zainteresowań; na przykład gatunków muzycznych, sportów, jakie
uprawiamy, jakie książki czytamy, ogólnie jak spędzamy wolny czas.
Należy również tolerować cudze przyzwyczajenia, nawyki, a nawet
przesądy. Nie powinno się zatem śmiać albo krzywo patrzeć na osobę,
która przed jazdą samochodem dajmy na to, liczy za każdym razem do
dziesięciu. Moim zdaniem tolerancja jest kluczowa dla ludzkości.
Oczywiście wiadomo, że możemy mieć własne poglądy (a nawet
powinniśmy) na temat homoseksualistów i Azjatów, którzy słuchają
niemieckiego rapu, ale nie powinniśmy ich na tej podstawie oceniać,
mieszać z błotem itp. Jeśli nie znamy osobiście żadnego
czarnoskórego człowieka, to nie powinniśmy go obrażać ani nawet
żartować z jego koloru skóry, ponieważ to rodzi zupełnie
niepotrzebne konflikty. Na temat tolerancji można napisać osobny
esej, ponieważ jest to w naszych czasach temat popularny, często
poruszany przez media i przez nas samych na prywatnych
spotkaniach.
Na drugiej
pozycji, również bardzo aktualny temat, a mianowicie: pieniądze to
nie wszystko. Od kilku już wieków nasz świat zmaga się z problemem
pieniądza i mam wrażenie, że ta choroba rozrasta się i zbiera coraz
większe żniwa. Życzyłbym sobie od świata, aby nie wszystko w
świecie było dostępne za pieniądze. Ileż już rodzin rozpadło się
poprzez majątek? Ile osób było nieszczęśliwych, gdy zdobyli mnóstwo
pieniędzy, ale nie mieli rodziny czy przyjaciół? Jak często bogacze
wywyższają się nad mniej majętnymi, jak się przechwalają między
sobą i rywalizują. Zazwyczaj tacy ludzie kupują sobie ''zabawki'',
lecz nie takie dla dzieci, tylko bardziej dla dorosłych. Ostatnio
najpopularniejszą zabawką stał się klub piłkarski. Nawet szejkowie,
którzy nie mają bladego pojęcia o piłce nożnej, zaczęli sobie te
zabawki ''kupować''. Można zatem przypuszczać, iż za jakiś czas,
gdy klub nie będzie spełniał oczekiwań, miliarder rzuci tę zabawkę
w kąt i nigdy do niej nie powróci. Nie będzie miał na uwadze
tysięcy kibiców, którzy będą chcieli spotkania na osobności, bo
odleci sobie prywatnym odrzutowcem i wróci na swoją wyspę gdzieś na
Oceanie Spokojnym, aby miał święty spokój. A jak mu się ta wyspa
znudzi, to w kosmos poleci.
Trzecia pozycja
nieco związana z problemem pieniądza to: rodzina i przyjaźń ponad
karierę i sławę. Życzyłbym sobie, aby więcej ludzi zakładało
rodziny i stawiało je na pierwszym miejscu. Wiele ludzi, którzy
samotnie żyją na świecie, to znakomici pracownicy, bo nie pracują
tylko w miejscu pracy, ale także poza nim. Urlopów też biorą mniej
lub wcale, bo czują się bez pracy źle i niekomfortowo. Mamy więc do
czynienia z pracoholizmem. Choroba została odkryta stosunkowo
niedawno, lecz zbiera coraz większe żniwo. Pamiętajmy zatem, aby
mając rodzinę i przyjaciół, nie utracić ich na rzecz kariery czy
sławy, ponieważ te rzeczy można łatwo stracić, natomiast osoby,
które się kocha, pozostają w nas na zawsze.
Moim marzeniem
jest to, aby korzystać z życia, ale z umiarem i nie za wszelką
cenę. Jeśli każdy człowiek na świecie będzie się starał żyć według
tej zasady, to cały świat będzie na tym korzystał. Nie pozwólmy
manipulować sobą i nie dajmy się wciągać w różnego typu manie czy
uzależnienia. Przecież nasze życie należy do nas samych i to nasze
własne decyzje są tymi najważniejszymi.
Szymon
Wyrębski
* *
*
Czego chcę od
świata? Patrzę właśnie na zachodzące słońce, w moim pokoju wreszcie
zrobiło się nieco chłodniej, widzę pąki róż, które za kilka dni
przepięknie rozkwitną, gdzieś w oddali tuż za drzewem orzecha
włoskiego kwitnie magnolia. Widzę cyprysa, którego posadziłam parę
lat temu, już mnie przerósł. Duma przepełnia mnie jeszcze bardziej,
bo taki obraz przedstawia się także moim bliskim, piękna impresja.
