Nie będzie w Nowym Centrum Łodzi biurowca zaprojektowanego przez Daniela Libeskinda. Czy Brama Miasta w ogóle powstanie? Szansą jest nowy przetarg, który miasto ma ogłosić jesienią - po ewentualnym uchwaleniu przez Radę Miasta planu zagospodarowania przestrzennego i ponownym wycenieniu działki przy nowym dworcu.
Nie będzie w Nowym Centrum Łodzi biurowca zaprojektowanego
przez Daniela Libeskinda. Czy Brama Miasta w ogóle powstanie?
Szansą jest nowy przetarg, który miasto ma ogłosić jesienią - po
ewentualnym uchwaleniu przez radnych planu zagospodarowania
przestrzennego i ponownym wycenieniu działki przy nowym dworcu.
Inwestycją zainteresowany jest mBank, który nadal chce wynajmować
powierzchnię w biurowcu (o ile znajdzie się inwestor, który go
zbuduje). Prezes zarządu banku Cezary Stypułkowski i prezydent
Hanna Zdanowska poinformowali o wspólnych planach na konferencji
prasowej 7 lipca.
Jednocześnie zaprezentowali odmienne wyjaśnienia przyczyn
niepowodzenia inwestycji spółki LDZ Brama, która pod koniec czerwca
wycofała się z inwestycji i zerwała umowę kupna działki. Utworzona
przez Atlas (75% udziałów) i Budomal (25%) spółka kupiła od miasta
teren i miała budować nowoczesny biurowiec według projektu Daniela
Libeskinda, architekta o międzynarodowej sławie, który urodził się
w Łodzi w 1946 roku (wyjechał z Polski w 1957). Spółka wpłaciła 4
mln złotych wadium i 12 mln zaliczki. Resztę z 40 000 000 (+VAT)
miała wpłacić do kasy miasta po podpisaniu aktu notarialnego.
Niespodziewanie jednak pod koniec czerwca wycofała się z
przedsięwzięcia. Dlaczego?
Zdaniem prezydent Zdanowskiej to działania tych, którzy
nie kochają Łodzi, po części przełożyły się na odstąpienie
inwestorów od realizacji tej inwestycji. Pani prezydent miała
zapewne na myśli radnych opozycji, którzy zgłaszali wątpliwości co
do transakcji, a nawet wystąpili z wnioskiem do NIK o
skontrolowanie inwestycji. Miało to jakoby zniechęcić
inwestora.
Zdaniem prezesa Stypułkowskiego miasto postawiło spółce zbyt
wysokie wymagania. Wyraźnym wskazaniem, że te warunki musiały
być wyjątkowo trudne, było to, że klasyczni operatorzy z rynku
nieruchomości nie startowali w przetargu - powiedział w
rozmowie podczas konferencji.
W obu stwierdzeniach jest pewnie jakaś część prawdy, ale
prawdziwych przyczyn trzeba szukać gdzie indziej. Zarzuty o
ustawieniu przetargu stają się absurdalne, gdyż spółka wyraźnie
przepłaciła za działkę (zapewne w drugim przetargu cena będzie
niższa). Dlaczego więc miałaby się przestraszyć kontroli? A trudne
warunki zostały przecież zaakceptowane przez obie strony pod koniec
grudnia. Co więc się zmieniło przez te pół roku? Ponieważ spółka
konsekwentnie odmawia komentarzy na ten temat, muszę zdać się na
osobiste domysły, oparte jednak na - mam nadzieję - racjonalnych
przesłankach.
Powody odwołania inwestycji mają moim zdaniem w dużej części
charakter ekonomiczny. Problemem jest też chyba osoba architekta.