Wszystko do przesady słodkie, mdłe. Wreszcie olśnienie. W tej
przecudnej krainie jest jeden czarny punkt, który nadaje ostrości,
nieprzeciętnej charyzmy temu obrazowi – odpadająca papa z nieco
podgniłych desek, tworzących dach sąsiada.
Tak jest też chyba w
życiu, że wciąż pragniemy nowego punktu, który będzie tym zwrotnym.
Boimy się rutyny, ja się boję rutyny. Nieustannie poszukuję czegoś
oryginalnego, fascynującego, intrygującego; ciągłych zaskoczeń.
Unikanie nudy można pokazać chociażby na banalnym przykładzie zupy
pomidorowej, którą większość z nas uwielbia. Zwyczajnie nie
jesteśmy w stanie spożywać jej dzień w dzień na obiad, nawet
gdybyśmy codziennie podawali ją inaczej - czy to z ryżem, czy z
makaronem. Niestety znudzi nam się. Unikamy nudy nawet wtedy, gdy
wieczorem zadajemy sobie pytanie: Co jutro zrobię na
obiad?, bo cały czas pragniemy czegoś innego. Próbujemy sami
stwarzać sobie warunki do nowości, ale gdzieś w głębi serca
pragniemy pociągających zwrotów akcji, przypadków, które zbuduje
otaczająca nas rzeczywistość.
Czego jeszcze oczekuję od
świata? Poczucia stabilizacji. Planuję w przyszłości założyć
rodzinę – mąż, dzieci. Pragnę stworzyć ciepło domowego ogniska, być
dobrą żoną i matką. Paradoksalnie, szukając przygód, frapujących
zdarzeń, próbuję odnaleźć także spokój i harmonię. Czego tak
naprawdę chcę od świata? Możliwe, że w życiu poszukuję umiaru,
harmonii pomiędzy różnymi, przeciwstawnymi aspektami
rzeczywistości. Może właśnie tego oczekuję od świata – odpowiedniej
proporcji różnych składników w mieszaninie wybuchowej, jaką jest
życie.
Dominika
Szewczyk
*
* *
Czego chcę od
świata?
Na początku ten
temat wydał mi się bardzo trudny. Pomyślałam sobie: czy można
czegokolwiek od świata oczekiwać? Przecież świat po prostu
jest i nie należy wymagać, że zmieni się na nasze żądanie. Kiedy
ktoś ma wiele roszczeń, wiadomo, że spotkają go rozczarowania,
przez co będzie nieszczęśliwy i rozgoryczony. Czasem myślę, że
Budda miał rację. Może najlepiej nie chcieć niczego? Nauczyć się
akceptować wszystko, co przynosi los, brać życie takim, jakie jest,
wyzbyć się pragnień, bo to właśnie ich niespełnienie prowadzi do
cierpienia. Z codziennych doświadczeń wiem, że gdy niczego nie
oczekuję, więcej rzeczy potrafi mnie zadowolić. Z drugiej strony
jest to dobre na małą skalę. Gdy zaś wyzbędziemy się wszystkich
potrzeb i przestaniemy dążyć do czegokolwiek, jakie znaczenie
będzie miało życie? A może po prostu najlepiej cieszyć się chwilą,
która trwa?
Wszystko, czego ja
pragnę, odzwierciedla prosty przykład. Moja ulubiona pora dnia to
czas, gdy jadę rano do szkoły – jedyny moment w ciągu doby, kiedy
jestem tylko dla siebie. Mogę zastanowić się nad wszystkim, o czym
nie mam czasu zazwyczaj myśleć, albo po prostu wsłuchiwać się w
muzykę, odgłosy miasta, przypadkowe urywki rozmów. Odpoczywam wtedy
psychicznie. Niektóre z tych chwil są naprawdę wyjątkowe,
szczególnie teraz, gdy zagościło wreszcie lato. O poranku słońce
dawno już wzeszło, ale nie grzeje jeszcze tak mocno, wieje
przyjemny wiatr, w tramwaju ścisk, czuję gdzieś znajomy zapach… tak
samo pachniał ktoś, kogo kiedyś znałam i tęsknie do tamtych chwil.
Jednak potem uświadamiam sobie, że przecież ten dzień też jest
wspaniały i będzie takich w moim życiu jeszcze wiele. Tak więc chcę
od świata, aby pozwolił mi się poznawać właśnie od takiej strony.
Chcę chłonąć dni, w których cieszy mnie najmniejsza rzecz. Mogę
patrzeć w górę na secesyjne kamienice w blasku porannego słońca.
Światło tylko delikatnie je muska, jakby głaskało z troską i
czułością, subtelnie, powściągliwie. W takich chwilach cieszę się,
że mieszkam w Łodzi. Ludzie zazwyczaj patrzą przed siebie na szare,
brudne chodniki, pomazane mury, śmierdzące kosze na śmieci, odpady.
Za mało osób zdaje sobie sprawę, że wystarczy unieść głowę, by
ujrzeć coś pięknego.
Chciałabym również
dostać od świata szansę poznawania interesujących, mądrych ludzi, z
którymi mogłabym dużo rozmawiać. Uważam, że dobrze jest mieć
możliwość obcowania z tymi, od których można się czegoś
nauczyć.
Kolejnym ważnym
celem dla mnie jest robienie czegoś, co pomaga innym, nieważne, czy
ludziom, czy zwierzętom. Dzięki temu czułabym się potrzebna i
znalazła swoje miejsce. Myślę, że tylko taka praca ma sens. Na
pewno nie odnalazłabym się w zawodzie, który zakłada jedynie
zarabianie pieniędzy, w żaden sposób nie przynosząc przy tym ulgi
drugiej osobie.
Wobec tego, jeśli
od świata w ogóle można chcieć czegokolwiek, ja pragnę właśnie
tego. Sądzę, że wszystko tak naprawdę zależy od jednostki, bo
przecież każdy sam kształtuje bieg swojego życia, a w rezultacie
dostaje od świata tyle, ile jest w stanie mu zaoferować. A zatem,
jeśli uda mi się poznać świat takim, jaki jest, oraz będę potrafiła
odnaleźć w nim to, co dobre i piękne, a tym samym docenić
wartościowych ludzi i otaczać się nimi, jeśli znajdę z nimi wspólny
język i będę im potrzebna, to oni samą swoją obecnością pomogą mi w
realizacji siebie, dzięki czemu będę żyła w zgodzie ze światem
odnalazłszy spokój ducha.
Marta
Rojewska
* *
*
Czas mija tak szybko. Dopiero co zabawa była codziennością, a
obowiązki ograniczały się jedynie do pomocy w domu. Dorosłość
kojarzyła się z upragnioną niezależnością oraz końcem nadzoru.
Dlaczego więc po osiągnięciu pełnoletni cała niesamowitość nowego,
wytęsknionego rozdziału w naszym życiu zanika?
Mając 18 lat, człowiek niekiedy od razu uważa się za
odpowiedzialną jednostkę społeczną, a każdy czyn usprawiedliwia
krótkim acz dobitnym „Jestem dorosły”. Jak wszyscy wiemy, ten
argument to w pewnym sensie odruch obronny, ponieważ od
symbolicznego momentu przekroczenia granicy między dzieciństwem i
dojrzałością uważamy za naszą powinność nieustanne udowadnianie
swej wartościowości. Podejmowane decyzje brane są bardziej poważnie
choćby przez rodziców i w wyższym stopniu odczuwamy swego rodzaju
presję otoczenia.
Na konkretnym etapie życia zewsząd padają pytania o plany na
przyszłość, a co za tym idzie - o powzięte lub nie działania w
danym kierunku. Niestety, większe zainteresowanie budzi kwestia
ścieżki zawodowej niż marzeń, a szkoda. Bardzo bym chciała, aby
ludzie przywiązywali wagę do pozornie błahych, ale z drugiej strony
ważnych aspektów życia. Marzenia są przecież fundamentami we
wznoszonej przez nas budowli zwanej szczęściem.
Jako młoda osoba mam wiele oczekiwań w stosunku do świata.
Priorytetem jest choćby stabilność finansowa oraz bezpieczeństwo.
Świadomość akceptacji również wpływa na ludzi budująco, a jej brak
może skończyć się zniechęceniem i zamknięciem się w sobie. Ponadto
wsparcie ze strony bliskich też nie jest bez znaczenia.
Dorosłe życie stawia przed nami wiele wyzwań, nierzadko są one
trudne i dostarczają mnóstwa niepowodzeń na dopiero rozpoczętej
drodze życia. Gotowość do zmierzania się z nimi przychodzi niestety
z czasem, którego deficyt zauważamy już teraz.
Anna Czarnecka