By wyjaśnić, o co mi chodzi, przywołam przykład warszawskiego
wieżowca przy Złotej 44, czyli słynnego Żagla Libeskinda. Firma
Orco, której akcje są notowane na warszawskiej GPW, dramatycznie
traci na wartości. Najdroższy apartamentowiec w stolicy stoi pusty,
a kurs Orco spadł do 2,04 zł. W grudniu (moment rozstrzygnięcia
przetargu w Łodzi) ten kurs wynosił 6,43 zł, a pięć lat temu 43,34.
Dramat widoczny gołym okiem. Co ma jednak piernik do
wiatraka?
Obie inwestycje są w jakiś sposób podobne: obie zlokalizowane
są przy dworcach, obie sprawiają kłopoty, obie miały być
prestiżowe, przy czym ten prestiż miał uzasadniać ponadprzeciętną
cenę, obie wreszcie projektował ten sam architekt. Jedno zresztą
wynika z drugiego: to nazwisko architekta miało budować prestiż,
który z kolei miał uzasadnić wysoką cenę (cena za metr kwadratowy
apartamentu na Złotej doszła do 65 000 zł). I jeszcze jedno:
elewacje obu budynków miały być z niebieskiego szkła. Właśnie,
miały - albowiem to, co zostało przy Złotej zrealizowane, nie
przypomina przepięknych wizualizacji. Żagiel nie przypomina żagla,
a elewacja jest raczej plastikową podróbką samej siebie. Wieżowiec
idealnie wpisał się w sąsiedztwo Złotych Tarasów, tworząc jakąś
enklawę ekskluzywnego kiczu. Tak kończy się oszczędzanie na
materiałach w rozjeżdżającej się finansowo inwestycji.
Projekty Libeskinda do tanich nie należą - zarówno pod
względem honorariów, jak i kosztów budowy. Skosy, wygięcia,
nietypowe kształty brył nie tylko nie pozwalają wyobrazić sobie
ostatecznego efektu na podstawie wizualizacji, ale też utrudniają
realne policzenie kosztów. Założenie sprzed pół roku, że budowa
będzie kosztować 200 000 000 zł, mogło okazać się w rzeczywistości
zbyt optymistyczne. Budynek miał mieć 40 000 metrów kwadratowych
powierzchni biurowej do wynajęcia. Połowę obiecał wynająć mBank,
który miał też finansować inwestycję (czyli przez lata przekładać
pieniądze z jednej kieszeni do drugiej - czynsz szedłby na spłatę
kredytu). Co jednak z resztą? W Łodzi pustych biurowców mamy do
wyboru wiele, czynsze nie są w nich wysokie. Naprawdę przyzwoite
biura można wynająć za 30-40 zł/m². W Bramie Miasta według prezesa
Stypułkowskiego miało być drożej. Czy zatem znaleźliby się chętni?
Czy to aż taka atrakcja pracować na dworcu?
Pozostaje jeszcze kluczowe pytanie: czy Atlas i Budomal nie
wiedziały tego wszystkiego pół roku wcześniej? Czy logiczne jest
wydawanie 4 mln wadium i nie wiadomo ile na koncepcję
(wizualizację) Libeskinda, by potem zrezygnować? Myślę, że w całym
pomyśle było sporo ryzyka, trochę podpalenia się do wielkiego
pomysłu, fascynacji ideą, nazwiskiem projektanta. Rzeczywistość
okazała się jednak trudna i projekt przestał się spinać finansowo.
Lepiej więc stracić sporą nawet sumę niż skończyć jak Orco.
W gruncie rzeczy nie ma tego złego, co by nie wyszło na dobre.
Zatrudniony do nakreślenia urbanistycznej koncepcji Nowego Centrum
Rob Krier podkreślał zawsze konieczność zachowania ludzkiej miary
projektowanych miast. Brama Libeskinda była tej filozofii
zaprzeczeniem. Łodzi nie stać na taki luksus, tak jak Warszawy nie
stać na apartamenty po 65 000 za metr kwadratowy. Warszawa nie jest
Nowym Jorkiem, a Łódź nie jest nawet Warszawą. Może wystarczy
Bramka Miasta?